[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mężczyzna przerzucił kartkę i skupił wzrok na pamiętniku. Czytał przez chwilę, a na jego
ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Miałaś rację  uśmiechnął się szeroko do Jessiki.  Teraz mamy jakiś trop, być może uda nam
się znalezć siedzibę Zakonu.
Rachel uniosła brwi z wściekłością. Oczywiście, jakżeby inaczej. To wszystko zasługa Jessiki,
przecież to ona poddała ten pomysł.
- Zajmiemy się tym dzisiaj wieczorem  uznał, zamykając dziennik.  Będziemy musieli
przestudiować wszystkie zapiski i rozważyć każdy najdrobniejszy szczegół. Rachel, nie jesteś nam
już potrzebna.
Wampirzyca zacisnęła szczękę i posłała mu rozwścieczone spojrzenie.
- Pewnie, w końcu jestem tylko pionkiem w twojej grze o nazwie  Zemsta na Niebie i Gabrielu
 przyznała z goryczą.
Jessica rzuciła jej zdziwione spojrzenie i przeniosła pytający wzrok na Lucyfera, ale ten tylko
wzruszył ramionami z szerokim uśmiechem. Cały władca piekieł. Chłodny, ironiczny, bez krzty
współczucia czy zrozumienia. A przynajmniej w stosunku do większości, pomyślała Rachel, patrząc
wilkiem na anielicę.
- Kiedy będziesz znowu potrzebna, nie omieszkam cię poinformować  rzucił obojętnym tonem,
przyglądając się książce.
- Zwietnie  warknęła dziewczyna i wstała.
- Och, i jeszcze jedno. Niech twoi ludzie cały czas patrolują Warm Springs i okolice, gdyby
pojawił się Samuel lub Samantha.
- Oczywiście, panie  wysyczała przez zaciśnięte zęby.
Ani Lucyfer, ani Jessica nie zwrócili na nią uwagi pochłonięci sobą nawzajem i książką, która
między nimi leżała. Rachel słyszała za plecami, jak już dochodzili do pierwszych wniosków o
Broussardzie i Krwawym Zakonie. Cóż, z całą pewnością nie będą się nudzili tej nocy. Wampirzyca
była ciekawa, czy dojdą do jakichś interesujących wniosków.
- Miłość cię osłabia, Lucyferze  mruknęła jeszcze, żeby ją usłyszał. Odwróciła lekko głowę, a
na jej ustach pojawił się uśmiech satysfakcji, kiedy zobaczyła, że władca piekieł zacisnął pięści i
rzucił jej krótkie, wściekłe spojrzenie.  Zwietnie o tym wiesz i nie możesz temu zaprzeczyć.
Rozdział 19
- Zdradziła nas.
Gabriel spojrzał na młodego anioła, który stał przed drzwiami jego pokoju z poważnym
wyrazem twarzy. Wyglądał jakby właśnie przebiegł kilka kilometrów, pot ściekał po jego twarzy, a
dłonie zaciskał w pięści.
Archanioł gestem zaprosił go do środka i zamknął ogromne, białe drzwi ze złotymi
zdobieniami. Kiedy Ian usiadł na jednym z krzeseł, Gabriel stanął na środku pokoju i przyjrzał się
Skyle owi.
- Jessica?
Chłopak poważnie pokiwał głową.
- Skąd to wiesz ?  zapytał mężczyzna, przyglądając się uważnie chłopakowi.
- Widziałem go z nią  odparł powoli, czekając na reakcję Gabriela. Nie zauważywszy jednak
żadnych zmian, kontynuował.  Jessica i Lucyfer byli razem w kawiarni. I bynajmniej nie
wyglądali na skłóconych. Wręcz przeciwnie. Okłamała nas.
Archanioł nie odzywał się. Jego oczy wpatrywały się kamiennym wzrokiem w anioła, który
poczuł się nieco nieswojo.
- Co zrobimy?  zapytał w końcu.
Gabriel spojrzał na niego z goryczą.
- A cóż możemy zrobić w tej sytuacji, Skyle? Musimy powstrzymać Lucyfera, to na sam
początek. Zgładzić go. A co do Jessiki& - zawahał się i zamknął oczy.  Jessica straci skrzydła.
Ian zamarł. Tego się nie spodziewał. Przypuszczał, że najwyższy anioł wpadnie w furię, będzie
wściekły na władcę piekieł i natychmiast wyruszy, aby go zabić. Nie sądził jednak, że zachowa
spokój i będzie tak straszliwie chciał ukarać dziewczynę. Wieczne Piekło. Dla anioła to najsroższa
kara. Dla Jessiki byłoby to spełnienie marzeń, gdyby tylko trafiła tam razem z Lucyferem. Ale tak
się nie stanie. W sumie to miało sens, ale i tak uważał, że to zbyt surowa kara.
- Mam zwołać Radę?  zapytał z wahaniem Skyle.
Archanioł zdecydowanie pokręcił głową.
- Nie. Nie mów nikomu o zdradzie Jessiki. Tylko tego nam jeszcze brakuje, żeby całe Niebo
zaczęło rozpaczać po stracie jednego z Archaniołów. Ale przekaż wszystkim, że każdy anioł w
Niebie i na ziemi, nieważne, gdzie jest, nieważne, co robi, ma natychmiast się stawić i wyruszyć na
poszukiwanie Lucyfera. Ty zaś, Skyle, postaraj się trzymać Jessikę z dala od niego.
Ian pokiwał głową. Akurat, już mu się to uda.
- A ty, Gabrielu?
Chłopak posłał mu zmartwione spojrzenie. Niedobrze. Bardzo niedobrze. Skoro Archanioł
zwołuje wszystkie zastępy to jest gorzej niż sądził.
- Wyruszam na poszukiwanie Lucyfera. Natychmiast.
- Początkowe strony to tylko opisy tego, co dzieje się z jego ciałem i umysłem w trakcie
przemiany i krótko po niej  stwierdziła Jessica, przerzucając kartki w dzienniku Broussarda.
Siedziała po turecku na łóżku w pokoju Aidana, a upadły anioł stał pod oknem, opierając się o nie
plecami. Założył ręce na piersi i intensywnie przyglądał się dziewczynie.
- Przejrzyj dalsze strony  zasugerował.  Szczerze wątpię, żeby ten wampir planował założyć
Zakon, kiedy jeszcze nic nie wiedział o naszym świecie.
Jessica pokiwała głową i kartkowała dalej. Nie miała pojęcia, czy znajdą coś, co im się przyda,
ale każda chwila spędzona z nim była warta tego wszystkiego, co zrobiła. Zdrada Gabriela, Iana,
wszystkich przyjaciół w Niebie, wszystkiego, w co dotychczas wierzyła. Teraz liczyło się tylko to,
że byli razem. Dwa tygodnie. Dokładnie tyle dla siebie mieli. Oczywiście ona miała planu, żeby
dołączyć do niego w Piekle, ale Aidan sądził, że taka opcja w ogóle nie wchodzi w grę. No cóż,
jeszcze zobaczymy.
- Spójrz  powiedziała, marszcząc brwi. Chłopak podszedł do niej i usiadł na łóżku.  Zapiski
nagle kończą się z dniem czwartym stycznia tysiąc osiemset dwudziestego ósmego roku. Następny
wpis jest dopiero w roku tysiąc dziewięćsetnym. Dwudziestego kwietnia. Posłuchaj.  Nigdy
wcześniej nie spotkałem kogoś takiego jak on. Każda rana, jakiej dozna, natychmiast się goi. Jest
szybszy i silniejszy niż jakikolwiek wampir czy wilkołak, ale potrafi posługiwać się magią. Nie
można go zabić w żaden znany mi sposób. Spotkałem go i żałuję tego. Po tym spotkaniu pozostała
mi blizna. Nigdy nie poznałem nikogo tak okrutnego. Lucyfer zszedł na ziemię. Moim
obowiązkiem jest go zniszczyć& 
- Znalazł się obrońca ludzkości  mruknął Aidan.
Jessica posłała mu tylko rozbawione spojrzenie i czytała dalej.
-  Dlatego powziąłem pewną decyzję. Założę tajne stowarzyszenie, które będzie zwalczać zło.
Będziemy walczyć ze sługami Lucyfera. A raz na dziesięć lat, kiedy on we własnej osobie zejdzie
na ziemię, będziemy usiłowali zgładzić jego. Potem przechodzi już na inny temat. Ale nie widzę
tutaj wzmianki o miejscu, gdzie znajduje się siedziba Zakonu.
- Pokaż. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •