[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Właśnie zastanawiałam się, czy wolno mi przyjąć od
ciebie tak wspaniały dar - odparła Lucia uśmiechając się
przekornie.
Jednak w głębi serca bardzo pragnęła wyglądać pięknie
tylko dla niego. Przeczuwała poza tym, że powstrzymanie
Gilesa przed zrealizowaniem czegoś, co sobie umyślił, nie
byłoby wcale sprawą prostą.
- %7łyczę sobie, aby moja żona budziła zachwyt w każdym,
kto tylko na nią spojrzy! - oznajmił markiz z udaną powagą w
głosie. - Poza tym, czyż księżniczce nie przystoi ubieranie się
jedynie w królewskie szaty?
Słysząc to Lucia wybuchnęła srebrzystym śmiechem.
- Myślę, że nazywasz mnie z takim upodobaniem
księżniczką nie tylko dlatego, aby zachować twarz! -
powiedziała. - W gruncie rzeczy jesteś, podobnie jak twoja
rodzina i większość Anglików, strasznym snobem!
- Obawiam się, że niestety masz trochę racji - odrzekł
Giles biorąc ją w ramiona. - Jednak niezależnie od tego, czy
należy ci się książęcy tytuł, czy nie, jedno jest pewne: twój
wygląd i zachowanie świadczą o tym, że w twoich żyłach
płynie szlachetna krew!
Po tych słowach pocałował ją i nie mogła już nic
odpowiedzieć, nawet jeśli miałaby na to ochotę. Pomyślała
tylko, jak szczęśliwa byłaby matka widząc, że jej jedyna córka
zajmie niebawem pozycję równą tej, która niegdyś należała do
niej samej. Byłoby to wspaniałe zadośćuczynienie po latach
ukrywania się pod nazwiskiem nikomu nie znanej pani
Beaumont.
- Nigdy nie żałowałam, że porzuciłam pałac mojego ojca,
aby u boku męża wieść skromny żywot żony artysty -
powiedziała kiedyś Lucii. - Pragnęłabym tylko, żebyś ty
mogła zakosztować kiedyś takiego życia, jakie ja prowadziłam
w mojej rodzinnej posiadłości. Poddani mojego ojca
szanowali go i byli ludzmi bardzo szczęśliwymi. Kiedy nasza
kareta przejeżdżała przez Walenstein, słyszałam zawsze ich
radosne okrzyki i widziałam, jak rzucali nam kwiaty!
Lucii, która wychowała się w małym domku w Little
Morden, trudno było jednak wyobrazić sobie to, co mówiła jej
matka. Słysząc z ust Gilesa opowieści o tym, jak wygląda jego
posiadłość w Buckinghamshire, dziewczyna wiedziała, że i jej
przyjdzie teraz prowadzić życie godne prawdziwej
księżniczki. Z każdą chwilą coraz mniej obawiała się, że ktoś
nazbyt ciekawy mógłby odkryć tajemnicę jej pochodzenia. Po
wojnach z Napoleonem, kiedy na mapie Europy zaszło tyle
zmian, a większość małych państw znikła z niej bezpowrotnie,
panowało takie zamieszanie, że tylko ktoś nadmiernie
dociekliwy mógłby zadawać niewygodne pytania... Po
powrocie na jacht markiz powiedział:
- Czy wiesz, że znam obecnego księcia Beauhampton,
który, jak przypuszczam, jest twoim wujem? Ciekaw jestem,
czy kiedy go spotkamy, odnajdziesz w jego rysach
podobieństwo do twojego ojca?
- Bardziej obawiałabym się, że to on mógłby odnalezć
podobieństwo w mojej twarzy. Na szczęście oprócz tego, że
mam jasne włosy, jestem podobna raczej do mamy.
- Zawsze byłem niemal pewien tego, że nie jesteś w stu
procentach Angielką! - stwierdził Giles. - A ponieważ
wyraznie unikałaś tego tematu, nabrałem tym większych
podejrzeń! - Przytuliwszy ją do siebie, dodał: - Nie umiesz
dobrze kłamać, moja ukochana. Przyrzeknij, że już nigdy
więcej nie ukryjesz niczego przede mną!
- Przyrzekam ci z całej duszy! - odparła Lucia - że do
końca życia będę mówić tylko prawdę!
Markiz ucałował ją i powiedział:
- Czasami mam wrażenie, że patrząc jedynie w twoje
śliczne oczy, potrafiłbym odróżnić prawdę od nieprawdy!
Odwróciwszy się od lustra Lucia pomyślała, że prawda
jest tylko jedna: kocha markiza i poświęci całe swe życie, aby
uczynić go szczęśliwym.
 On jest moim wybawcą i dobroczyńcą - szeptała do
siebie. - Nie potrafię inaczej wyrazić swojej wdzięczności, jak
tylko uwielbiając i podziwiając go do końca moich dni!"
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę wejść! - zawołała Lucia i w progu pojawił się
Evans.
- Jego lordowska mość polecił mi zapytać, czy panienka
jest już gotowa - oznajmił. - On sam czeka na panienkę w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •