[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się teraz kochać?
- A to bezpieczne dla dziecka?
- Bardzo.
- Pytałaś?
- Oczywiście. Przecież wiem, jak nas ciągnie do siebie, a teraz będziemy dużo ze
sobą przebywać.
Był zachwycony tą perspektywą, choć cichutki głosik w jego głowie szeptał mu, że
powinien zachować czujność, gdyż wszystko może mu zostać odebrane. W końcu udo-
wodniła mu tygodniowym milczeniem, że mimo uczucia świetnie sobie radzi bez niego.
- Zamieszkasz ze mnÄ…?
- PrzeprowadzÄ™ siÄ™ do ciebie w weekend.
- Czy zależy ci na wystawnym weselu? - chciał wiedzieć.
- Nie. - Zerknęła na niego i przygryzła wargę. - Wystarczą nasze rodziny.
- Ja nie mam rodziny.
- Ależ masz, pamiętaj, że poznałam twoje tajemnice. Oprócz Neo, który jest jak
twój brat, masz matkę, jej męża i przyrodnie rodzeństwo. Chcę, żeby byli na naszym ślu-
bie.
- Dlaczego?
- Ponieważ sądzę, że w przyszłości będziesz się z tego cieszył. I nie chcę urazić
twojej siostry, nie zapraszajÄ…c jej.
- Dlaczego tak myślisz? - Piper zupełnie inaczej postrzegała pewne sprawy.
R
L
T
- Nalegała, żebyś poznał jej dzieci, prawda? Uważa cię za brata i byłaby zdruzgo-
tana odkryciem, że ty nie odwzajemniasz jej uczuć.
Zephyr w milczeniu przetrawiał jej słowa. Potem porwał ją w ramiona. Kochanie
się z nią było znacznie ciekawszą perspektywą niż dalsza rozmowa o jego rodzinie.
- Teraz należysz do mnie.
- Wydajesz siÄ™ ucieszony tym faktem.
- Bo tak jest. - Zaniósł ją do swojej... do ich wspólnej sypialni.
- Czy naprawdę przeniesiemy się do Grecji? - spytała z wargami na jego ustach.
- Wyspa jest dobrym miejscem na wychowywanie dzieci.
- Wyjdę za ciebie, nawet gdybyśmy się nie przeprowadzili. Kocham ciebie, a nie
twoje pieniądze czy to, co mogę za nie kupić.
Wciąż jednak pamiętał, że nie odezwała się do niego przez tydzień. Teraz jednak
nie chciał tego dłużej roztrząsać. Najważniejsze, że Piper zgodziła się zostać jego żoną,
choć właściwie nawet nie zdążył się jej oświadczyć.
Piper leżała na łóżku, czekając, aż Zephyr upora się z telefonem. Wcisnął dwa
klawisze.
Mogła się założyć, że chodziło o szybkie wybieranie zapamiętanego numeru.
Ktoś po drugiej stronie łącza odebrał.
- Możesz mi pogratulować. Będziemy mieli dziecko, a Piper zgodziła się zostać
moją żoną. - Uśmiechnął się do niej czule.
Jego rozmówca zareagował potokiem podekscytowanych słów, zbyt stłumionych
jednak, by dało się je rozróżnić.
- Tak. Zadzwonię jutro i przekażę ci szczegóły.
Neo dodał kilka słów.
- Dobrze - odrzekł Zephyr. - Kalinichta. Zakończył rozmowę.
- Neo? - upewniła się.
- Tak. Wiedział, że wyczekuję twojego telefonu. Martwił się o mnie. - Jak miło, że
Zephyr w takiej chwili pomyślał o uspokojeniu przyjaciela.
- Ucieszył się z nowin?
R
L
T
- Szalenie. On i Cass zapraszają nas jutro, żeby to uczcić, oczywiście jeśli mamy
ochotÄ™.
- Jasne. W ciągu dnia muszę jednak popracować. Mam zaległości.
- Jak sądzisz, czy twoja asystentka przeprowadziłaby się wraz z firmą na wyspę?
- Nie wiem, czy będę jej jeszcze potrzebowała, skoro zamierzam ograniczyć dzia-
łalność. Nie chcę pracować na pełny etat, jeśli tylko nie będę musiała. - Piper zaczęła się
rozbierać, żeby przypomnieć Zephyrowi, po co się tu znalezli.
- Nie martw się, coś wymyślimy. - Zephyr pożerał ją wzrokiem, gdy zdejmowała
dżinsy, bluzkę i rozpinała stanik.
- Zamierzasz ją zatrudnić? - spytała, choć znając Zephyra, wiedziała, że taki ma
plan.
- Dlaczego nazwałaś swoją firmę Lazurowe Projekty? - spytał.
- Nie zmieniaj tematu. Pamiętasz, po co tu przyszliśmy?
- No pewnie.
- Więc dlaczego nadal jesteś ubrany?
- Zaraz mogę to zmienić.
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
- Więc zrób to.
Zephyr zrzucił markowe obuwie i marynarkę.
- Gdy rozstałam się z mężem, nie miałam zbyt wielu powodów do śmiechu - Piper
zaczęła odpowiadać na poprzednie pytanie Zephyra. - Oglądałam kiedyś komedię roman-
tyczną, w której facet organizujący ślub krzyczał na swojego dostawcę materiałów, że
nie wie, jaki to kolor lazurowy. Uświadomiłam sobie, że jako projektantka wnętrz rów-
nież niezbyt się w tym orientuję. W każdym razie film był zabawny, śmiałam się na nim
po raz pierwszy od wielu tygodni. Nazwałam swoją firmę na cześć tego filmu. Chcę pa-
miętać, że bez względu na okoliczności zawsze jest jakiś powód do śmiechu.
Zephyr znieruchomiał i rzekł:
- Zwietna historia.
- Przypomina mi, że jeszcze nie wiem wszystkiego o projektowaniu.
- Wyrabia pokorne, a zarazem pozytywne nastawienie. To bardzo cenne w bizne-
sie. - Zciągnął koszulę przez głowę, nie rozpinając guzików.
- Teraz twoja kolej.
- Przecież już się rozbieram.
- Chodzi mi o odpowiedz na pytanie.
- Aha... SÅ‚ucham?
- Dlaczego twoja firma nazywa siÄ™ Stamos i Nikos, a nie odwrotnie?
- Nie ma w tym żadnej tajemnicy - odrzekł, zsuwając spodnie i bokserki. - Rzucali-
śmy monetą i Neo wygrał.
Wciąż jeszcze się śmiała, gdy opadł na nią cudownie nagi i scałowywał wesołość z
jej warg. Smakowała wspaniale, wręcz perfekcyjnie.
- Więc nie przeszkadza ci, że bierzemy ślub w podobnym terminie jak wy? - spyta-
Å‚a Piper Cass w rozmowie telefonicznej.
- Ależ skąd. Uważam, że to cudowne, że pobierzecie się w Grecji. Będziemy tam w
podróży poślubnej. Podobno Zephyr zaprosił swoją rodzinę? %7ładne z nas nie wiedziało,
że utrzymuje z nimi kontakty.
R
L
T
- Jego relacja z matką jest raczej skomplikowana. - Zephyr wtajemniczył już przy-
jaciela w szczegóły ze swojej przeszłości, więc nie zdradzała jego sekretów, ale nie
chciała się w nie zbytnio zagłębiać.
- Neo coś mi wspominał. - Cass także nie zamierzała drążyć tematu.
Zapadło milczenie. Piper czuła, że to nie ona powinna je przerwać.
- Chciałabym zagrać na waszym ślubie, jeśli nie masz nic przeciwko temu.
- Naprawdę? Słyszałam, że nie dajesz już publicznie koncertów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •