[ Pobierz całość w formacie PDF ]
byłby w stanie długo opierać się stanowczości i przenikliwej dociekliwości Phoebe.
- Wspaniały! - wykrzyknęła Phoebe zachwycona. - Ty go zbudowałeś?
- Zaprojektowałem ten dom. Zbudował go kto inny.
Dwupiętrowy budynek, cały ze stali i szkła położony był na skraju klifu. Wyglądał
bardzo nowocześnie, ale doskonale pasował do krajobrazu. Alex kupił wyspę z myślą o
R
L
T
siostrze i bardzo zależało mu na tym, aby zdążyć z budową domu, zanim Jenny wyjdzie
ze szpitala. Zajęło mu to jednak kilka lat, zanim odzyskał płynność finansową na tyle,
aby skończyć budowę. Pospiesznie odsunął złe wspomnienia.
- Jest niesamowity. Widok z tarasu musi być przepiękny.
- Wejdz i rozejrzyj się. Będziesz mieszkać razem z innymi gośćmi w hotelowych
apartamentach na wyspie, ale w domu są pokoje gościnne, z których możesz skorzystać,
gdybyś się chciała odświeżyć.
- Skoro mam mieszkać w innym miejscu, to dlaczego przywiozłeś mnie tutaj? - za-
pytała, ze zdziwieniem unosząc brwi.
Dobre pytanie. Musiał przyznać, że nie zastanowił się nad tym wcześniej. Ale już
go to nie dziwiło. Od kiedy Phoebe znalazła się razem z nim w samolocie, przestał my-
śleć racjonalnie.
- Pomyślałem, że może będziesz chciała się zorientować, w jakiej scenerii odbędzie
się przyjęcie.
Alex miał poważne wątpliwości co do organizacji przyjęcia na wyspie. Chciał
uniknąć porażki sprzed roku, gdy na przyjęcie w Londynie udało się wśliznąć plotkar-
skiemu dziennikarzowi. Z drugiej jednak strony bardzo cenił sobie prywatność i tę wy-
spę, gdzie czuł się zupełnie u siebie, odizolowany i z dala od wszystkich.
- To prawda - zgodziła się. - Dziękuję, że o tym pomyślałeś - dodała, uśmiechając
się do niego z wdzięcznością.
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
To jest życie, pomyślała Phoebe, przewracając się na plażowym ręczniku i wysta-
wiając plecy na słońce. Szum fal uderzających o brzeg i szelest palmowych liści, lekka,
morska bryza i delikatny jasny piasek pod jej stopami - Phoebe miała wrażenie, że znala-
zła się w swoim własnym prywatnym raju.
Gdy Alex zostawił ją samą, obeszła i sprawdziła dokładnie rezydencję, upewniając
się, że wszystko jest gotowe. Nikt nie potrzebował jej pomocy i wszystko wydawało się
być pod kontrolą. Wskazano jej drogę do apartamentów hotelowych, gdzie się przebrała.
Włożyła lekką sukienkę i sandałki i bez wahania podążyła na plażę. Ta chwila relaksu
absolutnie jej się należała. Aby jednak uciszyć ewentualne wyrzuty sumienia, wzięła ze
sobą teczkę z informacjami na temat gości, które udało jej się zdobyć.
Przymknęła oczy i rozkoszując się ciszą i spokojem panującymi dookoła niej,
przypominała sobie wszystkie istotne szczegóły i zaczęła opracowywać strategię. Jej za-
rysy pojawiły się już w jej myślach poprzedniej nocy, teraz mogła ją dopracować, biorąc
pod uwagę specyfikę miejsca, w jakim odbędzie się przyjęcie. Jeśli wszystko pójdzie
zgodnie z planem, za kilka godzin jej pozycji w firmie Jenny nic już nie będzie zagrażać i
będzie mogła spokojnie wrócić do własnego życia.
Ale zanim to się stanie, będzie się musiała ostro wziąć do pracy. Postanowiła w
pełni wykorzystać tę ciszę przed burzą.
Chyba musiała zasnąć na chwilę, bo gdy się ocknęła, słońce skryło się już za
chmurą i poczuła nagły chłód.
- Widzę, że ciężko pracujesz - usłyszała kpiący głos Aleksa.
Natychmiast usiadła i pospiesznie zarzuciła na siebie sukienkę.
- Wolałabym, abyś tego więcej nie robił.
- Czego? - spytał łagodnie.
- Nie skradał się i zaskakiwał mnie wtedy, gdy się tego najmniej spodziewam.
- Nie skradam się. Właśnie się wybierałem pożeglować i natknąłem się na ciebie
przypadkiem.
R
L
T
- To ten żaglowiec? - spytała Phoebe, wskazując na łódz znajdującą się kilkanaście
metrów od nich, na przystani.
- Tak.
- Piękny.
- Owszem.
- Jak go nazwałeś?
- Fenix Trzeci".
- A co się stało z Feniksem Pierwszym" i Drugim"?
- Zatonęły.
- I każdy kolejny odradza się z... wilgotnego wraku poprzedniego?
- CoÅ› w tym stylu.
- Mogę pożeglować z tobą?
Phoebe zapamiętała już każdy możliwy szczegół dotyczący jego gości, ale zdała
sobie sprawę, że bardzo mało wie na temat samego zapraszającego. Nic będzie mogła
właściwie wykonać swojego zadania, jeśli się nie dowie więcej o Aleksie. Jak do tej pory
udawało mu się dość skutecznie unikać jej pytań. Na łodzi nie będzie miał dokąd uciec.
- Nie powinnaś się zajmować pracą?
- Wyczytałam już wszystko, co było do wyczytania z moich notatek. Z resztą będę
musiała sobie poradzić na bieżąco.
Alex wyraznie nie był zachwycony perspektywą zabrania jej na swoją łódz. Phoebe
doszła do wniosku, że drobna manipulacja nie zaszkodzi.
- Czy to lunch? - spytała, wskazując na małą torbę, jaką Alex miał ze sobą.
- Tak.
- Wspaniale. Wiesz, przez cały dzień nic nie jadłam... - zauważyła, wpatrując się w
niego błagalnym wzrokiem.
- Jak to? - Alex zmarszczył brwi. - Lunch miał być przygotowany w apartamentach
hotelowych dla gości.
- Nie miałam na to czasu. - Phoebe spojrzała na niego żałośnie. - A teraz jestem
strasznie głodna.
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]