[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bami. Zach był doskonałyna początek, aletylkona początek.
Otworzyła drzwi i rozejrzała się po wnętrzu. Zauważyła już
wcześniej, żewiększość osóbwłaśnietakrobi. Zespół grał głośno,
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
43
a wpomieszczeniu byłoaż sinood dymu. Tymrazemjednak
jej tonie przeraziło. Caitlin uśmiechnęła się i weszła do środka.
Miała wrażenie, żewracadodomupodługiej podróży. Zdaleka
zobaczyła LindsayMarquette, nauczycielkę, którą poznała dwa
dni temu. Terazpomachaładoniej i ruszyładojej stolika. Jed-
nakwpewnymmomenciestanęła jakwryta i omal niezderzyła
się zkelnerką, która niosła tacę z kuflami pełnymi piwa.
Zachstał przystolebilardowym! Pochylił się właśnie, chcąc
trafić jednokolorową bilę.
Poczuła, żeserceuderzajej corazmocniej. Powierzchniedłoni
stałysię wilgotne. Zachnietańczył! Czyżbyczekał nanią?!
Wkońcu Caitlin opanowała się i ruszyła doLindsay, która
wskazała jej miejsce obok siebie. Następnie przedstawiła ją
swoimznajomym. Caitlinstarałasię zapamiętać wszystkieimio-
na. Próbowała też śledzić rozmowę, chociaż całą uwagę skon-
centrowała na mężczyznie, który stał zaledwie parę metrów
dalej. Ciekawe, czyzechce z nią dzisiaj porozmawiać, czyteż
uznał znajomość za skończoną?
Drzwi wejściowe otwarły się z trzaskiemi stanęła wnich
rudowłosa kobieta owspaniałych kształtach.
- Tujesteś, draniu! - krzyknęła.
Ludzieucichli, zespół przestał grać i tylkoZachHaller po-
chylał się spokojnienad stołembilardowym.
- Szukaszmnie, kochanie?- spytał zespokojem.
Kobieta podbiegła do niego, potrącając tych, co stanęli jej
na drodze. Wjej oczach płonął ogień.
- Ciebie, właśnieciebie- powiedziała, zaciskającpięści. Jej
głos rozbrzmiewał donośniewbarowej sali. - Jestemwciąży.
I jak myślisz, ktojest ojcemdziecka?!
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
44
ROZDZIAA CZWARTY
Caitlin zamarła. Jej wzrok powędrował mimowolnie w stro-
nę Zacha. Pomyślała, że ona też mogła być wtakiej sytuacji,
ale... towłaśnieZach ją przedtymuchronił. Czytomożliwe,
że nauczył się tego na błędach? Chyba nie. Przecież to ona
uważała, żeniepotrzebujążadnegozabezpieczenia, aonzmusił
ją, żebyposzłaznimdosamochodu. I tauwagaotym, żedzieci
niepowinnysię rodzić wwynikuprzypadkowych związków.
Kobieta wciąż stała, czekającna odpowiedz. Caitlinwyda-
wałosię, że zauważyła kilka zmarszczek wokół ust Zacha, ale
mogłotobyć złudzenie.
Zachuśmićchnął się i wypił łykpiwa.
- Nieja, kochanie- odparł spokojnie.
Margot Simmons podeszła do niego i wycelowała palec
wprost wjegopierś.
- Awłaśnie, że ty, draniu! Po odejściu Bobby'ego spałam
tylkoz tobą, a zerwaliśmywsierpniu! - krzyczała. - Pamiętasz
przyjęciena ZwiętoDziękczynienia?! Tomusiałobyć wtedy.
Zachpokręcił głową.
- Toniemojedziecko. Musiszszukać dalej.
Ludzie w końcu zaczęli rozmawiać. Zespół zagrał wolną
melodię. Nikt niezwracał już uwagi naparę przystolebilardo-
wym. Nikt, oprócz Caitlin.
- Nie myśl, że u nas tak co dzień - powiedziała do niej
Lindsay. - PoprostuZachjest taki. Nicdziwnego, żesię wkoń-
cu doigrał.
janessa+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
45
- Słucham? - Caitlin z trudem oderwała wzrok od Zacha.
Miała nadzieję, że nikt nie zwrócił uwagi na jej nadmierne
zainteresowanie tymmężczyzną. Zresztą wszyscy patrzyli na
niego.
- ZachHaller, naszmiejscowyczarnycharakter. - Wgłosie
Lindsay pobrzmiewało coś wrodzaju dumy. Jakby mówiła:
 nasznajwiększyzabytek", albo:  nasznajwiększyzakładpro-
dukcyjny".
Caitlin wcale nie spodobało się to, że Zach wpadł. Jeśli
rzeczywiście jest ojcemdziecka tej kobiety, będzie musiał się
z nią ożenić. Aprzecież Caitlin wiedziała, żeon tegoniechce.
Lindsaypewnie też o tymwiedziała, a mimoto cieszyła się
z tego, cosię stało.
JednakJoan też nielubiła Zacha. Wspomniała coś ojakimś
skandaluznimzwiązanym, niechciałajednakzdradzićżadnych
szczegółów. MożeLindsaybędziebardziej rozmowna?Wyglą-
dałona to, żeuwielbia plotki, tylkoczyCaitlin naprawdę chce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •