[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- A jak masz katar, to kichasz...
- Jeszcze jak!
- A jak kichasz, to zarażasz innych...
- Zdaje się, że tak...
- I wtedy ci inni łapią katar od ciebie, kichają i zarażają jeszcze innych, którzy znów z kolei łapią
katar, kichają i tym kichaniem zarażają następnych... A wszystko przez co?
- No?
- Przez to, że ty nie masz parasola! - powiedział Bimbom niesłychanie dumny z siebie.
- No widzisz! - zawołał Ferdynand. - Widzisz, że parasol jest mi niezbędnie potrzebny.
- Możesz napisać w podaniu, że parasol jest ci niezbędnie potrzebny nie tylko ze względu na
niemoknięcie, ale również ze względu na dobro ogółu... Fakt nieposiadania bowiem przez ciebie
parasola odbija się niekorzystnie na innych, którzy są narażeni na zarażenie się katarem od
przemokniętego ciebie.
- Zaraz napiszę takie podanie - powiedział Ferdynand. - Czy pomożesz mi, kochany Bimbomie?
- Pomogę ci układać zdania, ale pisać będziesz sam, bo tak na stojąco, to mi niewygodnie... -
powiedział zegar. - A wiesz chociaż, jaki ma być ten twój parasol?
- Chciałbym - powiedział Ferdynand marząco - żeby był elegancki... %7łeby miał bambusową rączkę
i jedwabne pokrycie...
- Jakiego koloru?
- Niebieskiego jak niebo.
- Niebieski jest niepraktyczny - powiedział Bimbom. - Bardzo szybko spłowieje na słońcu.
- To ja nie będę z nim chodził po słońcu - powiedział stanowczo Ferdynand. - Zresztą z parasolem
chodzi się po deszczu, a nie po słońcu.
- Ale mądrala z ciebie - odezwał się zegar. - A ile razy zaraz po deszczu świeci słońce, co?
- Bardzo często - powiedział Ferdynand.
- A czasami to nawet zdarza się, że deszcz pada, a słońce świeci. Zdarza się, czy nie?
- Zdarza się - przyznał Ferdynand.
- I wtedy parasol może wyblaknąć?
- Może.
- Dlatego nie kupuj niebieskiego, kochany Ferdynandzie - powiedział Bimbom i zabimbomił głośno
dziesięć razy, bo właśnie minęła dziesiąta. - Tak się z tobą zagadałem o tym parasolu, że o mało co
nie przegapiłem dziesiątej.
- No to jaki kupić? - spytał Ferdynand. - Czerwony?
- Czerwony za bardzo rzuca się w oczy - powiedział Bimbom. - Z daleka będzie cię widać, gdzie się
nie ruszysz.
- To doskonale - ucieszył się Ferdynand. - Niech się rzuca! Niech wszyscy widzą mnie i mój
parasol.
- Ale wtedy nie będziesz miał nawet chwili samotności. Po czerwonym parasolu natychmiast będzie
wiadomo, gdzie się w danym momencie znajdujesz, i będziesz bez przerwy otoczony krewnymi i
znajomymi. A przecież od czasu do czasu pożąda się samotności...
- To prawda - zgodził się Ferdynand. - Więc jaki kupić? Zielony?
- Zielony też niedobry - powiedział Bimbom.
- Dlaczego?
- Bo nie rzuca się w oczy w lecie. A właśnie głównie w lecie chodzimy z parasolem.
- Jak to: nie rzuca się w lecie w oczy? - zapytał Ferdynand.
- Zwyczajnie. Nie rzuca się w lecie w oczy dlatego, że w lecie jest zwykle bardzo dużo zieleni i na
jej tle zielony parasol jest zupełnie niewidoczny... A ty chcesz, żeby było widać twój parasol...
- Przekonałeś mnie - powiedział Ferdynand. - A co myślisz o fioletowym parasolu?
- Nieee - skrzywił się z niesmakiem zegar i poruszył wskazówkami jak wąsami. - Fioletowy parasol
wygląda niepoważnie...
- A jaki wygląda poważnie?
- Poważnie, moim zdaniem, wygląda tylko czarny parasol - powiedział Bimbom.
- Czarny? - zdziwił się Ferdynand.
- A czarny, czarny! - potwierdził Bimbom.
- Czarny kolor jest smutny.
- Czarny kolor jest takim samym kolorem, jak każdy inny - powiedział Bimbom. Jeśli chcesz być
poważnym, powinieneś stanowczo kupić czarny parasol...
- Pewnie że chcę być poważnym! - powiedział Ferdynand.
- Bierz wobec tego papier i pióro, siadaj i pisz podanie...
Ii
Do kogo trzeba napisać takie podanie? - spytał Ferdynand, kiedy już zdobył papier, pióro i
atrament.
- Do kogoś, kto przyznaje pożyczki - powiedział Bimbom.
- A kto przyznaje pożyczki?
- Bank.
Ferdynand umoczył pióro w atramencie, poprawił się na krześle i zaczął pisać, głośno przy tym
wymawiając każdą pisaną sylabę. ``Sza-now-ny pa-nie Bank...''
- Bank to nie jest żaden pan - przerwał mu Bimbom.
- Tylko? - zapytał Ferdynand.
- Bank to jest budynek, w którym są pieniądze...
- No, to dobrze - powiedział Ferdynand. - To ja zaraz poprawię. I przekreśliwszy napisane
poprzednio zdanie, zaczął pisać od nowa:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]