[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się za pasterkę i paraduje z laską przewiązaną dużą różową kokardą. Wydaje mi się, że
jest zadowolona.
 Nie lubisz jej, prawda?  domyśliła się.  Nie przepadasz za swoją matką.
Pamiętaj, to nie jej wina, że jesteś bękartem, Jack. Nie bądz niesprawiedliwy.
Jack zaśmiał się z goryczą.
 W istocie, biedna Adelaide. Najwyrazniej jej współczujesz, jak jedna matka
bękarta drugiej  wycedził.
Tess podeszła do Jacka i spoliczkowała go z całej siły.
 Nie nazywaj naszego syna bękartem!  krzyknęła.
Jack nawet nie drgnÄ…Å‚.
 Wybacz. Najwyrazniej zapomniałem wspomnieć o tym, że się z tobą ożenię. 
Miał wrażenie, że jego policzek stoi w płomieniach.
 Nie o to mi chodziło.  Nie zwróciła uwagi na wzmiankę o ślubie.  Nie
podobało mi się, jak to powiedziałeś. Ktoś mógłby pomyśleć, że& to ma jakiekolwiek
znaczenie.
 Przecież to ma znaczenie, Tess!  wybuchł.  Na litość boską, nawet jeśli nikt
więcej o tym nie wie, wiem ja i moi bracia! Wychowano nas w wielkim domu na terenie
posiadłości, tak abyśmy byli lepsi niż w rzeczywistości. Otrzymaliśmy wszystko z
wyjątkiem jednego, czego nam było trzeba  prawa do tytułu. Mój syn nie będzie
bękartem. Już przesłałem wiadomość do Blackthorn, by zamówiono zapowiedzi w
kościele. Staniesz przed ołtarzem, nawet jeśli będę zmuszony zaciągnąć cię tam siłą.
Zostaniemy małżeństwem za miesiąc i właśnie dlatego rozmawiamy teraz o tej sprawie.
W końcu udało mu się odwrócić jej uwagę od wszystkich innych spraw.
 Nie chcesz żenić się ze mną, Jack  powiedziała cicho.
 Masz rację, nie chcę. Chciałem ożenić się z Tess, którą znałem. Ciebie nie
znam. Moja Tess nie ukrywałaby syna przede mną.
 Stałeś się zimny, Jack. Zimny i surowy, wręcz okrutny. Dawniej taki nie byłeś.
Ty też nie jesteś mężczyzną, którego zapamiętałam.
 Cztery lata to szmat czasu  zgodził się.  Praktycznie całe życie, kiedy nosi się
taki bagaż doświadczeń i wiedzy, jaki przypadł mi w udziale.
 Chodzi o René  powiedziaÅ‚a cicho.
Nadszedł czas, żeby stawili czoło tej sprawie.
 Tak, o René  przytaknÄ…Å‚.  Pomówmy o nim. ZmieniÅ‚em plan,
zmodyfikowałem go, tak aby objąć nim twojego brata. Ponoszę za to winę i nigdy sobie
nie wybaczÄ™, że nie wykluczyÅ‚em was obojga, co należaÅ‚o zrobić. WiedziaÅ‚em, że René
pragnął za wszelką cenę zadowolić Sinjona, zrobić na nim wrażenie i dowieść własnej
wartości.
 Nie chodziÅ‚o tylko o tatka. René pragnÄ…Å‚, abyÅ› i ty byÅ‚ z niego dumny. On ciebie
wielbił.
 W takim razie był głupcem  oznajmił Jack bezlitośnie.  Mimo to żałuję, że nie
obmyśliłem innego planu. Popełniłem grzech, Tess, i przyznaję się do tego, lecz na tym
nie koniec.
 Tatko rozmyÅ›lnie naraziÅ‚ René, aby dopaść Cygana.
 I tyle?  Jack zaśmiał się z pobłażaniem.  Myślisz, że tylko taką winą można
obarczyć Sinjona? Mój Boże, wciąż błądzisz we mgle i nawet nie zdajesz sobie z tego
sprawy.
Tess groznie zmrużyła oczy.
 Pragnę, byś w tej chwili odprowadził mnie do mojego pokoju  zażądała.
 Jaki był plan?  krzyknął Jack, gdy ruszyła do wyjścia.  Pomyśl, Tess. Jaki był
plan?
Przygarbiona, odwróciła się ku niemu, a w jej oczach zalśniły łzy.
 Miałam odwrócić jego uwagę  powiedziała cicho.  Powinnam była stać w
świetle latarni ulicznej przed Covent Garden i ściskać torbę, rzekomo zawierającą
pieniądze na wymianę za plany następnej bitwy Bonapartego. Chodziło o to, bym dała się
zauważyć i przykuła uwagę tego człowieka, zdekoncentrowała go i doprowadziła do jego
ujawnienia. Ty i tatko mieliście go unieszkodliwić, kiedy przejmie torbę.
 Dziękuję  powiedział Jack głosem ociekającym jadem.  To ty miałaś to
zrobić, nie René, na widoku, nie w zauÅ‚ku Whitechapel. Tylko Sinjon wiedziaÅ‚, że misja
nie dotyczyła tego, czego się spodziewaliśmy. Jedynie Sinjon miał świadomość, że nie
stawiamy czoła jakiemuś podrzędnemu francuskiemu zdrajcy. Naszym przeciwnikiem
był Cygan, potwór, którego sam nauczył wszystkich możliwych sztuczek i podstępów.
Tess skinęła głową.
 W istocie, Cygan przewidywał każde posunięcie ojca. Tatko zresztą już
wcześniej używał identycznego schematu.
Jack pomyślał o Dickiem Carstairsie.
 I ja korzystałem z tego planu, i to z dobrym skutkiem, nie przeczę. Innymi
słowy, Cygan bez trudu zorientował się w sytuacji i opracował własny schemat działania
 poinformował ją i zbliżył się powoli, aby uniemożliwić jej ucieczkę od prawdy. 
Dlaczego więc Sinjon nie miałby pozostawić na widoku jednego ze swoich dzieci,
wszystko jedno którego, a następnie zaczekać, aż Cygan zignoruje oczywistą pułapkę?
Na miejscu Sinjona zaczekałbym, aż przeciwnik wyłoni się z cienia i zaatakuje mnie, bo
przecież wiedziałby, gdzie się czaję. Ale tak się nie stało, prawda? Sinjon nawet nie
patrzyÅ‚ w kierunku René, kiedy ten potwór przeszywaÅ‚ go nożem.
Tess stała, kołysząc się na piętach, podczas gdy po jej policzkach spływały łzy.
Nie była tam, nie widziała tego, co się wydarzyło. Jack jednak znajdował się nieopodal,
gotów do następnego ruchu, kiedy mroczna postać w pelerynie z kapturem przeszła na
drugÄ… stronÄ™ zauÅ‚ka i bez wahania podeszÅ‚a do René, a nastÄ™pnie znikÅ‚a za wÄ…skimi
drzwiami, których nikt wczeÅ›niej nie zauważyÅ‚. Zamknęły siÄ™ za zabójcÄ…, nim René
zdążył osunąć się na bruk.
Jack z miejsca ruszył do chłopca. Potem nawet nie pamiętał, jak przeskoczył
beczki, za którymi się skrywał. Kilka sekund pózniej Sinjon ukląkł przy synu i zbliżył
ucho do jego ust. René chwyciÅ‚ ojca za rÄ™kÄ™ i szepnÄ…Å‚ coÅ› niezrozumiaÅ‚ego. Potem jego
dłoń opadła. Był martwy, leżał z nożem zatopionym po rękojeść w piersi i z osobliwą
czarną wizytówką ze złotym okiem pośrodku, wetkniętą w kieszeń kamizelki.
Cygan zjawił się w zaułku nie po to, by sprzedać Koronie francuskie sekrety, jak
poinformowano Jacka, lecz z zamiarem popełnienia zbrodni  tyle tylko że nie chciał
zamordować Sinjona. Zabójstwo René stanowiÅ‚o ostrzeżenie. Zmierć Tess byÅ‚aby takÄ…
samą przestrogą, gdyby to ona stała w zaułku.
 Tatko myÅ›laÅ‚, że ja& że René wyjdzie z tego caÅ‚o.
 %7ładne z was w ogóle nie powinno było uczestniczyć w tej akcji, do diaska!
Tess, twój ojciec nie robił tego dla Korony, to była jego osobista misja. Jeden człowiek
walczył z drugim. W imię czego, Tess? Przeklętej kolekcji!
 Powinieneś był wtedy mi powiedzieć o tajnym pokoju, o zbiorze, o wszystkim.
Niepotrzebnie pozwoliłeś mi zrzucić na ciebie całą winę. Tatko powiedział&
 Wiem, co powiedział. Oświadczył, że zamarłem, nie zareagowałem dostatecznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •