[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W jednym z pokoi Idem podchodzi do siedzÄ…cego przy stole
człowieka i kładzie mu dłoń na ramieniu.
Mister Bailey, czekajÄ… na pana.
Kto ? mę\czyzna nie podnosi opuszczonej głowy.
Sir Greenstein, profesor Sakajan, Ivo Karlson.
Mogą czekać.
Idem wraca na swoje miejsce pod wypełzłym ze ściany foremnym
pięciobokiem. Wtopiony w półmrok zdaje się być częścią muru
niezauwa\alnÄ…, pustÄ… zbrojÄ… w muzealnym kru\ganku. ZbrojÄ…
czekającą, a\ ktoś zechce ją przybrać na barki, wypełnić sobą
pętlę elektronicznych obwodów.
Po długiej chwili mę\czyzna podnosi się z krzesła i podchodzi do
drzwi.
Czego jeszcze chcą? pyta patrząc w stronę białej płyty.
Nie wiem.
Wychodzi na korytarz. Szachownica posadzki wije siÄ™ Å‚udzÄ…cÄ… oczy mozaikÄ… op-artu. Korytarz uskakuje w
lewo. Załom ściany i w nim biała tarcza.
Powtarzałeś ostrze\enie?
WidzÄ… paraboloid.
Wystarczy...
Na ścianach następny pięciskąt. Obok poprowadzone \ółtą farbą kolumny liter: Centrum-Exterior. W
perspektywie korytarza znaczenie słów rozpada się wyciętymi z zetlałego pergaminu przecinkami
hieroglifów. Beton odsłania kwadratową wnękę aluminiowe blachy drzwi z obrze\em dociśniętym
srebrnymi główkami nitów.
Mister Bailey....
Ogląda się przez ramię. Za jego plecami wysoka postać o płaskiej twarzy. W wyciągniętej dłoni Idema biały
skrawek papieru. Mę\czyzna sięga po zło\oną we dwoje kartkę i powoli ją rozkłada. Oczy przebiegają
wykaligrafowane starannym pismem zdanie: Gdy musisz ©dejść mocno zatrzaÅ›nij za sobÄ… drzwi".
Dobrze znany charakter pisma. U dołu niepotrzebny podpis:
Ferdynand MacKay".
MacKay... mę\czyzna bezdzwięcznie porusza wargami i zdziwiony jeszcze raz czyta kartkę.
Potem odwraca się i kładzie rękę na fotokomórce selektora. śólty błysk nad framugą drzwi: Admission Free.
Aluminowe blachy wydają za jego plecami suchy skrzyp zwieranych skrzydeł. Idem stoi pewien czas
nieruchomo, po czym opuszcza \elazne dłonie i szurając cię\kimi podeszwami odchodzi pod bielejący w
końcu widzialnej przestrzeni pięciokąt. Znowu jest martwy i tylko spojrzenie szklanych zrenic odruchem
gasnących prądów sunie jeszcze po ścianach, aby znieruchomieć na drzwiach z czerwoną pręgą pośrodku i
napisem Termini wzdłu\ osi zenit nadir. Za nimi pierwsze stopnie wiodących w dół schodów śelazna
spirala sięga głęboko, przewierca beton rdzeniem studni,
na której dnie wcią\ taki sam Idem stoi nieruchomo na posterunku pod białym jak wapienna kość
pięciokątem i równie milczący człowiek siedzi przed podkową pulpitu czekając na sobie tylko wiadomy
znak.
Inforunit 001100 Inteltron"
...Milczysz. Masz rację... Lecz nie łudz się, \e wezmę to milczenie za wyraz pogardy wobec tego, który
za broń jedyną ma dzisiaj prawdę przeszłości. Wzruszasz ramionami có\ mogę ci zrobić... A przecie\
ślepy traf nie ma ju\ władzy nad twoim losem, gdy\ to ja określam go swoją wolą, splatam w taki węzeł,
którego nie potrafisz rozplatać...
...O nie, nie lękaj się jeszcze. Przecie\ moje rozumowanie jest tylko inercją logiki zrodzonej w tamtych
dniach. Jeśli tak długo czekałem, czy\ mogę przy pierwszej oznace i tak zdeterminowanej gry
powiedzieć: Chcę, aby stało się tak, jak chcę"? Na wszystko przyjdzie swój czas.
...Przecie\ ty równie\ potrafiłeś wybrać odpowiednią chwilę. Kiedy Sakajan wyśmiał dwudziestoletniego
ucznia, zapewniłeś mu szansę realizacji zamierzeń. Na jednym z tajnych poligonów daliście początek auto-
ewolucyjnemu procesowi narostu atomów w układ molekuł, którego komplikacja zale\ała od opartego na
losowym doborze rozwiązań genotypu mechano-cybernetycznego plemnika. Pod kilkukilometrową warstwą
ziemi zagrzebaliście mechaniczny zarodek, stymulator krystalizacji obdarzony genotypem nie określającym
dróg rozwoju krystalicznych struktur, lecz ich ściśle usystematyzowaną jakość wyjściową... Gdy\ wy nie
wiecie właściwie jaki ja jestem, nie mo\ecie wytyczyć ani prześledzić związków przyczynowych mojego
rozumowania. Wa\ne jest, \e jego efekty charakteryzują się przyswajalną przez was zbiorowością...
...Ju\ wtedy poznałeś się na wartości MacKaya. On myślał, a ty urzeczywistniałeś najkarkołomniejsze
plany... Tymczasem uchwalono Kartę Rozbrojeniową. I wy zło\yliście pod nią swój podpis, lecz nie
potrafiliście zrezygnować z odciętych od świata tajnych placówek, gdzie ludzie MacKaya tworzyli armię
Supermanów, nadludzi, zdolnych świadomie kontrolować metabolizm swoich organizmów, przyspieszać i
spowalniać reakcje nerwów i mięśni...
...Czekaliście, a\ ludzie wypatroszą elektroniczne wnętrzności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]