[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ich trzymać do jesieni. Sami damy
sobie radę z tym, co zostało.
.
- Przykro mi to powiedzieć, ale myślę, że ma pani rację. Naprawdę, bardzo mi przykro.
- Dziękuję, Logan.
Steven milczał podczas ich rozmowy. Kiedy jechali z powrotem do stodoły, powiedział:
- Będzie ci teraz bardzo trudno, prawda?
- Znowu będę na łasce banku. Wystarcży mi na życie i na opłacenie Logana, ale prawdopodobnie będę musiała
prosić o zwiększenie kredytu i pożyczyć pieniądze na przyszłoroczne ziarno. - Zagryzła wargi, bo zbierało jej
się na płacz, kiedy zdała sobie sprawę, z nieubłaganych konsekwencji tornada. Starała się pokryć wzruszeniem
ramion rosnący stres. - Góż, to tylko ryzyko pracy na roli, prawda? Powinnam się do tego przyzwyczaić. Takie
sytuacje zdarzały się dosyć często mojemu ojcu.
Zsunęła się z siodła prosto w ramiona Stevena. Objął ją w pasie i przytrzymał. Patrzył jej przenikliwie prosto w
oczy.
- Nie zgrywaj się przede mną, Laro. Wiem, że to cię dobija.
Utkwiła w niego wzrok, zmagając się z emocjami. Przegrała.
- Masz rację!. - Wybuchła nagle, dając upust wściekłości. Wyrwała się z jego objęć. - Nienawidzę tego!
Nienawidzę, że znowu będę zadłużona w banku. Nienawidzę świadomości, że bez względu na to, jak dobrze
będę gospodarować, wystarczy jedna krótka burza, żeby wszystko zniszczyć. Nienawidzę żyć w ciągłym strachu,
nie mając szansy na rozwój.
Chodziła nerwowo, aż konie zaczęły się niepokoić.
W końcu zatrzymała się przed Stevenem, jej oczy płonęły.
- Czy wiesz, że zaczęłam odkładać pieniądze?
Chciałam ci pewnego dnia zaproponować, żebyś mi sprzedał swoją ziemię. Byłam z tego cholernie dumna.
Chciałam, żeby posiadłość Danversów była znowu taka jak dawniej. To, co się dzisiaj stało, pochłonie całe te
oszczędności i jeszcze więcej. - Z wściekłością machnęła ręką. - Fiuuu! Jedna burza i po wszystkim. Właśnie tak.
- Mogłabyś zostawić to wszystko - powiedział spokojnie Steven.
Odwróciła gwałtownie głowę i spojrzała na niego zaskoczona.
- Co?
- Powiedziałem, że mogłabyś rzucić to wszystko, skończyć studia. Mogłabyś zostać lekarzem. Megan i Tommy
chcieliby tego. .
Ściągnęła brwi.
- Rozmawiałeś z nimi o tym?
- Tylko z Megan. Martwi się o ciebie. Ona i Tommy chcą dla ciebie jak najlepiej;
- Sądzisz, że tak właśnie powinnam postąpić? Myślisz, że powinnam rzucić to wszystko i wrócić na studia?
- Tego nie powiedziałem. Powiedziałem, że masz taką możliwość. Czy zastanawiałaś się nad tym?
- Nie - powiedziała popędliwie, nagle zła na niego; choć sama nie wiedziała o co. Może po prostu dlatego, że
popychał ją w kierunku, który był dla niej od dawna zamknięty. - Zrezygnowałam z tego wiele lat temu. Jest już
za późno.
- Nie mówię, że nie byłoby ci trudno, ale wcale nie jest za późno. - Położył jej dłonie na ramionach i zmusił, by
spojrzała na niego. - Pomyśl o tym, Laro. Czego naprawdę. chcesz? Nie marnuj życia robiąc coś, czego
nienawidzisz. Jeśli o czymś marzysz, to tylko od 'ciebie zależy, czy te marzenia się spełnią. Rozumiem, że przez
całe lata dotrzymywałaś zobowiązania, ale teraz Tommy i Greg są już samodzielni. Ta farma wyczerpuje cię
emocjonalnie, fizycznie i finansowo. Jeśli chcesz odejść, teraz przyszła pora.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]