[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to będzie dla nas dobry sezon  powiedział Brock.
 Wystartujesz w rozgrywkach?  spytał Tanner.
 Oczywiście, o ile nie złapię jakiejś kontuzji.
 Nie mów tak!  Kasey przycisnęła dłonie do piersi.  Nie mogę o tym myśleć.
 Nawet gdyby coś mi się stało, i tak byś tego nie zauważyła  roześmiał się Brock. 
Zamykasz oczy, ledwie wchodzę na boisko.
 Skąd wiesz?
 Nieważne, ale chyba nie zaprzeczysz?
 No nie zaprzeczę  przyznała niechętnie.
Brock i Tanner roześmiali się głośno.
 Mamo, nawet nie zapytałaś, dlaczego przyjechałem tak nagle.
 Nie sądziłam, że musisz mieć jakiś specjalny powód  powiedziała nieco urażona.
 Jednak zawsze uprzedzałem cię wcześniej.
 Czy coś się stało?  spytała zaniepokojona.
 %7ładna tragedia.  Umknął spojrzeniem.  Dzisiaj złożyłem wymówienie.
 Nie  szepnęła.
 Wiedziałem, że będziesz wściekła, dlatego nic ci wcześniej nie mówiłem.
 Co się stało?  dociekała.
 Zgłosiłem się do roboty jako ostatni, więc musiałbym tylko machać łopatą.  Wzruszył
ramionami.
 Powinieneś znalezć coś innego.
 To nie takie łatwe. Mam ograniczone możliwości, bo codziennie muszę być na treningu.
 Wiem, synku  powiedziała, z trudem powstrzymując zniecierpliwienie.  Pamiętasz
naszą umowę?
Dopóki jesteś w Waco, musisz pracować.
To straszne, że musiała prowadzić tę dyskusję z synem w obecności Tannera. Była wściekła
na nich obu, bo to oni chcieli iść do restauracji. Nie powinno jej obchodzić, co Tanner o nich
pomyśli, a jednak obchodziło.
 Skoro tak stawiasz sprawę...
Napastliwy ton syna jeszcze bardziej wyprowadził ją z równowagi.
 Posłuchaj, pogadamy o tym pózniej. Nie sądzę, by pana Harta interesowały nasze
sprawy...
 W porządku  odezwał się Tanner.  Właściwie to nawet zamierzałem coś
zaproponować.
 Co takiego?  niemal wysyczała przez zaciśnięte zęby.
 Brock, może chciałbyś pracować u mnie.
ROZDZIAA DWUDZIESTY CZWARTY
 Na litość boską, przestań się tak miotać, strasznie mnie to denerwuje. Zaraz przez ciebie
zwariuję. Buck Butler spojrzał na żonę i z trudem powstrzymał się od powiedzenia jej, że już nic
jej nie zaszkodzi, bo i tak jest wariatką. Oczywiście w porę ugryzł się w język. Drażnienie się z
Clare byłoby szczytem głupoty, bo przecież jej kochany tatuś szczodrze wspierał kampanię
wyborczą zięcia.
Dlatego Buck Butler dzielnie znosił dzikie wybryki żony, jej bezustanne uczestnictwo w
akcjach charytatywnych, a także pociąg do alkoholu. Czegóż to nie robi się dla pieniędzy.
Pochodził co prawda z wielce szacownej rodziny, jego przodkowie dzielnie walczyli o
niepodległość Stanów Zjednoczonych, ale niestety nie mieli pieniędzy. Jego rodzice w chwili
śmierci praktycznie byli bankrutami. Szybko przekonał się, że dobre pochodzenie niepoparte
majątkiem niewiele znaczy.
Cóż, przynajmniej pomogło mu zdobyć Clare Riley.
W zasadzie nie czuł żadnej więzi z tą kobietą. Sam był zdziwiony, że ich małżeństwo jeszcze
się nie rozpadło. W dodatku przy wszystkich jej wadach Clare brakowało urody. Była zbyt chuda,
przez co zmarszczki na twarzy wydawały się wyjątkowo głębokie. Ojciec chciał jej zafundować
operację plastyczną, lecz odmówiła. Nie znosiła bólu. Szkoda, że kochany tatuś nie
zaproponował tego zięciowi, bo ten nie zawahałby się ani sekundy. Chętnie poprawiłby to i owo
w swym wyglądzie.
Kilku przyjaciół zzieleniałoby z zazdrości, a snobki, którymi otaczała się Clare, miałyby o
czym plotkować przez następne pół roku. Nie lubił Clare od samego początku, z czasem te
uczucia się nasiliły. Gdy dzieci dorosły i wyprowadziły się z domu, postanowił wystąpić o
rozwód. Jednak zajął się polityką i jego plany dotyczące życia osobistego legły w gruzach.
Wiele by dał, by w tej chwili być z Joy, jego ostatnią kochanką. Ta młoda i energiczna
kobieta sprawiała, że znów czuł się silny i pełen wiary w swoje możliwości. Niestety nie widzieli
się już od kilku miesięcy. Nie było sensu ryzykować podczas trwania kampanii. Gdyby jego
romans wyszedł na jaw, byłby skończony. Ależ by się wtedy działo! Clare i jej kochany ojczulek
Harry obdarliby go ze skóry. Co z tego, że jako senator z Teksasu załatwił temu staremu
piernikowi intratne kontrakty. Teraz musiał za wszelką cenę zachować istniejący stan rzeczy bez
względu na koszty. Nieważne, ile będzie musiał znieść. Kochał swoją pracę i związaną z nią
władzę. Kiedy już odsłuży swoje w senacie stanowym, spróbuje wypłynąć na szersze wody.
Marzył o przeniesieniu się do Waszyngtonu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •