[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wiedziała, że źle rozegrała sprawę z Nickiem, ale już
nic na to nie poradzi. Jeśli do niego nie dotarło, że to
koniec, to wkrótce się przekona.
Zmrużył oczy.
Zemsta czy pojednanie
Będzie się pewnie zastanawiał, dlaczego się rozmy­
śliła, będzie się dopytywał, ale po jakimś czasie znajdzie
sobie kobietę, która potrafi trzymać uczucia na wodzy.
Biorąc pod uwagę fakt, że jej nie kocha, nie powinno to
zbyt długo trwać.
- Wyglądasz na zmęczoną, księżniczko - powiedział
ojciec, gdy weszła tylnymi drzwiami. - Siedział na swo­
im wózku przy stole kuchennym nad rozłożonymi do­
kumentami starych spraw. Złożył papiery i spytał: - Źle
się czujesz?
Tak. Chyba nigdy już nie będzie się dobrze czuła.
- Trochę mnie głowa boli, ale to nic takiego.
107
- Znów musiałaś pracować w pobliżu tej kreatury,
który się nazywa człowiekiem?
- Tato, proszę! - Potarła pulsujące skronie. - Na­
prawdę nie mam ochoty wysłuchiwać kazań, jaki wred­
ny twoim zdaniem jest Nick.
Pokręcił głową.
- Po prostu jestem wściekły, że musisz pracować dla
tego nieślubnego...
- Tato!
Rysy mu nieco złagodniały.
- Przepraszam, księżniczko, ale za dobra jesteś, żeby
przebywać w pobliżu Danielsa, a co dopiero dla niego
pracować.
108
Kathie DeNosky
Wiedziała, że ojciec chciał dla niej jak najlepiej, ale
cała ta sytuacja była niezwykle męcząca. Żadne z nich
jednak nie mogło zmienić faktu, że miała umowę jesz­
cze na cztery lata i nie było sensu tego wałkować.
- Proszę, nie rozmawiajmy teraz o tym. - Podeszła,
żeby zabrać dokumenty. - Zanieść to do twojego ga­
binetu?
Zdziwiła się, gdy je przytrzymał i pokręcił głową.
- Siadaj i unieś nogi w górę. Sam je odłożę do szafy,
a potem możemy porozmawiać na temat wyprawy do
baru „Kufel Piwa" na kolację. Ja stawiam.
- Ale miałam zrobić klops - powiedziała bez prze­
konania. Wcale nie miała ochoty na gotowanie, ale nie
chciała, żeby ojciec wydawał na nią kieszonkowe, które
mu co miesiąc dawała.
- Klops możemy zjeść innym razem. - Obrócił się
i pojechał w stronę swojego gabinetu. - Zasłużyłaś na
wolny wieczór.
Dwie godziny później siedzieli w barze przy ob­
skubanym stoliku, a przed nimi na talerzach piętrzy­
ło się spaghetti i klopsiki. Nagle Cheyenne zobaczyła
w drzwiach wejściowych Nicka. Czy naprawdę mało
miała zawirowań życiowych jednego dnia? Co on tu, do
diabła, robi? I co zrobi ojciec, kiedy zobaczy Nicka?
Patrzyła na Nicka ze ściśniętym sercem. Kochała go
tak bardzo, że spotykanie się z nim dzień w dzień przez
109
następne cztery lata, jeśli nie będzie jej obejmował i ko­
- Księżniczko, słyszałaś, co powiedziałem?
- Zamyśliłam się.
- Mówiłem, że powinniśmy częściej tak jadać. -
Uśmiechnął się. - Miło jest czasem wyjść z domu.
Cieszyła się, że ojcu podoba się wieczorne wyjście.
Z powodu pracy nie miała zbyt wiele czasu, żeby go gdzieś
wozić, a wiedziała, że nudzi się, siedząc wciąż w domu.
Teraz liczyła na to, że dalej będzie się dobrze bawił i nie
zauważy Nicka. Na szczęście w restauracji panował piąt­
kowy tłok, więc była duża szansa, że się to uda.
Zerkając na siedzącego przy barze Nicka, starała się
nie dać po sobie poznać, że coś się wydarzyło.
- Nasz budżet chyba nie pozwoli nam jeść w restau­
racji raz w tygodniu, ale raz w miesiącu na pewno mo­
żemy - powiedziała, uśmiechając się.
Ojciec skinął głową.
- Będziemy mieli na co czekać.
Cheyenne obserwowała Nicka cały czas i zauważy­
ła natychmiast, gdy wstał od baru i ruszył w stronę ich
stolika. Usiłowała dać mu znak, ale sądząc ze zdecydo­
wania w jego oczach, jej wysiłki były skazane na nie­
powodzenie.
Przechodząc obok ich stolika do grającej szafy, ukło­
nił się.
Zemsta czy pojednanie
chał się z nią, będzie piekłem albo karą śmierci.
110
Kathie DeNosky
- Dobry wieczór, panie sędzio, Cheyenne.
- Co to za młody człowiek? - spytał jej ojciec. - Wy­
gląda znajomo.
Wzięła głęboki oddech.
- To Nick Daniels, tato. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •