[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zbudował też kilka dziwacznych budowli. Każda miała
przypominać jakąś podróż.
- Ta jest z pewnością jedyna w swoim rodzaju! -
roześmiała się hrabina.
- Ale bardzo wygodna na pikniki - zawtórował jej książę.
- Luksusowe pikniki - pomyślała Solita.
Służba udała się na miejsce wcześniej i przygotowała w
centrum marokańskiego budynku długi stół. Choć miał to być
zimny bufet, składał się z tuzina różnych dań, jedno
smaczniejsze od drugiego. Wino podano w dziwacznych
pucharach, które przodek księcia przywiózł z Węgier.
Padające przez okna słońce opromieniało wszystko
złocistym blaskiem.
Solita bawiłaby się wspaniale, gdyby nie świadomość, że
zaraz po przybyciu księżna znalazła się u boku Hugona i nie
odstępowała go na krok.
- Można siadać, gdzie kto chce - poinformował książę
swoich gości - ale oczywiście damy muszą zająć miejsce
między mężczyznami.
Jeszcze nim skończył mówić, księżna usiadła obok niego.
Ku konsternacji Solity obok niej usadowił się książę Iwan.
- Proszę opowiedzieć mi o sobie, panno Gresham - rzekł
uwodzicielskim głosem.
Patrząc na niego, uświadomiła sobie, że na swój sposób
jest wyjątkowo przystojny. Gdyby nie wiedziała tyle na jego
temat, sposób, w jaki z nią rozmawiał, mógłby ją oczarować.
Prawił jej komplementy zabawne i dowcipne. Wiedziała
jednak, że chce się dowiedzieć, kim ona naprawdę jest i co
robi w domu księcia.
Solita celowo starała się zachowywać jak bardzo młode
dziewczątko. Opowiadała o swoim życiu we Włoszech z
kuzynką księcia. Z entuzjazmem opisywała przyjęcia, w
których brała udział, piękno Rzymu i muzykę będącą częścią
włoskiego życia.
Iwan wyglądał na zainteresowanego. A jednak Solity nie
opuszczało nieprzyjemne uczucie, że obserwuje ją wnikliwie,
badając, czy rzeczywiście jest tak naiwna, na jaką wygląda.
Zaczęła więc opowiadać, że życie w Anglii uważa za
ekscytujące. Poinformowała też, iż babka księcia przedstawi ją
na dworze w Pałacu Buckingham.
- To będzie cudowne - wzdychała - obawiam się tylko, że
popełnię jakieś błędy.
- Na pewno nie! - uspokoił ją Iwan. - A pani opiekun
ochroni panią przed związkiem z nieodpowiednim mężczyzną.
Solita udała zaskoczenie.
- Nie sądzę... by Jego wysokość... zajmował się mną do
tego stopnia - rzekła nieśmiałym, dziewczęcym głosikiem. -
Ma tyle... spraw... na głowie.
- A co pani o nim myśli? - wypytywał Iwan.
- Jest... bardzo uprzejmy... nawet dla osób tak nieważnych
jak ja - odparła Solita, chichocząc - ale mam nadzieję, że
wkrótce znajdę przyjaciół w swoim wieku.
Mówiąc to, wiedziała, iż Rosjanin bada, czy zakochała się
już w księciu.
Pomyślała, że Iwan zadał to pytanie w ciemno, a ona na
szczęście mogła odpowiedzieć zgodnie z prawdą: Nie!"
Nagle coś sobie uświadomiła.
Jeżeli książę robił rzeczy, o które podejrzewali go
Rosjanie, różnił się od wyobrażenia, jakie sobie o nim
wyrobiła. Będąc we Włoszech, nienawidziła Hugona za to, że
zupełnie zapomniał o niej i swojej kuzynce. Sądziła, iż po
odziedziczeniu tytułu spędzał czas na przyjęciach i balach,
chodził na wyścigi i nie poświęcał chwili uwagi nic nie
znaczącym żołnierzom.
Skoro jednak brał udział w Wielkiej Grze", był według
niej bohaterem.
Syn jednego z przyjaciół cioci Mildred niedyskretnie
opowiedział jej kiedyś o Wielkiej Grze". Był to młody
Anglik, który dużo podróżował ze swym ojcem dyplomatą.
Clive miał dziewiętnaście lat. Cechowała go spora
zarozumiałość i zamierzał napisać książkę o swych podróżach.
- Będzie - chwalił się - znana na całym świecie.
Ponieważ Solita chętnie słuchała jego opowieści, w
których stanowił główną postać, spędzał z nią wiele czasu.
Podczas gdy jego matka i ciocia Mildred plotkowały o
starych czasach" swej młodości, Clive opowiadał. Solitę,
którą zawsze interesowały Indie, najbardziej zaciekawiła jego
wizyta w tym kraju. Opowiadał jej więc o wicekrólu, pięknych
pałacach maharadżów i dziwnych obyczajach Hindusów.
- Opiszesz wszystko w swojej książce? - zapytała Solita.
- To i jeszcze więcej - odparł. - Będąc w Indiach,
dowiedziałem się też czegoś, o czym jeszcze nigdy nie
napisano!
- Cóż to takiego? - zaciekawiła się.
- Szpiegostwo, które wymyślili Anglicy. Zniżył głos i
kontynuował:
- Odkryłem to przypadkowo i kazano mi nie wspominać o
tym żywej duszy!
- Proszę mi powiedzieć - błagała Solita. - Przysięgam, że
nikomu nie zdradzę tajemnicy.
Młodzieniec był z natury gadatliwy i Solita dowiedziała
się o Wielkiej Grze".
- Pomyśl tylko - mówił podniecony Clive - o tych
mężczyznach, którzy potajemnie zwalczają Rosjan w Indiach.
- Brzmi to sensacyjnie! - przyznała.
- Dla tych, którzy biorą w tym udział - odrzekł. -
Chciałbym być jednym z nich!
- Mówiłeś komuś, że pragniesz zostać członkiem
Wielkiej Gry"? - zapytała.
Młodzieniec roześmiał się.
- Nie ma na to szans - wyjaśnił. - Jeżeli wspomnisz o tym
jakiemuś Anglikowi, robi obojętną minę i twierdzi, że nie wie,
o czym mówisz.
Pochylił się w stronę Solity i dodał konspiracyjnie:
- Dlatego zamierzam wrócić do Indii. Dowiem się
wszystkiego i opiszę w książce.
- Przeczytam każde słowo - obiecała Solita lojalnie.
Zaintrygowało ją to, ponieważ wydawało się w jakiś sposób
powiązane z ojcem. Dlatego podczas kilku kolejnych lat
próbowała wydobyć z mężczyzn, którzy przebywali w
Indiach, więcej informacji o Wielkiej Grze".
Starzy generałowie, przychodzący z wizytą do cioci
Mildred, zachowywali się zgodnie z przypuszczeniami
Clive'a, udawali kompletną ignorancję.
Tylko dwaj byli nieco bardziej komunikatywni.
- Dlaczego taka ładna, młoda dziewczyna zawraca sobie
główkę sytuacją w Indiach? - pytali.
Potem, może w odpowiedzi na błagalną prośbę w jej
oczach, kontynuowali:
- Mężczyzna, który przystępuje do Wielkiej Gry", bierze
życie w swoje ręce. Jej uczestnicy to nie opiewani
bohaterowie, którzy często giną w nie wyjaśnionych
okolicznościach.
Były to strzępy informacji.
Składane razem dały Solicie pewien obraz sytuacji i z
jeszcze większą determinacją postanowiła pomścić śmierć
ojca.
Teraz przekonała się, że książę brał udział w Wielkiej
Grze". Musiała całkowicie zmienić swą opinię, zgodnie z
którą uważała go za nieczułego i egoistycznego". Był
bohaterem. Niestety, tak samo jak jej ojciec zaufał
zdradzieckiej i niebezpiecznej kobiecie.
- Ocaliłam go ubiegłej nocy - dumała - ale co stanie się
dzisiaj?
Ta myśl nie opuszczała jej przez całe popołudnie.
Gdy wracali do zamku na podwieczorek, pragnęła z całych
sił porozmawiać raz jeszcze z księciem i błagać go o
ostrożność.
Jednak on bardzo jasno przedstawił swe plany.
Konie podprowadzono przed frontowe drzwi, zanim damy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]