[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naprawić filtrów. Równoległe promienie chłodnego, dalekiego Słońca, wpadające do sterowni
przez olbrzymie iluminatory, oświetlały miliardy tańczących drobin, które tworzyły strumienie
nigdy nie osiadającego kurzu, doskonała ilustracja ruchów Browna.
197
Teraz coś dziwnego zaczęło się dziać z tymi drobinami. Poczęła nimi rządzić jakaś przedziwna
siła. Odpychała je i potem scalała, tworząc powierzchnię pustej w środku kuli. Owa kula, o
średnicy mniej więcej jednego metra, zawisła w powietrzu jak gigantyczna bańka mydlana o
ziarnistej, matowej powłoce. Następnie wydłużyła się w elipsoidę, której powierzchnia
pofałdowała się, tworząc załamania i wypukłości.
Floyd już się nie bał. Bez zdziwienia zauważył, że kurz układa się w postać człowieka.
Widział kiedyś takie figurki - puste w środku eksponaty muzealne zrobione ze szkła. Jednakże
stojący przed nim, powstały z pyłu fantom jedynie w przybliżeniu odpowiadał anatomicznym
cechom człowieka. Przypominał glinianą zabawkę lub prymitywną rzezbę z epoki kamiennej.
Tylko głowa różniła się od niestarannego zarysu postaci. Twarz bez wątpienia była obliczem
komandora Davida Bowmana.
Floyd usłyszał delikatny pomruk z konsolety komputera. Hal włączył głośniki syntetyzujące
mowÄ™.
- No cóż, doktorze Floyd. Czy pan mi teraz wierzy? Usta Bowmana nie poruszyły się. Twarz
pozostała maską. Ale Floyd rozpoznał głos, który rozproszył resztki wątpliwości.
- Mam mało czasu, a ten pokaz sprawia mi dużą trudność. Dostałem. .. pozwolenie na
przekazanie wam ostrzeżenia. Macie tylko piętnaście dni.
- Ale dlaczego...? Czym ty jesteÅ›? Gdzie jesteÅ›?
W głowie kłębiły mu się tysiące pytań, lecz zjawa zaczęła znikać, kurz rozpływał się na
wszystkie strony. Floyd starał się zapamiętać każdy szczegół, tak by pózniej zdołał przekonać
samego siebie, że to, co widział, było rzeczywistością, a nie snem. Podobne kłopoty miał przy
pierwszym spotkaniu z TMA-1.
To zupełnie nieprawdopodobne, że on -jedyny spośród miliardów ludzi zamieszkujących Ziemię
dwukrotnie otrzymał przywilej bezpośredniego kontaktu z obcą inteligencją! Wiedział, że
istota, z którą rozmawiał, była czymś dalece potężniejszym aniżeli David Bowman.
A jednocześnie była czymś gorszym. Tylko oczy, które kiedyś nazwano zwierciadłem duszy",
pozostały takie jak dawniej. Reszta była plamą bez żadnych istotnych szczegółów. Nie zauważył
na przykład cech płciowych, co już samo przez się świadczyło, jak daleki był Bowman od swego
ludzkiego dziedzictwa.
198
- Do widzenia, doktorze Floyd. Proszę zapamiętać: piętnaście dni. Nie będę już mógł
kontaktować się z panem. Ale jeśli wszystko pójdzie dobrze, otrzymacie jeszcze jedną
wiadomość.
Postać zniknęła, zabierając ze sobą nadzieję na porozumienie z władcami wszechświata. Floyd
uśmiechnął się, słysząc stary banał epoki kosmicznej: Jeśli wszystko pójdzie dobrze". Ileż to
razy wypowiadano te słowa przed rozpoczęciem misji! Oznaczało to jednak, że ONI -
kimkolwiek są- także martwią się czasem o wynik własnych działań. A jeśli tak, to istnieje pewna
nadzieja. Nie są wszechpotężni. Potrafią marzyć, obawiać się... i działać.
Po Davidzie Bowmanie pozostał kurz tańczący nad pokładem Discovery".
Część szósta
PO%7Å‚ERACZ ZWIATÓW
Rozdział czterdziesty drugi
Duch w maszynie
Przykro mi, Heywood, ale nie wierzę w duchy. Musi istnieć jakieś racjonalne wytłumaczenie.
Umysł ludzki nie z takimi rzeczami dawał sobie radę.
- Zgadzam się, Taniu. Ale pozwolisz, że przypomnę ci, co powiedział kiedyś Haldane:
Wszechświat jest nie tylko dziwniejszy, niż sobie wyobrażamy; jest dziwniejszy, niż potrafimy
go sobie wyobrazić".
- A Haldane - wtrącił złośliwie Curnow - był prawdziwym komunistą.
- Być może, ale to, co powiedział, można wykorzystać jako poparcie każdego mistycznego
nonsensu. Zachowanie Hala było prawdopodobnie wynikiem jakiegoś wcześniejszego programu,
a wykreowanie postaci, o której mówisz, z pewnością można wytłumaczyć na gruncie
materialnym. Czyż nie tak, doktorze Chandra?
Tania była zdesperowana: machała czerwoną płachtą na byka. Mimo to reakcja Chandry była
niezwykle stonowana. Hindus wydawał się nieobecny, zajęty własnymi myślami, które z
pewnością dotyczyły komputera.
- Nie mam wątpliwości co do tego, że nastąpiło oddziaływanie z zewnątrz na komputer,
kapitanie. Sam z siebie Hal nie może tworzyć złudzeń audiowizualnych. Jeśli raport doktora
Floyda jest zgodny z prawdą, ktoś musiał przejąć sterowanie Halem. I działo się to w czasie
rzeczywistym, ponieważ nie stwierdzono przerw w komunikacji.
- Wygląda na to, że jestem głównym podejrzanym wykrzyknął Maks. - Byłem jedyną osobą,
która nie spała w tym czasie.
203
- Nie bądz śmieszny, Maks - włączył się Nikołaj. - Może dałbyś sobie radę ze stroną słuchową
tego... przedstawienia, ale część wizualna. .. Do tego trzeba skomplikowanej aparatury: lasera,
pola elektrostatycznego, nie mam pojęcia czego jeszcze... Możliwe, że jakiś magik potrafiłby
zaaranżować takie zdarzenie, ale potrzebna by mu była ciężarówka rekwizytów.
- Chwileczkę! - powiedziała %7łenią. - Jeśli to coś wydarzyło się naprawdę, Hal powinien
pamiętać. Możemy go spytać...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]