[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stole sprawiły, że poczuła się jeszcze bardziej wyobcowana. Jedzenie okazało się jednak
pyszne i choć Sabrina nie była zbyt głodna, zjadła całkiem sporo. Wypiła nawet kieliszek
wina, uznając, że odrobina alkoholu pomoże jej zasnąć.
Myślała, aby zaczekać na powrót Maria, żeby z nim porozmawiać o chłodnym
nastawieniu gospodyni, uznała jednak, że zrobi to dopiero, gdy nieco odpocznie.
Udała się na górę i kiedy się przekonała, że Molly spokojnie śpi, zmierzyła
wzrokiem drugie, odchodzące z pokoju dziecięcego drzwi. Czy coś by się stało, gdyby
zajrzała na chwilkę do królestwa Maria? Nie było go w domu, a nawet gdyby
rzeczywiście wrócił, na pewno usłyszałaby, jak wchodzi po schodach, tak jak wcześniej
słyszała Giovannę. Przez chwilę się wahała. Usłyszałaby czy nie? Pokusa była naprawdę
silna.
Tak mało wiedziała o swoim świeżo poślubionym mężu. Miała chyba prawo
zajrzeć do jego pokoju? W jakiż inny sposób mogła się dowiedzieć jaki on jest, co lubi,
czego nie, jakimi przedmiotami się otacza? Przeczytała gdzieś kiedyś, że trzy sposoby na
R
L
T
prawdziwe poznanie kogoś to zaznajomienie się z jego rodziną, przejechanie się z nim w
roli kierowcy i obejrzenie jego sypialni. Cóż, Sabrina nie poznała jeszcze starszego brata
Maria, ale miała okazję jechać z nim samochodem, pora więc na kolejny krok.
Patrzyła, jak jej dłoń powoli zbliża się do klamki. Nie było jeszcze za pózno na to,
aby się wycofać. Ona jednak nacisnęła klamkę i drzwi się otworzyły. A potem,
oddychając nierówno, weszła do sypialni Maria.
To był bardzo męski pokój.
Olbrzymie łóżko wyglądało równie luksusowo, jak jej własne, dwa pokoje dalej,
tyle że pościel zamiast różowo-białej była surowo czarno-biała. Nocne stoliki wykonano
z czarnego marmuru, podstawy lamp z marmuru białego, a abażury były w odcieniach
szarości.
Sabrina podeszła niespiesznie do wielkiego łoża i przesunęła dłonią po narzucie,
wyobrażając sobie nagie ciało Maria, śpiące bądz uprawiające gorący, pełen namiętności
seks. Ile kobiet tu zabawiał? Ilu kobietom dawał rozkosz?
Cofnęła się o krok, zawstydzona tymi myślami, i wpadła na ciepłe, twarde,
umięśnione męskie ciało. Odwróciła się i otworzyła szeroko oczy, kiedy się znalazła
twarzą w twarz z Mariem.
- Ja... ja tylko... tylko... - urwała.
Na jej policzki wypełzł rumieniec, a serce waliło jak młotem.
Cyniczne spojrzenie Maria rozbierało ją do naga.
- Przyszłaś się pobawić, Sabrino? - zapytał.
- Ja tylko... chciałam się rozejrzeć. - Zabrzmiało to tak żałośnie, tak naciąganie.
- Rozejrzeć za czym? - zapytał, przeszywając ją stalowym spojrzeniem ciemnych
oczu.
Poczuła, jak jego dłonie obejmują jej szczupłą talię. Napięcie między nimi było
wręcz namacalne. Było tak, jakby ich krew stawała się coraz gorętsza, z każdą sekundą
coraz bardziej zbliżając się do wrzenia.
- N-niczym - wyszeptała.
Przyciągnął ją mocno do siebie.
- Oboje wiemy, czego szukasz, prawda, Sabrino?
R
L
T
W jego czarnych oczach widziała odbicie własnego pożądania. yrenice miał roz-
szerzone. Widział, co ona czuje? Wyczuwał, jak bardzo pragnie, aby ich usta się
złączyły.
- Do diabła - warknął i opuścił głowę, rozgniatając jej wargi swoimi ustami.
Ten pocałunek okazał się taki sam, jak dwa poprzednie: wybuchowy i
niekontrolowany.
Sabrina tak wspaniale się czuła w jego objęciach. Jej ciało idealnie się w niego
wpasowywało, kobieca miękkość tuż przy męskiej twardości. Miała wrażenie, jakby coś
takiego było im pisane od pierwszego dnia, kiedy się poznali.
Mogła go powstrzymać, ale zamiast tego oddawała pocałunek - zachęcając go tym
samym do pieszczenia jej piersi, zrywania z niej ubrań, aż Sabrina jęczała z rozkoszy.
- Powiedziałem sobie, że tego nie zrobię - wydyszał. - Ale prawda jest taka, że
pragnę tego, odkąd się poznaliśmy.
- Ja też - szepnęła i sekundę pózniej ich usta na nowo się połączyły i już nie miała
żadnych wątpliwości co do kierunku, w jakim to wszystko zmierza.
Opadła na łóżko, a na nią Mario. Słychać było odgłos rozdzieranego materiału.
Sabrina nawet przez chwilę nie pomyślała, że powinni przestać. Pragnęła tego. Pragnęła
czuć jego pożądanie, pragnęła poczuć, jak przez nią traci nad sobą kontrolę, przez te
iskry, które przeskakiwały między nimi od tamtego pamiętnego dnia podczas wesela
Laury i Rica.
Wstrzymała oddech, gdy zsunął z niej koronkową bieliznę. Wygięła plecy w łuk,
gotowa na to, co miało wydarzyć się za chwilę. Pospiesznie przesunęła językiem po
nagle wyschniętych ustach.
- Mario... - zaczęła. - Ja nie... - Urwała, zdjęta strachem, że jeśli powie mu prawdę,
on się zatrzyma.
Tak bardzo go pragnęła i za nic nie chciała, aby jej wyzwanie powstrzymało go od
dalszych pieszczot.
- Sabrino? - Spojrzał na nią pytająco.
R
L
T
Przesunęła dłońmi po jego szerokich ramionach, rozkoszując się dotykiem gładkiej
skóry. Nie była już wcale taka pewna tego, że go nienawidzi. No bo jak nienawidzić
kogoś, kto potrafi wyzwalać tak gwałtowne pożądanie?
- Nic - odparła więc.
Po chwili Mario wyciągnął rękę i otworzył szufladę w stoliku nocnym. Wyjął z
niej prezerwatywę.
- Nie martw się - rzekł. - Mam zabezpieczenie. Nie chcemy przecież żadnego
wypadku.
Ułożył Sabrinę pod sobą, przywarł ustami do jej warg i jednym mocnym,
zdecydowanym ruchem zagłębił się w jej ciepłym, wilgotnym wnętrzu. Sabrina jęknęła z
bólu.
Poczuła, że jego ciało zamiera.
Zamrugała, walcząc ze łzami. Mario zmarszczył brwi.
- Co się dzieje? - zapytał schrypniętym głosem.
Sabrina przygryzła wargę, uciekając od niego spojrzeniem.
- Ja... powinnam ci była powiedzieć.
Ujął ją pod brodę i przekręcił głowę, tak by na niego spojrzała.
- Powinnaś powiedzieć co? - W jego oczach, tych ciemnych, czekoladowych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]