[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czeniami Billy ego.
Córka dyplomaty 57
Meredith Colton przedstawiła Evie swoje liczne
potomstwo. Billy najbardziej lubił Randa, waszyng-
tońskiego prawnika, który sprawił, że obie linie rodu
wreszcie się poznały. Poza tym miał wspaniałą żonę,
więc nie interesował się Evą.
Billy ciągle poznawał kolejnych przedstawicieli
rodu Coltonów z zachodniego wybrzeża. Trwał
uparcie przy boku Evy, żeby jak najszybciej porwać
ją na parkiet i znowu trzymać w ramionach. Na
koniec przedstawił ją swojej siostrze, Sky.
A więc to ty zrobiłaś ten cudowny naszyjnik
dla Samanthy powiedziała od razu Eva.
Owszem odparła Sky z dumą.
Czy naszyjnik, który masz na sobie, jest rów-
nież twoim dziełem? Projektujesz wyjątkowo pięk-
ną biżuterię.
Dziękuję. Sky się rozpromieniła. Zainspiro-
wała mnie ozdoba, którą zobaczyłam na starej foto-
grafii. Nosiła ją panna młoda z plemienia Koman-
czów.
Billy ucieszył się, że Eva pochwaliła pracę Sky.
Jego siostra była utalentowaną projektantką, która
specjalizowała się w biżuterii wzorowanej na mo-
tywach sztuki indiańskiej i powoli zdobywała
sławę.
Po krótkiej rozmowie rozstali się ze Sky. Eva
przysunęła się do Billy ego.
Dopiero teraz w pełni doceniam twój kom-
plement. Sky jest piękna zauważyła.
58 Judy Christenberry
Podobnie jak ty, chociaż macie zupełnie inny
styl zapewnił ją Billy, który z przyjemnością
słuchał pozytywnych opinii na temat siostry.
Wreszcie wypełnili obowiązki towarzyskie i mo-
gli wrócić na parkiet. Migoczące światło krysz-
tałowych żyrandoli obijało się w wypolerowanej
podłodze, tworząc bajkową scenerię. A przy Evie
Billy wierzył, że wszystko jest możliwe.
Wziął ją w ramiona i zaczęli tańczyć. Kiedy czuł
ją przy sobie, miał wrażenie, że niczego mu nie
brakuje. Jego kuzyni Ashe i Logan kręcili się w po-
bliżu, jakby czekali na swoją kolej, by zatańczyć
z Evą. Billy nie zamierzał z nimi dzielić tych krótkich
chwil, jakie mu pozostały do końca wieczoru. Ponie-
waż wirowali w pobliżu drzwi, Billy tak poprowa-
dził swą partnerkę, że znalezli się w holu.
Dokąd idziemy? spytała, gdy chwycił ją za
rękę i pociągnął za sobą, tak że zniknęli z oczu po-
zostałych gości.
Nie będę dzielił się tobą z konkurentami. Znaj-
dziemy sobie własny parkiet.
Bardzo chętnie, ale niestety nie mogę. Muszę
natychmiast wyjść. Od godziny powinnam być na
innym przyjęciu. Jeśli tata dowie się, że nie przy-
szłam, będę miała kłopoty.
Poważne? Przypomniał sobie rozmowę z kie-
rowcą. Ojciec bije cię pejczem? Torturuje?
Oczywiście, że nie! Popatrzyła na niego zdu-
miona. Czemu przyszło ci to do głowy?
Córka dyplomaty 59
Jerry zachowywał się tak, jakby się bał twojego
ojca.
Pewnie obawia się utraty zajęcia, bo sporo u nas
zarabia.
Nie uwierzył w jej wyjaśnienie, ale nie nalegał.
Uznał, że sprawa jest zapewne błaha.
I rzeczywiście ma powody do obaw powie-
dział. Dziś nie zapewnił ci właściwej opieki.
Z twojej winy!
Racja. Wprawdzie mam szlachetne zamiary,
ale on o tym nie wiedział.
Ależ, Billy...
Urwała, bo znów chwycił ją za rękę i pociągnął
w stronę schodów. Zatrzymali się dopiero na pierw-
szym piętrze. Eva podeszła do szafy, w której zo-
stawiła płaszcz i pozytywkę.
Dziękuję za towarzystwo, majorze... zaczęła,
ale Billy nie zamierzał jej tak łatwo puścić.
Jeszcze stąd nie wyjdziesz.
Muszę, już dochodzi dziewiąta.
Nawet Kopciuszek uciekł z balu dopiero o pół-
nocy przypomniał jej. Zgoda, nie będę cię trzy-
mał aż tak długo, ale w sali balowej musiałem się
tobą dzielić z całą rodziną. I ciągle nie wiem, gdzie
mieszkasz.
Zastanawiał się, gdzie mógłby z nią teraz choćby
na parę minut pójść. Niespodziewanie przypomniał
sobie światło księżyca tańczące na ścianach strychu.
Wiedział, że tam będzie się czuła swobodnie.
60 Judy Christenberry
Chodz ze mną na górę. Porozmawiamy spokoj-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]