[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wie, co jej powiedzieć.
Zobaczył wielkie oczy. W ich blasku i w nikłym świetle wpadającym z zewnątrz
dostrzegł whera stróża, ale nie było widać jaj. Aleesa powiedziała, że jest ich
dwanaście i musi poprosić królową o jedno z nich. Królowa już odprawiła z
kwitkiem dwóch potencjalnych opiekunów. Kindan zaćwierkał głośniej, starając
się, żeby to wypadło uprzejmie i błagalnie. Musiał udowodnić Natalonowi, że wart
jest całego zimowego urobku i węgla pozostawionego do ogrzewania pisklęcia,
póki nie uzyska drugiej, znacznie grubszej skóry. Mając to na uwadze, poczuł się
bardziej pewnie. Wiedział więcej, niż mu się wydawało. Może jednak krew dojdzie
do głosu. Przypomniał sobie, co jeszcze powinien zrobić.
Kiedy zbliżył się do królowej, wyciągnął prawą rękę. Na kciuku widniała maleńka
blizna to ojciec przeciął opuszkę, żeby związać go ze starym Daskiem.
Zagruchał uspokajająco i pokazał jej dłoń. Królowa przeciągnęła po niej językiem,
miłym w dotyku i suchym. Dask czasami się ślinił i w jego wykonaniu lizanie nie
było zbyt przyjemne. Kindan wydał tryl, który jego zdaniem wyrażał uprzejme
podziękowanie. Królowa zacmokała w odpowiedzi. Kindan wiedział już, że
przywitał się jak należy. Co powinien teraz zrobić? Czy mogę prosić cię o jedno
jajo? Ojciec nigdy nie musiał tego przy nim robić, więc nie wiedział, czy pytanie
zabrzmiało poprawnie. Zakończył pytającym powarkiwaniem. Bracia zawsze mu
dokuczali, bo wymawiał r bardziej dzwięcznie niż oni. Choć rodzina odnosiła
korzyści z opieki nad wherem stróżem, żaden z nich nie miał ochoty pójść w
ślady ojca.
Cóż, Kindan mógł zostać kimś w rodzaju bohatera, jeśli zdobędzie jajo whera.
Mężczyzni rozmawiali podczas jazdy na smoku; udali się na wzgórze, gdzie stała
siedziba mistrzyni Aleesy. Z naciskiem powtarzali, jak bardzo ważne jest
wychowanie zdrowego okazu, który być może przyczyni się do rozmnożenia
gatunku, jeśli będzie spełniać surowe wymagania mistrzyni. Dask w młodości
został wybrany na ojca dwóch lęgów. Może z tego względu Aleesa postanowiła dać
szansę rodzinie Danila, pomyślał Kindan. Zaświergotał głośniej, bardziej
melodyjnie, wkładając w tryl żarliwą prośbę. Królowa otworzyła oczy. Nie mogąc
się opanować, Kindan ziewnął wciąż był zmęczony po częstych ostatnio
wczesnych pobudkach.
Wybacz szepnął przestraszony, że ją obraził. Jestem zmęczony.
Odwróciliśmy czas, żeby tu dotrzeć, a poza tym& trochę się boję. Skłonił się
nisko, wyobrażając sobie Gamintha i następną podróż w czasie tym razem do
przodu.
Królowa ćwierknęła ze zdziwienia, a Kindan odniósł wrażenie, że wyjęła obrazy z
jego umysłu. Skupiła na nim wzrok, podniosła skrzydło. Kindan sapnął ze
zdumienia, widząc stosik jaj w matowych skorupkach.
Jakie piękne! zawołał, pochylając się nad odsłoniętym skarbem. W ostatniej
chwili przypomniał sobie, że królowa nie wyraziła zgody na dotkniecie jaj.
Pospiesznie cofnął ręce.
Jaja zdecydowanie nie przypominały smoczych przynajmniej tak wynikało z
Ballad Szkoleniowych. Były o połowę mniejsze i pofałdowane, jakby skorupy
zostały zle nałożone i pomarszczyły się w trakcie formowania. Jedno z nich miało
nawet obrączkę, wyraznie wznoszącą się nad resztą skorupy. Kindan nigdy nie
widział czegoś podobnego.
Są niezwykłe! O mało nie upadł na jaja, gdy królowa nagle machnęła
skrzydłem i złożyła je na grzbiecie. Whery miały gładkie grzbiety, bez wystających
kręgów, więc wygodniej było na nich siedzieć. Ojciec dosiadał Daska i latał na
nim wieczorami, kiedy powietrze gęstniało. Zwykle whery stróże nie zadawały
sobie tego trudu, zwłaszcza z jezdzcem na grzbiecie, ale Kindan widział loty ojca i
Daska.
Wrócił do chwili obecnej i uświadomił sobie, że królowa porzuciła obronną
postawę. Wydał pytający odgłos, a wówczas królowa z nieprawdopodobnym
wdziękiem, czubkiem skrzydła wskazała na jaja.
Mam wybrać? zapytał. Ostrożnie wyciągnął rękę.
Polizała go po dłoni, aż język połaskotał skórę. Przeniosła spojrzenie z niego na
jaja.
Dziękuję, wspaniałomyślna królowo powiedział i zaćwierkał wdzięcznie.
Ledwo mógł uwierzył w swoje szczęście.
Mam cię ratować? zawołała Aleesa.
Pokazała mi jaja odkrzyknął przez ramię.
To znaczy, że możesz jedno zabrać, młody Kindanie. Wez je, pożegnaj się i
wyjdz. Inni też czekają, żeby sprawdzić swoje szczęście.
Kindan tylko pokręcił głową, bo zdumienie odebrało mu mowę. Tylko które jajo
powinien wybrać? Ha, czemu nie? Wskazując palcem kolejne jaja, wyrecytował
dziecinną wyliczankę: En ten tino, saka raka mimo, saka raka i tabaka en ten
to. Palec wskazał jajo z dziwną obrączką.
Wziął je w ramiona. Okazało się cięższe niż się spodziewał& i ciepłe, ale przecież
piasek w jaskini też był ciepły. Skorupa była taka twarda, że mógł bez obaw
przyciskać je mocno do piersi. Odwrócił się i zaklaskał, żeby wyrazić swoją
wdzięczność.
Czy chłopiec jest ranny? zapytał ktoś na zewnątrz.
Nie, panie odparł Kindan, pochylając się nisko, żeby nie zahaczyć głową o
zadaszenie nad wejściem do groty. Tylko szczęśliwy. Czyjeś ręce chwyciły go
pod ramiona i wyprostowały.
W porządku, twoja kolej, Losforze powiedziała Aleesa, ruchem ręki kierując
do jaskini niskiego, krępego mężczyznę. Uśmiechnęła się do Kindana. W jej
oczach zobaczył zaskoczenie przemieszane z aprobatą. Widzę, że wziąłeś jajo z
obrączką. Dobry wybór.
Dlaczego? Dlaczego to dobry wybór? zapytał Natalon.
Dlatego zbyła go Aleesa. Wiedziałeś, co jej powiedzieć, prawda? Z
uśmiechem wskazała rozpadlinę, z której dobiegało szuranie. Zaśmiała się. Ten
nie ma pojęcia. Rzuciła okiem na prawą rękę Kindana. Wiedziałeś, co
powiedzieć i co pokazać, żeby zaskarbić sobie przychylność królowej.
O co chodzi? Co takiego? dopytywał Natalon, zirytowany tymi wszystkimi
tajemniczymi uwagami.
Chłopak wyjaśni ci to w wolnej chwili. Nadchodzą inni. Dopilnuj, Natalonie,
żeby następny kupiec z Cromu dostarczył mi węgiel, bo inaczej nigdy nie
usłyszysz odpowiedzi na swoje pytania. A teraz już idzcie. Nudzicie mnie. Kindan
wiedział, że nie należy brać słów Aleesy zbytnio do serca. Pomógł umieścić jajo w
wyłożonym runem worku, żeby nie zmarzło w czasie podróży do obozu.
Kiedy się wykluje? zapytał, bo uznał, że jest to jak najbardziej uzasadnione
pytanie. Aleesa położyła rękę na zapakowanym jaju.
Hm& sądzę, że za siedmiodzień, może wcześniej. Każę swojemu sygnaliście
uprzedzić cię, gdy się dowiem, że inne się wykluwają. Pogłaskała czule jajo.
Jeszcze jeden drobiazg powiedział Kindan, gdy Aleesa zbierała się do
odejścia.
Tak? Zatrzymała się, na wpół odwrócona. Jej mina jasno dawała do
zrozumienia, że nie powinien wypytywać o szczegóły.
Mój tata wychował Daska, gdy mnie jeszcze nie było na świecie, więc nie wiem,
co jadł zaraz po wykluciu.
Poprawnie sformułowane pytanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]