[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Chętnie obejmę miejsce u pani - rzekła Róża uradowana.
- Nie tak spieszno, moje panie! - zawołała wesoło pani Leonia. - Panno
Różo, proszę usiąść i zjeść z nami podwieczorek.
- Z przyjemnością.
Po chwili służący wniósł herbatę i ciastka. Panie z apetytem spożyły
podwieczorek zabawiając się wesołą rozmową.
- No, teraz, gdy panie się bliżej poznały, możecie podpisać umowę - rzekła
pani Leonia.
- Czy moja przyjaciółka wspomniała pani o tym, że pragnę zaangażować
panią na kilka lat? - zapytała pani Helena.
Róża skinęła głową.
- Tak, łaskawa pani.
- I przystaje pani na to?
- Bardzo chętnie.
- To mnie cieszy. Podpiszemy więc kontrakt na dwa lata. Czy zgadza się
pani?
- Ależ tak, łaskawa pani.
- Pozwolę sobie na jedną uwagę - przerwała pani Leonia. -W kontrakcie
trzeba nadmienić, że gdyby panna Róża w międzyczasie wyszła za mąż,
musi być zwolniona.
- Czy należy się wkrótce tego spodziewać? - zapytała pani Helena.
- Pani Szwarcburgowa żartuje sobie ze mnie. Zrzekam się tego warunku,
zobowiążę się chętnie, na jak długo pani sobie życzy - rzekła Róża z
czarującym uśmiechem.
- Więc dobrze, powiedzmy na trzy lata, im dłużej, tym lepiej. Proszę cię,
Leonio, każ podać papier, atrament i pióro, spiszemy natychmiast kontrakt.
Umowa brzmiała następująco:
Zobowiązuję się pozostać u pani Heleny Rittnerowej jako towarzyszka
przez trzy lata.
Gotha. 1 maja 1919.
Podsunęła Róży papier.
- Tak, proszę to tylko podpisać. Napisałam 1 maja, sądzę jednak, że to
pani nie zrobi różnicy, jeśli o kilka dni prędzej wyjedziemy, pragnę bowiem,
byśmy razem stąd wyruszyły.
Róża skłoniła się.
- Zastosuję się do pani życzenia. Nie czytając umowy podpisała.
Hrabina Rosenberg byłaby ją skarciła za takie postępowanie: „Jak można
coś podpisać nie czytając".
Ale nie było nikogo, kto by jej zwrócił uwagę i podpisała nie
przeczuwając, że została towarzyszką Heleny Rittnerowej.
- Więc proszę być gotowa za tydzień, panno Różo. Myślę, że załatwi pani
do tego czasu swe sprawunki?
- Nie ulega wątpliwości.
- Proszę mieć rzeczy spakowane poprzedniego wieczoru. Przyślę auto i
przenocuje pani u nas, pociąg bowiem odchodzi bardzo wcześnie - wtrąciła
pani Szwarcburgowa.
Pani Helena wyznaczyła Róży cztery razy tak wysoką płacę, jaką ta
pobierała u hrabiny. Radość młodej dziewczyny była bezgraniczna.
Jeszcze z godzinę, aż do nadejścia gospodarza domu, Róża pozostała w
towarzystwie obu pań. Żegnając się podziękowała serdecznie pani
Szwarcburgowej za jej polecenie.
- Cieszę się, że mogłam się przysłużyć, chyba należało się to pani po
pięciu latach udręki u hrabiny. Należy się spodziewać, że będzie się pani
czuła u mej przyjaciółki jak w domu a życzę, by zjawił się ktoś, kto by umiał
pozyskać pani serce i poślubił ją.
Ucałowała Różę w oba policzki życząc jej szczęśliwej drogi.
W drodze do Alteichen wpadło Róży na myśl, że nie zna właściwie
obecnego nazwiska pani Heleny, wiedziała tylko, że jest z domu baronówną
Reinsberg, że posiada willę nad Menem w pobliżu fabryki będącej
własnością jej męża.
W następnych dniach załatwiła wszystkie swe sprawy i spakowała rzeczy.
Żegnała się niemal z każdym kątem w Alteichen. Przed samym wyjazdem
zebrała się cała służba życząc jej szczęścia.
* * *
Pożegnawszy się serdecznie z panią Szwarcburgową Róża wyjechała z
panią Heleną do nowej siedziby.
Obie podróżowały w przedziale wagonu pierwszej klasy wraz z innymi
paniami. Pociąg bowiem z powodu braku węgla był mocno przepełniony.
Pani Helena była bardzo ożywiona, wspominała odbyte podróże. Róża z
ciekawością przysłuchiwała się, a ponieważ z matką dawniej wiele
podróżowała, znała przeważnie miejscowości omawiane przez panią Helenę.
Czas mijał szybko.
Gdy przybyły na miejsce przeznaczenia, Róża nie znała jeszcze nazwiska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]