[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziury w lodzie i wyczekiwanie przy niej godzinami na jakąś przepływającą
rybę mo\e kiedykolwiek wydawać się dobrym pomysłem.
Bo jesteś dziewczyną odparł. Dziewczyny nie znają się na męskich
sprawach.
Mo\e i nie, pomyślała. Ale dziewczyny wiedzą, jak wykorzystać czas,
kiedy ich mę\czyzni zajmują się męskimi sprawami. Podczas nieobecności
Jake a Casey miała zamiar spotkać się z Annie. Doszła bowiem w końcu do
wniosku, \e by zwalczyć wspomnienia Jake a o jego byłej \onie, musi dokładnie
wiedzieć, co się między nimi wydarzyło.
Dzień dopiero wstawał, na niebie pojawiły się delikatne ró\owe obłoczki.
Niestety, z telefonem do Annie trzeba będzie poczekać jeszcze parę godzin.
Casey podeszła do okna i pomachała ręką na po\egnanie Jake owi, a\
zniknął jej z oczu. Potem z kubkiem gorącego kakao usiadła przy kominku.
Patrząc w ogień, układała plany.
Wydała praktycznie wszystkie jego pieniądze powiedziała Annie i
sięgnęła po następną świe\o upieczoną bułeczkę z cynamonem. Pyszne,
Casey. Ale naprawdę nie musiałaś mnie nimi przekupywać.
Wcale nie miałam zamiaru cię przekupywać. Mo\e tylko trochę
zachęcić.
No, to wyjaśnienie mogę przyjąć odparła Annie. Bułeczki te Casey
piekła przede wszystkim dlatego, \eby móc czymś zająć umysł i ręce. Te dwie
godziny między świtem i ósmą, którą uznała za wystarczająco przyzwoitą
godzinę, by zadzwonić do szwagierki, zdawały się ciągnąć w nieskończoność.
A więc Jake rozwiódł się z Lindą dlatego, \e wydawała wszystkie jego
pieniądze? zapytała Casey, sięgając po dzbanek z kawą.
To wyjaśniało jego zachowanie tego dnia, kiedy facet z poczty dostarczył
paczki z zakupami.
Częściowo. Ale stało się coś, co o tym przesądziło. Casey spojrzała
przez ramię na salon. Nie chciała, by mała Lisa podsłuchiwała, jak matka z
ciotką rozmawiają o jej wujku. Z pokoju dobiegały odgłosy porannego
programu telewizyjnego dla dzieci i śmiech Lisy. Mała natychmiast
zaprzyjazniła się z psem. Prawdopodobnie dlatego, \e dzieliła się z nim
cynamonowymi bułeczkami.
Co takiego?
Po pierwsze musisz wiedzieć, \e Jake był przekonany, i\ naprawdę
kocha swoją \onę.
Dziwne, jak bardzo zabolały ją te słowa. No, ale có\, musiał przecie\ ją
kochać, skoro się z nią o\enił. Nie, Casey uśmiechnęła się gorzko. To jeszcze
\aden dowód. Z nią te\ się o\enił. I przez cały czas jej udowadnia, \e wcale jej
nie kocha.
Szczerze mówiąc ciągnęła dalej Annie, oblizując palce nigdy nie
mogłam zrozumieć, co on w niej widział. Miała takie chytre spojrzenie.
Dobrze, dobrze. To nie ma znaczenia. Casey poklepała przyjaciółkę
po ramieniu. Mów, co się stało.
Nic nadzwyczajnego mruknęła Annie. Po prostu któregoś dnia
wrócił wcześniej do domu i zastał Lindę w łó\ku z dealerem BMW z Reno.
Co takiego?
Właśnie. Annie na samo wspomnienie skrzywiła się z niesmakiem.
Stał pod drzwiami sypialni i słuchał, jak jego \ona mówi swemu kochankowi, \e
nie musi się bać, i\ jej mą\ się dowie o ich romansie. Mówiła, \e z Jake a
straszny kretyn, który jest w niej ślepo zakochany. I wszystko jej wybaczy.
Wielki Bo\e, co za okropna kobieta, pomyślała w duchu Casey. Najpierw
poczuła złość. Na Lindę, \e skrzywdziła Jake a. A potem współczucie.
Współczucie wobec Jake a, którego ta wiedzma tak głęboko zraniła.
Nic dziwnego, \e nie chce rozmawiać o miłości i nie chce przyznać, \e
coś do kogoś czuje. Raz ju\ spróbował i do dziś pamięta tamtą bolesną nauczkę.
Tak, z początku to wszystko było straszne powiedziała w zamyśleniu
Annie. Ale wiesz, potem zrozumiałam, \e on tak naprawdę wcale tej suki nie
kochał.
Nie rozumiem?
Był bardziej wściekły ni\ dotknięty. I to przede wszystkim na siebie.
Na siebie?
Tak, bo zle ulokował swoje uczucia.
I wtedy postanowił, \e ju\ nigdy nikogo nie pokocha, tak?
Coś w tym rodzaju. Ale to mu przejdzie. Wcześniej czy pózniej.
Nie jestem taka pewna. Casey sięgnęła po następną bułeczkę,
przełamała ją na pół i odło\yła na talerzyk. Zresztą po co mu to?
Nie rozumiem.
Popatrz na to wszystko z jego punktu widzenia. Ma \onę. Dziecko jest
w drodze. Wie, \e go kocham, ale nie chce o tym rozmawiać. Postanowił, \e
będziemy dla siebie mili i \yczliwi, ale nie będziemy sobie zawracać głowy
miłością.
Ciekawa koncepcja. I wygodna.
Tak, i ja się na to zgodziłam.
Zwariowałaś?
Mamo! zawołała z salonu Lisa. Siusiu!
Idz do łazienki, córeczko. Zaraz przyjdę.
Nie, nie zwariowałam odparła Casey i ugryzła kawałek bułeczki.
Tak było na początku, ale teraz mam dość, Annie. Miałam okazję obserwować
kulturalne mał\eństwo. Przez wiele lat i to z bliska.
Casey wiedziała, \e Annie rozumie, co ma na myśli. W dzieciństwie
często bywała u Oakesów i widziała ten związek oparty na bogactwie,
umiłowaniu podró\y i przymykaniu oka na niedyskrecje.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]