[ Pobierz całość w formacie PDF ]
taaakie nogi pod koła pakować. Potem sprawdził, czy ma bilet
(nie miała, bo nie zdążyła kupić). Chciał jej wlepić mandat,
żądał dokumentów Skończyło się na wypisaniu biletu, małym
egzaminie z treści dokumentów (data urodzenia?, nazwisko?,
imię?, adres?) i skrupulatnym zlustrowaniu pieczątki i podpisu
w legitymacji studenckiej.
Trzymał Joannę ponad kwadrans. Kiedy wreszcie
dopadła przedziału i wolnego miejsca przy oknie, natychmiast
zasnęła. Tak mocno, że zamiast wysiąść w Mazurkowie,
ocknęła się dopiero stację dalej. Nie czekała na powrotny
pociąg, bo musiałaby siedzieć trzy godziny na ławce w ponurej
poczekalni o rozmiarach dwa na trzy metry Poszła piechotą. Do
domu miała równo dwanaście kilometrów Na ostatnim kawałku
drogi dobił ją Paweł. Diabli go przynieśli do Jagiełkowa akurat
wtedy, gdy pojawiła się Joanna.
- Cześć, pani studentko! - przywitał głośno jak zwykle.
Zastąpił drogę. - A gdzie narzeczona? - Mina Pawła była
zagadkowa.
Małgorzata Cichalewska - Lato Joanny 126
Marszczył czoło, brwi podnosił do góry i uśmiechał się
znacząco. Tyle że Joanna nie wiedziała zupełnie, co ten
uśmiech miał znaczyć.
- Jaka narzeczona?
- Jak to jaka? Twoja!
- Nie chwytam dowcipu.
- Nie udawaj. Widziałem was wtedy. Nad jeziorem. -
Kogo?!
- No ciebie i tę czarną z kręconymi włosami. Oj, szkoda
was, dziewczyny, dwie ładne laski tak się marnują.
- Naprawdę nie wiem, o co ci chodzi. Zaczyna mnie ta
rozmowa męczyć, idz swoją drogą, dobrze? - Próbowała
wyminąć kolegę. Rozłożył
ręce.
- Jasne. Zaraz sobie pójdę, wiem, że nie lubisz facetów.
Głupie wiejskie baby dały się nabrać na warszawiaka, a nie
wiedzą, że Joasia ma, jak to się ładnie mówi, inną orientację.
Ha, ha, ha! Pójdę, tylko powiedz, jak wy to robicie, co?
- Odczep się! - warknęła.
- No powiedz. Widziałem tylko trochę i to z daleka.
Głaskanie po głowie. Tfu!
- Spadaj!
- Dobra, dobra, nie denerwuj się. Ja jestem tolerancyjny.
Pary z ust nie puszczę. A jakbyś chciała wrócić do natury, daj
znać.
Joanna wchodziła do domu, przeklinaj ąc pod nosem
Jagieł-kowo i swój ciężki los. W tej cholernej wiosce ciągle
mało igrzysk, ciągle za mało czarownic. Zresztą, może to i
lepiej. Może dadzą mi spokój, jak już będę odmieńcem w
każdej dziedzinie?
- A jak jest w akademiku? - Matka naprawdę interesuje
się tym, co otulona w koc i wyposażona w stos chusteczek
Małgorzata Cichalewska - Lato Joanny 127
higienicznych Joanna opowiada o życiu w Toruniu.
- Sympatycznie. Trafiłam do miłych dziewczyn. Z jedną
polubiłyśmy się bardzo. Jesteśmy razem na roku. Przeważnie w
tych samych grupach i razem chodzimy na zajęcia. Pokazała
mi, gdzie co jest, opowiedziała, jacy są profesorowie, do kogo
zapisać się na ćwiczenia.
Byłyśmy też parę razy w klubie studenckim. Bardzo
fajna atmosfera.
Matka nie kryje radości. Wreszcie jej Aśka normalnieje.
Wreszcie jakieś koleżanki i kluby, a jak kluby, to pewnie
dyskoteki. No. Może też wreszcie kogoś pozna. O warszawiaku
chyba zapomniała, to i dobrze. %7łe też musiał się tu pojawić
akurat teraz.
- Widziałam w dzienniku, tak króciutko, jakaś kamienica
na Starówce się paliła, to trochę mi przypominało Gdańsk.
Byliśmy kiedyś w Gdańsku na wycieczce z ojcem. I w Sopocie.
Boże, do końca życia tego nie zapomnę! Kupiłam sobie wtedy
nowe buty, specjalnie na wycieczkę, takie na koturnie. Nogi
bolały mnie chyba już przed wyjściem z autokaru.
Wisiałam na ramieniu ojca przez całe trzy dni, ale co się
na-oglądałam, napatrzyłam, to moje... - Matka rozmarzyła się
na dobre.
Wygląda teraz naprawdę ładnie, z takim jasnym
uśmiechem na twarzy.
- Rzeczywiście, trochę może kojarzyć się z Gdańskiem,
ale jest dużo mniejsza, miniaturowa. Kamienice są
skromniejsze. Wiesz, mamo, jestem bardzo zadowolona z
przenosin. Chociaż jestem tam nowa, czuję się dużo lepiej niż
w Warszawie. Jest bardzo dużo studentów, to widać na ulicach.
Wszędzie młodzi ludzie. Na zajęcia chodzę pieszo. Nie ma
korków, mam tylko parę kroków na Starówkę. Nie ma tego
wariackiego pędu.
Małgorzata Cichalewska - Lato Joanny 128
- A jak z pracą? Pewnie nie zdążyłaś jeszcze się
rozejrzeć?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]