[ Pobierz całość w formacie PDF ]
objął, ale jakoś nie miała ochoty podnosić rabanu,
było jej bowiem zaskakująco dobrze w jego ramio-
nach. W obliczu zagrożenia huraganem wspaniale
było się do kogoś przytulić, poczuć się bezpiecznie.
Poczuć się kochaną...
Na myśl o tym zesztywniała z przerażenia.
Przecież wcale nie chciała, by ją kochał! Owszem,
nie miała nic przeciwko poczuciu bezpieczeństwa,
ale przecież w żadnym wypadku nie pragnęła jego
miłości, bo w ten sposób stawała się podatna na
zranienie.
Zanim zdążyła otworzyć usta, by poprosić go,
aby zabrał ramię, światło nagle zgasło, a pokój
pogrążył się w ciemności. Krzyknęła więc głośno
i ukryła twarz na ramieniu Cope a.
Nic się nie stało wyszeptał, tuląc ją jeszcze
mocniej. Tylko wysiadła elektryczność.
Jest strasznie ciemno, a ja się boję ciemności
wyznała słabym głosem.
Nie martw się, mamy świece. Pamiętasz, zna-
lezliśmy je w szufladzie w kuchni, gdy szukaliśmy
młotka. Zaczekaj, zaraz je przyniosę.
Pospiesz się poprosiła błagalnym tonem.
Z przestrachem nasłuchiwała odgłosu jego od-
Szansa na szczęście 97
dalających się kroków. Nagle rozległ się głośny
trzask i dobiegło ją głośne przekleństwo.
Cope? zawołała z niepokojem. Nic ci się nie
stało?
Mnie nic, ale nie mogę tego samego powiedzieć
o tej kryształowej misce z potpourri, którą ustawiłaś
na blacie.
Jak zdołałeś ją stłuc?! Przecież świece były
w zupełnie innym miejscu.
Deanna uważała tę misę za jedno z najbardziej
udanych trofeów, jakie udało jej się zdobyć na akcji,
więc było jej smutno z powodu tej straty.
Czy możesz przy okazji przynieść z lodówki
butelkę wina? poprosiła po chwili. Mam ochotę
się napić.
Naprawdę? Nie żartujesz?
Wez też ser i krakersy, dobrze? Jestem trochę
głodna. Nie kłopocz się o kieliszki dodała szybko,
słysząc podejrzany brzęk. Możemy pić prosto
z butelki.
Słysząc zbliżające się kroki, zmrużyła powieki,
aby lepiej widzieć w ciemności.
Przyniosłeś wszystko? zapytała, gdy stanął
przed niÄ….
Wydaje mi się, że tak. Położył jej na kolanach
butelkę. Ech, zapomniałem o zapałkach.
W takim razie przy okazji... może mógłbyś
przynieść coś, w co wstawimy świece.
Na przykład?
Nie masz świeczników? domyśliła się.
Niestety, jeszcze się nie dorobiłem roześmiał się.
98 Peggy Moreland
A może masz butelki po piwie?
Mam. Ile chcesz?
Ze trzy zdecydowała po chwili zastanowie-
nia. Nie wiemy, jak długo będziemy potrzebowali
świec, więc lepiej nie wypalić wszystkich naraz.
Usłyszała dzwięk otwieranej lodówki, a potem...
długo nic.
Co robisz? zawołała zniecierpliwiona, a zara-
zem zaniepokojona.
Opróżniam butelkę piwa wyjaśnił.
W takim razie cieszę się, że nie powiedziałam,
że chcę dziesięć.
Myślisz, że z dziesięcioma bym sobie nie
poradził? Czuję się urażony.
Gdy powrócił do pokoju, po omacku ustawili na
stole butelki i powkładali w nie świece. Cope wyjął
z pudełka zapałkę i zapalił świeczki.
I stała się światłość oznajmił triumfalnie.
Nie nazwałabym tego światłością mruknęła.
Deanno, nie poznaję cię. Gdzie twoja żądza
przygód? Przecież jest fantastycznie.
Doprawdy? Gdzie?
Jak to, gdzie? Tutaj. Zatoczył ręką dookoła.
Przed naszymi oczami rozgrywa się wspaniały
film o siłach przyrody, nawet Spielberg nie dałby
rady stworzyć takich efektów specjalnych. W dodat-
ku możemy to wszystko obserwować z zacisza
naszego salonu, popijajÄ…c wino z jednej butelki
i karmiÄ…c siÄ™ nawzajem pysznym serem. Czego
można chcieć więcej?
Po pierwsze, to nie jest nasz salon, ale twój
Szansa na szczęście 99
sprostowała. Po drugie, jeśli będziesz kogoś
karmił serem, to tylko i wyłącznie siebie. Po trzecie,
już wypiłeś trzy piwa, więc wino jest moje.
Cope opadł na sofę, po czym z ciężkim wes-
tchnieniem otworzył pudełko krakersów.
Nie umiesz się bawić orzekł.
Umiem, ale jestem bardziej doświadczona od
ciebie.
Jak to?
W przeciwieństwie do ciebie zdaję sobie sprawę,
że te siły przyrody, o których mówisz, potrafią być
bardzo niebezpiecznie. Po pierwsze, huragan może
nawet zabić. Po drugie, braki w dostawie energii
mogą potrwać kilka dni. Może teraz ci się wydaje, że
siedzenie przy świecach jest takie przyjemne, ale
zobaczymy, co powiesz za trzy czy cztery dni.
Chcesz przez to powiedzieć, że możemy tu
równie dobrze siedzieć przez trzy dni bez prądu,
telefonu i żadnego kontaktu ze światem zewnętrz-
nym?
Może nawet i dłużej. I co, nadal twierdzisz, że
to taka wspaniała przygoda?
Więcej. Wsunął sobie w usta krakersa. Toż
to prawdziwy raj.
Dłużej tego nie zniosę jęknęła, podnosząc się
z sofy. Przysięgam, że zaraz zwariuję.
Cope postukał w szkło zegarka, włączając w ten
sposób podświetlenie tarczy.
Minęły tylko cztery godziny, dwadzieścia trzy
minuty i szesnaście sekund, odkąd wysiadł prąd.
100 Peggy Moreland
To prawie wieczność. Potrzebuję coś robić,
ruszać się, nie potrafię tak siedzieć w ciemnościach.
Szybkim krokiem podeszła do okna i przykleiła
nos do szyby. Proszę, idz już sobie gdzie indziej
zwróciła się błagalnie do nawałnicy.
Cope podniósł się i ująwszy ją za rękę, po-
prowadził z powrotem na sofę.
Nie koncentruj się aż tak na tym, co się dzieje
za oknem, bo w ten sposób jeszcze bardziej się
denerwujesz poradził. Pomyśl o czymś innym.
O czym? Przy tym świetle nie da się czytać,
a telewizor nie działa bez prądu. Radio nadaje tylko
prognozy pogody, a mnie już od nich robi się
niedobrze.
Gdybyśmy nie słuchali radia, nie dowiedzieli-
byśmy się, że huragan tylko muśnie naszą okolicę
przypomniał. Zagrajmy w karty.
Gramy już od dwóch godzin.
Na przykład w wojnę zasugerował, nie
zważając na jej protesty. Nie, to gra dla dzieci.
Może w takim razie w pokera? Nie, to z kolei gra dla
facetów.
Poker jest nudny, jeśli nie gra się o jakąś stawkę.
Zagrajmy o pieniÄ…dze. Ile masz przy sobie?
Dolara i parę centów mruknęła.
Cóż, zawsze możemy zagrać w rozbieranego
pokera. Uśmiechnął się prowokacyjnie.
ROZDZIAA SIÓDMY
Deanna posłała mu twarde spojrzenie.
Chciałbyś! prychnęła.
O co chodzi? Uniósł brew. Boisz się
przegranej?
Czy ja wyglądam na idiotkę? Zlustrowała go
wzrokiem od stóp do głów. Masz na sobie dwa
razy więcej ubrań.
Jeśli chcesz, mogę dać ci fory.
Urażona jego propozycją, wyrwała mu z ręki
karty.
Nie potrzebuję forów odburknęła. OK,
policzmy. Mam na sobie koszulkÄ™, spodenki, stanik
i majtki, czyli cztery rzeczy. Ty masz koszulÄ™,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]