[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dotyczÄ…ce jej.
- Nie mam ochoty o tym mówić - ucięła.
- Ale ja mam. - Vaughan nachylił się nad stołem, aż ich
kolana się zetknęły. - Nie mogę pojąć, że akurat ty straciłaś
głowę dla gwiazdora pop. Bo przecież chyba nie zrobiłaś tego,
żeby wyciągnąć od niego informacje?
- Nie - odparła, a Mason ujrzał w jej oczach zakłopotanie
i wciąż żywy ból. - Wiem, że to zabrzmi jeszcze bardziej
głupio, ale w istocie sądzę, że on mnie naprawdę pokochał.
Pewnie trudno ci uwierzyć?
- Wcale nie - rzekł tonem, w którym nie było choćby
cienia protekcjonalności czy lekceważenia. - Nietrudno
uwierzyć, że ktoś mógł się w tobie zakochać na zabój. Czy
możesz mi zdradzić, co między wami zaszło?
Zobaczył, że Amelia zesztywniała. Ryzykował, że ją zrani,
ale powodowała nim nieposkromiona ciekawość. Jak ta
ostrożna, sceptycznie nastawiona kobieta mogła poddać się
wÄ…tpliwemu czarowi osobnika takiego jak Taylor?
- Dlaczego pytasz? - rzuciła, ale już znała odpowiedz.
Wiedziała, że Vaughan pragnie zrozumieć, czemu wczoraj
wycofała się z ich intymnej sytuacji. A być może
odpowiadając mu, sama też to pojmie.
- Byłam umówiona z Taylorem na godzinny wywiad.
Jednak towarzyszyła mu osobista asystentka, która wtrącała
się, ilekroć zadałam jakieś bardziej dociekliwe pytanie,
wykraczające poza ustaloną listę. Było to irytujące, ale tak
często bywa podczas wywiadów. Tylko że nagle zdałam sobie
sprawę, że Taylor również jest tym zirytowany. I w końcu ją
wyprosił. Wydawało się, że naprawdę pragnie szczerze i
uczciwie ze mną rozmawiać. Nawet przez myśl mi nie
przeszło, że właściwie chce dowiedzieć się czegoś o mnie.
- Jak długo się z nim spotykałaś?
- Zaledwie kilka miesięcy - odparła, wzruszając lekko
ramionami. - Jednak zakochałam się w nim bez pamięci. Ale...
- odetchnęła głęboko, wciąż jeszcze czując wstyd i
upokorzenie. - Ale on we mnie też. Ciągle prosił, żebym
przyjechała obejrzeć jego występ. Byłam wówczas bardzo
zajęta, lecz pewnego dnia postanowiłam sprawić mu milą
niespodziankę. Wskoczyłam do samolotu i poleciałam do
Brisbane, gdzie właśnie miał śpiewać. Asystentka próbowała
powstrzymać mnie przed wejściem do jego pokoju
hotelowego... ale mimo to weszłam. Chyba nie muszę
wyjaśniać, co zobaczyłam.
- Bardzo mi przykro.
- Taylorowi też było przykro. - Może powinna jednak
wypić trochę wina. Wspomnienie było zbyt bolesne. - Prawdę
mówiąc, był zrozpaczony. Myślę, że szczerze. Problem w tym,
że przywykł do różnych przyjemności i nie umiał odmówić.
Przysięgał, że już nigdy mnie nie oszuka, i może nawet w
to wierzył. Ale wtedy to już nie miało znaczenia.
- Nie dałaś mu drugiej szansy? Amelia potrząsnęła głową.
- Nie po tym, co się stało. Przypuszczam, że byłam
pierwszą kobietą, która go rzuciła. Wciąż jeszcze wydzwania,
przysyła kwiaty i usiłuje mnie przekonać, że się zmienił.
- A jeżeli to prawda?
- Za pózno. - Ujrzała w oczach Vaughana powątpiewanie,
które ją zirytowało. - Jak mogłabym kiedykolwiek jeszcze
zaufać mu czy wybaczyć? To się już skończyło.
- Ale nadal coÅ› do niego czujesz?
Och tak, czuła - wręcz dojmująco i boleśnie. Lecz nie do
Taylora. Wyrwała go pamięci tak łatwo, jak nastolatka zrywa
ze ściany plakat byłego idola. Nigdy nie potrafiłaby
przebaczyć niewierności. Teraz przerażało ją uczucie do
Vaughana - jedynego mężczyzny, który mógłby wśliznąć się
do jej serca i łóżka, po to, aby za chwilę ją porzucić. Tego zaś
już by po raz drugi nie zniosła.
- Nie jestem gwiazdą pop, Amelio - powiedział Mason
łagodnym tonem, jakiego nigdy dotąd u niego nie słyszała, i
ujął ją za rękę. - Jestem zwyczajnym facetem...
- Wiesz, że to nieprawda - rzekła. - Należymy do różnych
światów i wszystko nas dzieli. Ja oczekuję od miłosnego
związku czegoś więcej niż ty.
Wpatrywał się w nią intensywnie, z drgającym mięśniem
policzka. Poczuła mocniejszy nacisk jego kolan.
- To znaczy? - zapytał.
- Bezpieczeństwa - odparła. - I mnóstwa innych rzeczy,
jakkolwiek banalnie zabrzmią: małżeństwa, dzieci,
partnerstwa i wzajemnego zaufania. OczekujÄ™ bardzo wiele,
Vaughan.
To było tak, jakby przekłuła balon. Całe erotyczne
napięcie między nimi prysło, a napór kolan Vaughana zelżał.
Mężczyzna obdarzył ją wymuszonym uśmiechem.
- I zasługujesz na to wszystko - powiedział. Znowu był
całkowicie opanowany, a zarazem jakby zupełnie jej obcy. -
Nie zgódz się nigdy na nic mniej.
- Nie zgodzÄ™ siÄ™...
W oczach Amelii zakręciły się gorące łzy. Nie pozwoli ich
mu zobaczyć! Uciekła do umywalni i wpatrując się w lustro,
wyrzucała sobie w duchu naiwność nadziei, że Vaughan
mógłby podzielić jej najskrytsze marzenia.
Zcigaj je - powiedział jej w istocie - ale nie ze mną.
Gdy poprawiła już rozmazany makijaż i wracała do
stolika, raptem jej umysł znów wszedł na wysokie obroty.
Zobaczyła znajomego mężczyznę, który opuszczał restaurację
z pochyloną głową i postawionym kołnierzem, jakby nie
chciał, by go rozpoznano.
- Wszystko w porządku? - zapytał Vaughan z troską,
dostrzegając jej zmieszanie, gdy usiadła znów przy stoliku. -
Bo wyglądasz, jakbyś przed chwilą zobaczyła ducha.
ROZDZIAA SZÓSTY
- Co, u diabla, Carter robił w tej restauracji? Dodzwoniła
się do Paula dopiero po niemal dwóch dobach bezskutecznego
nagrywania siÄ™ na jego automatycznÄ… sekretarkÄ™.
- Nie mam pojęcia - westchnął naczelny.
- Może był głodny.
- Przestań kręcić, Paul. Oboje wiemy, że on żywi się tylko
ludzkim nieszczęściem.
Irytację Amelii zwiększały dochodzące z parteru odgłosy
gorączkowej krzątaniny, świadczące o tym, iż jej i Vaughana
pojęcia o zapowiedzianym małym nieoficjalnym cocktail
party zdecydowanie się różnią. Ilekroć schodziła do holu,
widziała hotelową służbę znoszącą bukiety kwiatów i stosy
rozmaitych pudeł. Nawet Vaughan wstąpił do salonu
kosmetycznego - zapewne aby go ogolono, zrobiono
pielęgnację twarzy i manikiur.
- Paul - rzuciła ostro w słuchawkę, rezygnując ze zwykłej
ostrożności i ryzykując swą karierę - czemu Carter nie
podszedł i nie przedstawił się?
Muszę wiedzieć, co się tu dzieje i czemu węszycie wokół
Vaughana.
- Wcale nie musisz - odparł stanowczo. - Rób po prostu
swoje, a resztę zostaw mnie. Ugłaskaj Masona i wyciągnij z
niego, ile siÄ™ tylko da.
- Na litość boską, Paul, ja przygotowuję o nim artykuł, a
nie akt oskarżenia!
- Carter powiedział, że w restauracji rozmawialiście
całkiem czule - rzekł i nie zważając na jej gwałtowny protest
zapytał: - O czym?
- O niczym, co by cię zainteresowało - to znaczy o mnie.
Odłożyła słuchawkę drżącą ręką. Zaczynała jej świtać
okropna prawda. Rzekoma okazja zawodowa nie spadla jej z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]