[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozmowa; im wszystkie swoje atencje3 okazuje, wszystkie afekta wynurza. Jak mówią, zawsze lak w każdej uczciwej
1
garderoba pokój, w którym się sporządza i przechowuje suknie.
* manłyna lekki jedwab.
* atencja uszanowanie.
konkurencji1 się dzieje, bo jakiż lepszy sposób pozyskania serca'córki, jak podobać się jej rodzicom? Za Irzy tygodnie wesele, i ja i wszystkie
siostry będziemy miały nowe suknie. Hasia nam je sprawia, jako
i wszystkim pannom dworskim. Już z gości zaproszonych wielu odpisało, że przybędę; ale król i królewic postów tylko przyślą, z wielkim moim
żalem. Wątpię także, żeby księżna wojewodzina Lubomirska zjechać mogła, bo im nie wypada opuszczać leraz Warszawy5; ale bardzo pochwala
wraz z mężem zainęzcie Basi: piękny list napisała z błogosławieństwem, z czego Jmć Dobrodziej niewymownie był szczęśliwy. Moja deza- bilka
będzie gotowa na czas, lecz fałdów przysiedzieć muszę, ile żc Jmć Dobrodziejka tak na mnie łaskawa, że innie często do swojej pomocy i usługi
wołać raczy; dotąd Basia jedna, jako najstarsza, lego szczęścia używała, ale leraz Państwo chcą, żebym ja się wprawiała
i umiała polem ją zastąpić. Już dwa razy miałam sobie powierzony klucz od apteczki5; zdaje mi się też od lego czasu, żem spoważniała i żc mi
przynajmniej z rok przybył. O! muszę się pilnie przyglądać lemu wszystkiemu, co Basia dla Państwa robi, jakie usługi im czyni, żeby, jak ją nam
pan starosta zabierze, nic- lylc jej slraty uczuli. O lo tylko idzie, czy im tak potrafię dogodzić, jak ona?
Dnia 12 lutego, we wtorek.
W Warszawie z powodu zapust, a szczególniej z powodu szczęśliwie doszłej inwestytury królewica,
konkurencja konkury, staranie się o rękę.
* opuszczać teraz Warszawy lo znaczy za pobytu dworu królewskiego w Warszawie. Ks. Antoni Lubomirski z urzędu swego, jako
marszałek dworu królewicza Karola, musiał być przy dworze, o ile ten przebywał w Polsce, a że król i królewicz Karol nie opuścili w tym czasie
Warszawy, lo widoczne z odnośnych numerów Kurjera Polskiego.
* apteczka p. obj. sir. 16.
uczl, balów, zabaw bez liku " ; pełne gazety opisów łych uroczystości. Do nas leż nicpomału zjeżdżają się goście
i nieladajakie robią na wesele przygotowania. Już prawie wszystkie pokoje gościnne zajęle, albo przeznaczenie swe mają; folwark, probostwo,
lepsze chałupy nawet użyle będą, jak się więcej zjedzie; kucharze i cukiernicy już zaczynają przyrządzać różne na te dnie specjały; wielkie pranie
w domu: ogród, podwórza zaśnie sznurami z bielizną. Praczki wróżą Basi wielkie w małżeństwie szczęście i wielką miłość przyszłego męża, bo
jak tylko prać zaczęło, z czasu mglistego zrobił się najpiękniejszy, mrozny, ale jasny, suchy, i jej bielizna będzie taka biała, jak śnieg, który w tej
chwili wszystko pokrywa. Już niemal cala wyprawa skończona, dziś właśnie Jmć Dobrodziejka wysiała do Sulgo- slowa łóżka, kufer jeden srebra
i dwa ogromne kufry z pościelą, z makatami, kobiercami i t. p. rzeczami. Aóżka będą bardzo piękne, żelazne, firanki do nich, kołdry i podniebienie
adamaszkowe niebieskie, a na czterech rogach pęki piór strusich białych i niebieskich. Basia prawie co chwila ma za co całować ręce i nogi
PaÅ„stwa, lak jÄ… obdarzajÄ…. Jmć Dobrodziej wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ… w wielkiej ksiÄ™dze caÅ‚Ä… wyprawÄ™ spisuje; na poczÄ…tku sÄ… te sÅ‚owa: «Spis wyprawy, którÄ… ja,
Stanisław z Korwinów Krasiński etc. etc. i Aniela z Humieckich, małżonkowie, dajemy najstarszej i najukochańszej córce naszej, Barbarze,
oddając ją w dożywotni związek JW. Michałowi świdzińskiemu, staroście radomskiemu,
i wzywamy dla lej najukochańszej córki naszej błogosławieństwa niebios i błogosławimy ją sami rodzicielskim afektem w Imie Trójcy
PrzenajÅ›wiÄ™tszej, w Imie Ojca i Syna i Ducha ZwiÄ™tego, Amen». WypisaÅ‚abym lu chÄ™tnie caÅ‚y ten spis, ale naprzód nie mam
> W Kurjerze Polskim jeszcze 14/11 znacliodzimy opis wspaniałego balu, urządzonego dn. 7 stycznia przez kupiec- two warszawskie na cześć
ks. Kurlandzkiego.
* podniebienie rodzaj baldachimu nad łóżkami.
czasu, powlóre, sama kiedyś podobnej spodziewając się wyprawy, i spis laki, a co lepsza takie błogosławieństwo otrzymam.
Dnia 20 lutego, w środę.
Już za pięć dni wesele, pan starosta przyjechał wozora; zadrżała Basia jak listek, gdy go pokojowiec wprowadził do sali; dziś spodziewamy się
pana wojewody, pułkownika, księdza Wincentego, pani wojewodziny Granowskiej, siostry pana starosty, z mężem. Druga jego siostra, pani
Lanckorońska', kasztelanowa połaniecka, zjechać nie będzie mogła; bawi teraz na Podolu z mężem, w dobrach jego, w Jagielnicy. Basia bardzo
żałuje, że jej nie pozna, bo tyle dobrego wszyscy o niej mówią. W piękną familją Basia wejdzie, sami zacni i pobożni ludzie, i tak dla niej grzeczni
i uprzejmi, jak gdyby księżnę była. Już wyprawa zupełnie ukończona; to, co jeszcze nie poszło do Sulgo- slowa, ułożone w kufrach, i klucz
oddany pannie Zawistowskiej. Bardzo Basi miło, że ją mieć będzie; nawykła patrzeć na nią od dzieciństwa, będzie jej się zdawało, że jakąś cząstkę
domu rodzicielskiego w niej zawiezie na nowosiedliny swoje. I wiele innych osób z Maleszowej z sobą zabierze: dwie pokojówki, dwie
dziewczynki, córki swoje chrzestne, już edukowane do roból knopfsztychowychs; garderobianę i panienkę wcale dobrego urodzenia, dziwnie
żwawą i fertyczną, Ludwisię Linowską, która od lal kilku jesl u nas i Basię kocha nad życie. I więcej się tu kobiet przyszłej pani starościnie zaleca;
gdyby tylko Państwo pozwolili, mogłaby icłi mieć ze dwanaście. Jak ja kiedy będę szla zamąż* to muszę wziąć jeszcze więcej; już Irzem
dziewczętom uroczyście przyrzekłam, że je wezmę:
* pani Lanckorońska por. przypis do str. 27.
5
knopfsztychoioy węzełkowy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]