[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w cieniu rozłożystej lipy, możemy tam pójść.
Zygfryd niecierpliwie ponaglał do marszu.
Często słyszałem zaczął Hagen jak ludzie mówią, że nikt w biegu nie prześcignie
męża Krymhildy. Chętnie bym się przekonał, czy mówią prawdę.
Zgoda, skoro chcesz się ze mną ścigać do zródła, jestem gotów. Kto pierwszy przypadnie
do zródła, ten wygra.
Możemy spróbować zawołał czym prędzej Hagen, a Gunther zgodził się wziąć udział
w wyścigu.
Z chęcią dam wam fory. Gdy będziecie gotowi do startu, wyciągnę się na jakiś czas na
trawie, a dopiero pózniej wstanę i zacznę biec. Możecie też zostawić szaty, a ja pobiegnę w
myśliwskim stroju z tarczą i oszczepem i będę dzwigał miecz i kołczan.
Gunther i Hagen czym prędzej odłożyli ubiór i broń: w samym spodnim przyodziewku pobiegli
przez koniczynę jak dwa leopardy, ale choć bardzo się starali i dali z siebie wszystko,
wkrótce Zygfryd znacznie ich wyprzedził.
Gdy dobiegł do zródła, położył tarczę na trawie u swoich stóp, a pozostałą broń oparł o rosnące
opodal drzewo. Potem stanął i czekał; choć był bardzo spragniony, nie chciał zaspokajać
pragnienia póki nie napije się Gunther.
Przybiegli wreszcie, obaj zziajani, i Gunther pochylił się nad zródłem, chłepcząc. Nie ma
nic bardziej orzezwiającego dla spragnionego niż łyk z chłodnego zródła! zawołał, ustępując
miejsca Zygfrydowi, który zaraz się schylił, żeby się napić.
W tym czasie Hagen bezszelestnie usunął broń Zygfryda, nie mógł jednak tak samo cicho
zabrać tarczy leżącej u stóp bohatera. Ujął ciężki oszczep i zbliżając się do Zygfryda z tyłu,
wypatrywał znaku na opończy bohatera. Wtem błysnął czerwony jedwabny krzyżyk wyszyty
przez kochającą małżonkę, która nie miała pojęcia, że własną ręką zgotowała ukochanemu
zgubę.
Hagen wzniósł wysoko oszczep i pewnym rzutem trafił pijącego w miejsce, gdzie nie
chroniło ciała zrogowacenie. Wytryskujący strumień czerwonej krwi zwilżył koszulę Hagena.
Przebijając od tyłu serce, ostrze śmiertelnej broni wyszło przez pierś.
Zerwał się ranny z przerazliwym krzykiem, ze wściekłością szukając broni. Gdy jej nie
znalazł, chwycił leżącą u stóp tarczę. Daremnie szukał Hagen rychłej ucieczki. Zygfryd dosięgnął
go i z największym wysiłkiem uderzył zdradzieckiego mordercę tak potężnie, że ten
padł na ziemię ogłuszony. Gdyby Zygfryd miał miecz, Hagen otrzymałby zaiste swoją zapłatę.
Potem rannemu bohaterowi ubywało sił: tarcza wysunęła mu się z rąk; tak padł pośród
kwiecia mąż Krymhildy, a jego krew, płynąca niepowstrzymanie ze straszliwej rany w sercu,
zabarwiła na czerwono trawę i kwiaty. O, biada wam, tchórzliwi mordercy! zawołał konający.
Zawsze byłem wam wierny i oddany, a teraz tak nikczemnie odpłaciliście mi za
usługi, jakie wam świadczyłem.
A gdy jego wzrok padł na Hagena, który na poły z radością, na poły z przerażeniem patrzył
na umierającego bohatera, zawołał zbierając resztki sił:
Zwyciężyłeś, ale biada tobie i królowi Burgundów. Nadejdzie dzień zemsty. Jak krwawo
zachodzi tam słońce, tak dom królewski Burgundów utonie kiedyś we krwi.
Gdy więc zeszli się towarzysze łowów, z ust wszystkich podniosła się gorzka, żałosna
skarga, a i Gunther też się w głos użalał. A śmiertelnie ranny mówił z wysiłkiem, prawie
krzycząc: To zbędne, żeby winowajca opłakiwał krzywdę, którą sam wyrządził. Oszczędz
sobie łez, fałszywy królu. Wtedy Hagen zwrócił się do Gunthera i rzekł: Dlaczego rozpaczacie?
Wreszcie skończyły się wszystkie nasze kłopoty. Nie ma już nikogo, kto mógłby się z
nami równać. Cieszę się, że poniósł klęskę.
Aatwo ci się przechwalać odparł Zygfryd. Gdybym mógł przejrzeć twoje nikczemne
zamysły, z pewnością miałbym się przed tobą na baczności. Niczego mi tak nie żal, jak mojej
biednej żony, Krymhildy. Polecam twojej pieczy moją ukochaną żonę, szlachetny królu. Pomnij
na to, że jest twoją siostrą, i bądz dla niej dobry. Teraz Krymhilda i moi ludzie na próżno
będą na mnie czekali. Spadnie na nich ciężka boleść.
Tak skarżył się konający; wkrótce jednak osunął się na trawę i umarł.
Aowcy złożyli zmarłego na jego własnej tarczy i uradzali, w jaki sposób dałoby się ukryć,
że zamordował go Hagen. Powiemy, że go zabili zbójcy, kiedy samopas polował w leśnej
głuszy. Gunther przystał na ten pomysł, ale Hagen hardo tłumaczył, że nic go to nie obchodzi,
czy ktoś się dowie, że zabił Zygfryda.
Gdy nastał wieczór, zwłoki zamordowanego zaniesiono do Worms.
Przygoda 13
Jak odbył się pogrzeb Zygfryda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]