[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyruszy w podróż z byłym kochankiem? Tym, który dał życie dziecku, a potem
opuścił ją i musiała stawić czoło konsekwencjom?
Wyjaśniając sytuację Vannor ani słowem nie wspomniał o Anvarze. Kiedy kupiec
opowiedział Sarze o swoim planie, kategorycznie odmówiła.
 Dlaczego miałabym to zrobić?  warknęła tupiąc nogą.  Nie będę wałęsać się po
świecie jak włóczęga, z nią.  Spojrzała na Aurian.  Nie ma w tym mojej winy.
Arcymag nie może mieć do mnie pretensji. Nie ja wybrałam na męża głupca I
przestępcę!
Anvar zobaczył ból na twarzy Vannora. Aurian zaklęła, uniosła rękę i zrobiła krok do
przodu. Rzucił się naprzód, przekonany, że Mag chce ją uderzyć, ale Aurian po
prostu położyła rękę na głowie Sary i powiedziała:
 Zpij!
Sara osunęła się na podłogę.
 Nie martw się  powiedziała Aurian, widząc zatroskany wzrok Vannora klękającego
przy żonie.  Przez jakiś czas powstrzyma ją to przed wygłupami. Poślij kogoś, żeby
zaniósł ją do łodzi. Już i tak za długo zwlekaliśmy.
 Czy z nią wszystko w porządku?  spytał kupiec.
 Oczywiście, że tak. Lepszym niż na to zasługuje  odpowiedziała poirytowana
Aurian.  Ona tylko śpi. Ale ostrzegam cię, Vannorze. Jeśli jeszcze raz zacznie się
tak zachowywać, naprawdę ją uderzę. I to z największą przyjemnością!
Wiatr się wzmagał, przesuwając postrzępione chmury przed obliczem wąskiego
księżyca, w którego słabym świetle dostrzec można było kołyszące się nagie gałęzie
drzew. Płaty nie roztopionego śniegu ciągle jeszcze leżały na oszalowanym drewnem
brzegu rzeki przy niewielkiej przystani Vannora, a woda płynęła wartko, tworząc
wzburzone fale, które żarłocznie czepiały się krawędzi niskiego, drewnianego molo.
Jeden ze strażników Vannora wysoko unosił osłoniętą latarnię, a inny wyciągnął łódz
z jej schronienia i mocno przytrzymywał, kiedy kupiec delikatnie układał w niej żonę 
śpiącą, starannie owiniętą w ciepłe rzeczy. Pod głowę podłożył jej tobołek z rzeczami.
Anvar zadrżał. Miał na sobie pożyczony od Vannora płaszcz, ale zarówno chłód
nocy, jak i świadomość, która go w końcu dopadła, spowodowały, że cały się trząsł.
Aurian stała obok niego, opatulona w stary płaszcz Forrala, z twarzą bladą i
nieruchomą jak kamień. Wiedział, iż tylko nieugięta wola powstrzymuje ją przed
załamaniem, i bał się o nią.
Vannor popatrzył z bólem na Sarę i pocałował ją na pożegnanie, po czym odwrócił
się do Aurian i objął ją.
 Niech bogowie będą z tobą, Pani  powiedział zdławionym głosem, nie kryjąc łez
płynących po twarzy.
 I z tobą, drogi Vannorze.  W głosie Aurian też brzmiało silne wzruszenie. Z trudem
przełknęła ślinę.  Uważaj na siebie  powiedziała cicho, otarła oczy, naciągnęła
kaptur na głowę i zeszła do łódki, pamiętając o mieczu u boku. Wsunęła za pasek
swoją laskę, którą wzięła od Anvara, i złapała za drąg, gotowa odepchnąć łódz.
Vannor podszedł do Arwara i serdecznie uścisnął mu rękę.
 Opiekuj się nimi, chłopcze  powiedział.  Opiekuj się nimi obiema.
Anvar bez słowa skinął głową. Wspiął się na pokład i złapał za wiosła. Aurian
odepchnęła łódz od brzegu i zaraz porwały ich prądy ciemnej rzeki. Kiedy nabrali
prędkości, postać Vannora szybko zmalała i zniknęła z horyzontu.
3
Ucieczka i pościg
Trzymając się cienia nabrzeża Aurian zręcznie kierowała łodzią w dół rzeki, a Anvar
pracował przy wiosłach. Najpierw mijali kępy drzew, pózniej zadbane ogrody przy
rezydencjach kupieckich, a potem znów drzewa. Aurian zacisnęła dłoń na drągu i
sterowała łodzią, starając się odsunąć od siebie rozdzierający ból i cierpienie. Nie
zauważała wzburzonych wód wirujących wokół. Widziała tylko twarz Forrala. Forral 
zostawiła go, ale on odszedł gdzieś dalej& odszedł na zawsze. Nigdy już nie zobaczy
jego ukochanej sylwetki, pełnej radości i życia. Nigdy już nie poczuje jego ramion,
nigdy&
 Przestań, idiotko  wymamrotała do siebie przez zaciśnięte zęby.  Nie teraz.
Jeszcze nie.
Anvar spojrzał na nią z niepokojem.
 Pani, czy wszystko w porządku?
 Milcz  powiedziała sztywno.  Milcz i wiosłuj.
Do portu Nortberth, u ujścia rzeki, było jakieś dwanaście mil. Skoncentrowali się na
tym, by jak najszybciej pokonać ten dystans. Mijali młyny i wsie, polany i lasy,
wspomagał ich bystry prąd rzeki, silniejszy z powodu topniejącego śniegu. Aurian
bolały mięśnie, ręce miała pokryte bąblami, a pot szczypał ją w oczy. W pewnej chwili [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •