[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gdy zostaną wciągnięci do Organizacji. Pierwsze polecenie, które otrzymują, to być czystym.
Muszą schodzić glinom z drogi i robić tylko to, czego zażąda capo, czyli szef. To ważne i
wyjaśnia, dlaczego Niscemi przestał figurować w kartotekach policyjnych  Harris
wymierzył we mnie palec.  Ale można też tę regułę odwrócić. Jeśli więc Niscemi miał złe
zamiary w stosunku do pańskiego brata, oznacza to, że działał z czyjegoś polecenia. Mafia nie
toleruje ludzi, którzy robią coś na własną rękę i własny rachunek.
 Został więc nasłany?
 Jestem pewien w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach, że tak.
To już przekraczało moje możliwości zrozumienia tej całej historii. Nie mogłem w nią
uwierzyć. Zwróciłem się do Fallona:
 O ile się nie mylę, twierdził pan, że Harris jest pracownikiem towarzystwa
naftowego. Jakie więc ma kwalifikacje do wysuwania takich przypuszczeń?
 Harris był w FBI  wyjaśnił Fallon.
 Przez piętnaście lat  dodał Harris.  Miałem rację, gdy mówiłem, że to wyda się
panu trochę niezwykłe.
 Bo i jest  odparłem krótko i przez chwilę zastanowiłem się nad tym.  Skąd
uzyskał pan informacje o Niscemim?
 Od policji w Detroit, na tym terenie działał.
 Scotland Yard interesuje się tą sprawą. Czy amerykańska policja współpracuje z
nimi?
Harris uśmiechnął się pobłażliwie.
 Wbrew wszelkim sensacyjnym pogłoskom na temat Interpolu w takiej jak ta historii
niewiele można zrobić. Komu mogę to przypiąć? Amerykańskie władze sądowe są
szczęśliwe, że mają Niscemiego z głowy. Poza tym był przecież tylko płotką.  Uśmiechnął
się i nieoczekiwanie sparodiował znane powiedzenie:  Miało to miejsce w innym kraju, a
poza tym gość nie żyje.
 Harris jeszcze nie skończył  rzekł Fallon.  Ta sprawa sięga o wiele głębiej.
 A więc  powiedział  dochodzimy do pytania, kto wysłał Niscemiego do Anglii i
po co? Jego capo był Jack Gatt, ale równie dobrze mógł on wyświadczyć przysługę komuś
innemu. Jednak nie wydaje mi się to zbyt prawdopodobne.
 Gatt!  Nie wytrzymałem.  On był w Anglii w tym samym czasie, kiedy zginął
mój brat! Harris potrząsnął głową:
58
 Nie, nie było go, sprawdziłem to dokładnie. W dniu, w którym zginął pański brat,
Gatt był w Nowym Jorku.
 Ale chciał coś kupić od Boba  powiedziałem.  Złożył mu jakąś ofertę i mam na
to świadków. On był w Anglii.
 Podróże powietrzne to wspaniała sprawa  powiedział Harris.  Można wylecieć z
Londynu o dziewiątej rano i już o jedenastej trzydzieści czasu lokalnego być w Nowym
Jorku. Gatt z pewnością nie zabił pańskiego brata.  Zacisnął usta, po czym dodał: 
Przynajmniej nie osobiście.
 Kim on właściwie jest?
 Szefem całej bandy w Detroit  odparł natychmiast Harris.  Jego wpływy
obejmują cały Michigan i spory kawał Ohio. Oryginalne nazwisko Giacomo Gattini zostało
zamerykanizowane na Jack Gatt. Nie zajmuje zbyt wysokiej pozycji w Organizacji, ale jest
capo, a to daje mu pewną pozycję.
 Mógłby mi pan to bliżej wyjaśnić?
 Organizacja kontroluje świat przestępczy, lecz nie jest to przedsiębiorstwo tak
scentralizowane jak, powiedzmy, General Motors. W rzeczywistości powiązania są bardzo
luzne i czasami poszczególne grupy popadają w konflikty między sobą. Są to tak zwane
wojny gangów. Wpływają one jednak zle na ogólne interesy i zbytnio przyciągają uwagę
policji, więc raz na jakiś czas wszyscy capo zbierają się na naradę, takie swego rodzaju
posiedzenie zarządu, aby wspólnie załatwić swoje problemy. Wyznaczają wtedy obszary
działania, dają po nosie zbyt zapalczywym i decydują, kiedy i jak wymuszać poszanowanie
postanowień.
Ten surowy i brutalny świat, o którym teraz słuchałem, wdarł się przemocą na farmę
Hay Tree w dalekim Devonie.
 Jak to wygląda w praktyce?  spytałem. Harris wzruszył ramionami.
 Przypuszczam, że capo, taki jak Gatt, postanowił zlekceważyć wielkich szefów i
działać na własną rękę. Wkrótce potem jakiś młody śmieć typu Niscemiego wpadłby do
miasta, sprzątnął Gatta i zwiał. Jeśliby mu się nie powiodło, próbowałby następny, aż
wreszcie któremuś z nich by się udało. Gatt o tym dobrze wie, przestrzega więc pewnych
zasad. I dopóki jest, w tym rozumieniu, praworządny, dopóty jest capo, królem swojego
terytorium.
 Rozumiem. Ale dlaczego Gatt miałby jechać do Anglii?
 No właśnie  powiedział Harris.  Dochodzimy wreszcie do sedna sprawy.
Przyjrzyjmy się lepiej Jackowi Gattowi. Jest amerykańskim mafioso trzeciej generacji. To nie
nowo przybyły sycylijski chłop, który nie zna angielskiego, ani też niedouczony, pozbawiony
skrupułów darmozjad, taki jak Capone. Jack jest cywilizowany. Jack jest kulturalny. Jego
córka kończy szkołę w Szwajcarii, jeden z synów pobiera nauki w renomowanym college'u na
wschodzie, a drugi prowadzi swój własny interes, w dodatku zgodny z prawem. Jack jest
stałym bywalcem opery i baletu. Słyszałem nawet, że prawie sam jeden wspiera finansowo
pewną grupę baletową. Zbiera obrazy i kiedy mówię zbiera, to nie mam na myśli tego, że je
kradnie. Bierze udział w licytacji w Galerii Parke'a Berneta w Nowym Jorku jak każdy inny
milioner, to samo zresztą robi u Sotheby'ego i Christie's w Anglii. Ma piękną żonę, okazały
dom, bywa w najlepszym towarzystwie i gra pierwsze skrzypce wśród wytwornych ludzi, z
których żaden nie wie, iż Gatt jest kimś innym niż solidnym biznesmenem. Oczywiście jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •