[ Pobierz całość w formacie PDF ]
który starał się schwytać jej spłoszonego konia.
Ukryła bolącą głowę w ramionach i dała upust łzom. Przeczuwała to
przecież. Musiało się tak skończyć. Wkrótce potem pochylił się nad nią
David Rodney.
Jest pani ranna?
W pierwszej chwili gwałtownie pokręciła głową, lecz potem przytaknęła.
Gdzie? spytał podenerwowany.
Wszędzie jęknęła.
Ostrożnie obmacał jej ciało, po czym spróbował poruszyć jej rękami i
nogami.
Miss Morgan powiedział po oględzinach lekko rozbawiony
składa się pani w dalszym ciągu z jednego kawałka! Nie ma co do tego
najmniejszych wątpliwości.
Naprawdę? spytała Sybil powątpiewającym tonem.
Brzmiało to tak niedorzecznie, że obydwoje wybuchnęli śmiechem.
David wyjął z kieszeni chusteczkę, umoczył ją w wodzie i starł Sybil piasek
z twarzy, patrząc przy tym na nią badawczo.
Miss Morgan, czy siedziała już pani kiedyś na koniu?
Nie... Czyniąc to wyznanie, Sybil unikała jego wzroku. Nie,
jeszcze nigdy.
No, muszę w takim razie powiedzieć, że nie brak pani odwagi. Ale to
było już raczej ryzykanctwo. Dlaczego mi pani nic nie powiedziała? Co pani
właściwie wtedy myślała?
To... to wyglądało na takie łatwe, i pomyślałam, że sprawi mi to
przyjemność. Nie miałam pojęcia, że jazda konna jest taka trudna.
RS
82
Ujął jej podbródek i mało delikatnym ruchem obrócił jej głowę do siebie.
Wbił swoje spojrzenie w jej oczy. Pod jego wzrokiem zrobiło jej się gorąco.
Próbowała wyzwolić się z uchwytu jego ręki i patrzeć w innym kierunku.
David trzymał ją jednak mocno. Sądziła, że ją pocałuje. Patrzyła na niego
jak urzeczona. Lecz nagle wypuścił ją i wstał.
Proszę się ruszyć! Niech pani wstanie! Jego głos brzmiał szorstko.
Patrzył na nią z góry nieruchomo z niemal ponurą miną.
Wydaje mi się, że nie potrafię szepnęła Sybil. Miała wrażenie,
jakby wszystkie jej członki były z gumy.
Potrafi pani wstać i wstanie pani! Natychmiast wsiądzie pani z
powrotem na konia i pojedzie dalej!
Brzmiało to jak rozkaz. Sybil od razu zaprotestowała.
Nie dam rady! W żadnym wypadku tego nie zrobię!
Przerażona chciała go złapać za ramię.
Naturalnie boi się pani. Kiedy człowiek nie zna się na czymś, to się
boi. Ale ja nauczę panią jezdzić konno. Opanuje pani tę sztukę, i to dobrze.
Potrzeba do tego tylko trochę odwagi, której pani nie brakuje, sądząc po
tym, co dotąd widziałem!
Wziął Sybil za ręce i postawił ją na ziemi. Następnie otoczył ją
ramieniem i pochylając głowę, uśmiechnął się do niej.
Nie jest to wcale takie trudne. Każdy jezdziec na początku spada
czasem z konia, i nie tylko na początku. Nauczyć można się tylko wtedy,
gdy człowiek nie zraża się niepowodzeniami i wciąż próbuje od nowa. Tak
jest ze wszystkim. Gdy człowiek tylko siedzi i marzy, nigdy się niczego nie
nauczy i nigdy niczego nie dokona.
Sybil spojrzała mu w twarz. Ależ był diablo przystojny! Poczuła, jak
serce zaczyna jej bić jak szalone. Czym prędzej uwolniła się z jego objęć.
David Rodney uśmiechnął się.
Będzie z pani dobra amazonka, a nawet bardzo dobra.
Zamknęła oczy. Policzyła kilka razy do dziesięciu, żeby się uspokoić.
Potem spojrzała na niego i skinęła głową.
Okay. Jeśli pan tak uważa, spróbuję jeszcze raz. Nagle była całkiem
pewna, że tego dokona. Nauczy się jezdzić konno! Nigdy jeszcze nie
zaufała nikomu tak jak teraz Rodneyowi.
Poszedł ponownie schwytać konia. Potem pokazał Sybil, jak się wsiada,
ale pomógł jej trochę. Wyjaśnił, jak można kierować koniem przy pomocy
cugli, i kilka razy poprowadził ją tam i z powrotem, dopóki nie upewniła
się, że sama może zawrócić konia w pożądanym kierunku.
RS
83
Dosiadłszy swojego konia, wziął wierzchowca Sybil za uzdę i
zaprowadził go z powrotem do stajni.
Sybil czuła się coraz pewniej. Kiedy dotarli do zagrody, David Rodney
pokazał jej, jak się zsiada z konia, i sam zrobił to pierwszy. Potem podszedł
do niej i stanął obok konia.
Dalej, teraz pani kolej.
Sybil przerzuciła z wdziękiem nogę nad grzbietem zwierzęcia, wysunęła
drugą stopę ze strzemienia i przez moment przytrzymała się siodła.
A potem zeskoczyła w ramiona Davida. Przytrzymał ją przez chwilę, ale
tylko dopóki nie poczuł, że pewnie stanęła na własnych nogach. Ale
wystarczająco długo, żeby Sybil mogła odczuć ciepło jego ciała.
Uśmiechnęła się niepewnie.
Teraz będziemy nad tym pracować codziennie. Potrzeba w tym celu
czasu i dyscypliny, ale pani tego dokona. Najlepiej niech pani zaraz wejdzie
do wanny i poleży dobrą chwilę w ciepłej wodzie. Jutro na pewno będą
panią bolały wszystkie mięśnie. A właściwie jaki rozmiar garderoby pani
nosi?
Siedem i pół. Wykręciła się już na pięcie, pragnąc odejść, po czym
odwróciła się do niego raz jeszcze. Serdeczne dzięki. Uważam, że to
bardzo miłe z pańskiej strony, że chce mi pan dawać lekcje jazdy konnej.
Bardzo się na to cieszę, gdyż chciałabym się nauczyć jezdzić konno.
Zawsze o tym marzyłam.
Następnie ruszyła w kierunku domu, nie oglądając się już za siebie. Jej
podziękowanie brzmiało trochę sztywno, ale miała wrażenie, że musi mu
podziękować.
Gorąca kąpiel była cudowna i dobrze jej robiła. Sybil po raz pierwszy
korzystała z różowej wanny wpuszczonej w posadzkę.
Powoli i ostrożnie weszła do wody, gdyż przygotowała sobie wyjątkowo
gorącą kąpiel.
Wkrótce poczuła się rozluzniona i senna. Jednego nauczyła się dzisiaj od
Davida Rodneya: Jeżeli chce się coś robić dobrze, trzeba to najpierw
dokładnie poznać. Jedynie poprzez ćwiczenie uzyskiwało się niezbędną
pewność. Nie miało sensu rozpoczynanie czegokolwiek w nadziei, że jakoś
to będzie. Należało zbierać doświadczenia.
Było dla niej jasne, że tak właśnie postępował David Rodney. Sybil
powzięła mocne postanowienie, że będzie go naśladować. Chciała się uczyć
i znalezć dla siebie właściwą drogę.
RS
84
Kiedy wyszła z wanny, jej ciało było niemal tak różowe jak kafelki na
ścianach. Po upadku miała na policzku zadraśnięcie i duży siniak na
biodrze. Lecz poza tym nic się jej nie stało i czuła się całkiem dobrze.
Sybil włożyła płaszcz kąpielowy i poszła do kuchni, żeby sobie zrobić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]