[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Owszem, ale żaden z nich nie był tak spektakularny i myślę, że wszystkie można
zaliczyć do zbiegów okoliczności. Kiedyś z powodu takiego czerwonego sygnału
odrzuciłem zaproszenie do pewnej wiejskiej rezydencji. Dom ów spalił się właśnie w tym
tygodniu, kiedy miałem tam przyjechać. Nawiasem mówiąc, powiedz mi, stryju Alington, co
mogła mieć z tym wspólnego podświadomość.
Chyba nic odparł z uśmiechem pan West.
Ale masz pewnie i na to równie przekonujące wyjaśnienie. Zdradz nam jakie. Nie
musisz być taktowny wobec najbliższych krewnych.
No cóż, mój bratanku, ośmielani się przypuszczać, że odrzuciłeś to zaproszenie z
bardzo prostej przyczyny: najpewniej nie miałeś wielkiej ochoty tam jechać. Po pożarze
wmówiłeś sobie, że przeczułeś niebezpieczeństwo, a teraz sam święcie w to wierzysz.
To beznadziejne roześmiał się Dermot. Nie można; z tobą wygrać.
Nic nie szkodzi, panie West wtrąciła się pani Eversleigh. Ja głęboko wierzę w
pański czerwony sygnał. Czy wtedy, w Mezopotamii, zapalił się po raz ostatni? Tak, aż
do&
SÅ‚ucham?
Nic, nic.
Dermot zamilkł. Słowa, które cisnęły mu się na usta, brzmiały: Tak, aż do dzisiejszego
wieczora. Miały one wyrazić myśl, której poprzednio sobie nie uzmysłowił, ale teraz zdał
sobie z niej wyraznie sprawę. Z ciemności wyłaniał się czerwony sygnał. Niebezpieczeństwo!
Namacalne niebezpieczeństwo!
Ale dlaczego? Jakie niebezpieczeństwo mogło zagrażać mu tutaj? W domu przyjaciół? W
każdym razie& owszem, istniało pewne niebezpieczeństwo. Zerknął z zachwytem na Claire
Trent; na jej zgrabną figurę, jasną cerę i piękne złote włosy. Ale to niebezpieczeństwo istniało
już od pewnego czasu i nie mogło poważnie mu zagrozić. Jack był jego najlepszym
przyjacielem, co więcej, człowiekiem, który ocalił mu życie we Flandrii i otrzymał za to
Krzyż Wiktorii. Wspaniały człowiek, jeden z najlepszych jakich znał. Miał pecha, że
zakochał się w żonie Jacka. Przypuszczał jednak, że kiedyś mu to minie. Tego rodzaju
bolesne uczucia nie mogą trwać wiecznie. Można je w sobie stłumić& tak jest, stłumić.
Przecież ona z pewnością nawet się nie domyśla& a jeśli się domyśla, to nie ma mowy o tym,
by darzyła go wzajemnością. Jest posągiem, pięknym posągiem ze złota, kości słoniowej i
różowego koralu& zabawką dla jakiegoś króla, a nie prawdziwą kobietą.
Claire& na samą myśl o tym imieniu poczuł ból& Musi to w sobie pokonać. Przecież
bywał już zakochany w innych kobietach. Ale nie tak! przemówił do niego jakiś głos.
Nie tak . No cóż, rzeczywiście. Ale to uczucie nie było grozne, może bolesne, ale nie grozne.
Nie na tyle, by zapalił się Czerwony Sygnał. Chodziło więc o coś innego.
Rozejrzał się po siedzących wokół stołu gościach i po raz pierwszy zdał sobie sprawę, że
ich dobór jest dość niezwykły. Na przykład jego stryj rzadko brał udział w takich
kameralnych kolacjach. Państwo Trent nie byli zresztą jego bliskimi przyjaciółmi; do
dzisiejszego wieczora Dermot nie wiedział nawet, że pan West ich zna.
IstniaÅ‚o jednak pewne wyjaÅ›nienie. Po kolacji miaÅ‚ siÄ™ odbyć séance z udziaÅ‚em dość
znanego medium. Sir Alington przyznawał, że interesuje się spirytyzmem. Tak, to mógł być
pretekst do jego wizyty.
SÅ‚owo to narzuciÅ‚o siÄ™ jego uwadze. Pretekst. Czyżby séance byÅ‚ pretekstem, majÄ…cym
usprawiedliwić udział sławnego psychiatry w tej kolacji? A jeśli tak, to jaka była prawdziwa
przyczyna jego obecności? Przez umysł Dermo ta przemknął strumień szczegółów,
drobiazgów, których dotąd nie dostrzegał, a raczej jak powiedziałby jego stryj których
nie dostrzegała j ego świadomość.
Wielki uczony kilkakrotnie bardzo dziwnie spoglądał na Claire. Zdawał się ją
obserwować. Ona zaś czuła się nieswojo pod jego badawczym spojrzeniem. Drżały jej ręce.
Była zdenerwowana, bardzo zdenerwowana& a może zalękniona? Dlaczego była zalękniona?
Drgnął i zaczął się ponownie przysłuchiwać toczącej się przy stole konwersacji. Pani
Eversleigh nakłoniła wielkiego człowieka do rozmowy o jego zawodzie.
Droga pani mówił Sir Alington czym jest obłęd? Mogę panią zapewnić, że im
dłużej studiujemy to zjawisko, tym trudniej jest nam je zdefiniować. Wszyscy mamy
skłonności do oszukiwania samych siebie; jeśli ktoś posuwa się tak daleko, by wierzyć, że jest
carem Rosji, zostaje zamknięty w zakładzie dla psychicznie chorych. Ale zanim osiągniemy
ten punkt, przebywamy długą drogę. W jakim konkretnym miejscu należy postawić słup z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]