[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Michaił
wystrzelił z ciałka gryzonia, a jego myśl poszybowała przez noc ostrzegawczo, kiedy
biegł,
zmieniając się w postać wielkiego czarnego wilka, którego oczy płonęły zemstą.
Z rozpędu, jednym skokiem zasłonił mniejszego wilka. Kiedy uderzył w niego, Michaił
poczuł
ogień eksplodujący w ciele. Mniejszy wilk schronił się w gęstym lesie. Chociaż krew lała
się
strumieniem z tylnej łapy, wielki czarny wilk nie wydał głosu i wpatrzył się w dom;
rozjarzone
węgle oczu niosły obietnicę. Zemsty. Kary. Mroczną obietnicę śmierci.
Michaił! W jego głowie zabrzmiał ostry głos Raven.
Czarny wilk patrzył jeszcze chwilę, unieruchamiając Hansa Romanowa siłą swojego
wzroku, a
potem odwrócił się i zniknął w mroku nocy. Nie groziło mu, że któryś z tych mężczyzn
zdobędzie
się na odwagę i spróbuje go tropić. Ten wielki wilk pojawił się znikąd i skoczył, żeby
ochronić
mniejszego. To nie był żaden zwyczajny wilk i mężczyzni nie mieli najmniejszej ochoty
ruszać
jego śladem do lasu.
Michaił podreptał w bezpieczniejsze rejony gęstwiny i dopiero tam ból i utrata krwi
zmusiły go do
przybrania na powrót ludzkiej postaci. Zatoczył się, przytrzymał grubej gałęzi i nagle
usiadł.
Michaił! Proszę cię! Wiem, że jesteś ranny. Gdzie jesteś? Czuję twój ból. Pozwól mi
przyjść do
ciebie. Pozwól sobie pomóc.
Za jego plecami zaszeleściły krzaki. Nawet się nie odwrócił, wiedząc, ze jest tam Byron,
zawstydzony, zażenowany, pełny poczucia winy.
Michaił.
Boże, przepraszam cię. yle jest?
Nie
najlepiej. Michaił
rękoma docisnął ranę, żeby choć trochę zwolnić upływ krwi. Byron,
co ty tam robiłeś? To było szaleństwo, lekkomyślność.
Michaił... Jego myśli przepełnił lęk i łzy Raven.
Uspokój się, maleńka. To tylko draśnięcie, nic więcej.
Pozwól mi przyjść do ciebie. Jej błaganie łamało mu serce.
Byron oddarł rękaw koszuli i zabandażował udo Michaiła.
Przepraszam.
Powinienem był ciebie posłuchać, powinienem był wiedzieć, że pójdziesz
polować. Myślałem... Umilkł
z zażenowaną miną.
Co
myślałeś? spytał
Michaił znużonym tonem. Rana bolała go jak diabli. Było mu słabo,
kręciło mu się w głowie, a w jakiś sposób musiał uspokoić Raven. Starała się go
pocieszyć,
odszukać; próbowała nawet zobaczyć" coś jego oczami. Raven, przestań. Rób, co
mówię. Nie
jestem sam. Jeden z moich ludzi jest ze mną. Niedługo do ciebie wrócę.
Myślałem,
że może będziesz zajęty tą kobietą i nie znajdziesz czasu na polowanie. Byron
przechylił głowę. Czuję
się jak ostatni idiota, Michaił. Bardzo martwiłem się o Eleanor.
Nigdy
nie zaniedbuję obowiązków. Ochrona mojego ludu zawsze stała na pierwszym miejscu.
Michaił
nie mógł nawet spróbować zaleczyć swojej rany przy Raven wciąż obecnej w jego
myślach.
Wiem,
wiem. Byron
przesunął dłonią po kasztanowych włosach. Po
tym, co stało się z
Noelle, nie mógłbym znieść, gdyby coś podobnego miało spotkać Eleanor. A to był
pierwszy raz,
kiedy kogoś z nas ostrzegłeś, żeby nie ruszał twojej kobiety.
Michaiłowi udało się z trudem uśmiechnąć.
To
nowe dla mnie doświadczenie. Dopóki nie przestanie być takie nowe i takie świeże,
lepiej,
żebym trzymał ją jak najbliżej siebie. W tej chwili kłóci się ze mną.
Byron był zszokowany.
Ona
się z tobą kłóci?
Miewa
własne zdanie. Pozwolił
Byronowi pomóc sobie wstać na nogi.
Jesteś
za słaby na zmianę postaci. A będziesz potrzebował krwi i uzdrawiającego snu. Byron
wysłał wezwanie do Jacques'a.
Nie
śmiałbym zejść głęboko w ziemię. Zostałaby bez ochrony. Nosi mój pierścionek i mój
znak. Jeden błędny ruch i mogliby ją zamordować.
Michaił,
musimy mieć cię w pełni sił. Liście
wirujące niczym małe tornada zapowiedziały
pojawienie się Jacques'a.
Zaklął pod nosem, klękając obok Michaiła.
Potrzebujesz
krwi powiedział
cicho, rozpinając guziki koszuli.
Michaił przerwał mu nieznacznym gestem. Zmęczonym wzrokiem powiódł po okolicy.
Byron i
Jacąues zamarli, wytężali zmysły, przeszukując las.
Nikogo
tam nie ma szepnął
Jacąues.
Jest
ktoś stwierdził
Michaił.
Z gardła Jacques'a wyrwał się cichy, ostrzegawczy warkot, kiedy instynktownym ruchem
zasłonił własnym ciałem swojego księcia. Byron, zakłopotany, zmarszczył brwi.
Michaił,
ja nic nie wyczuwam.
Ja
też nie, ale ktoś nas obserwuje. W
tym stwierdzeniu była taka pewność, że żaden z
Karpatian nie próbował z nim dyskutować. Michaił nigdy się nie mylił.
Przywołaj Erica z samochodem polecił
i oparł głowę o drzewo, żeby nie tracić sił.
Jacąues stanął na straży, Michaił ufał jego wyczuciu. Przymknął oczy, zastanawiając się,
gdzie zniknęła Raven. Już go nie nagabywała. %7łeby utrzymać kontakt, musiałby zużywać
cenną energię, której nie miał w nadmiarze. A jednak milczenie, tak do niej niepodobne,
niepokoiło go.
ROZDZIAA 7
Jazda samochodem do domu była nieznośnie bolesna. Organizm Michaiła domagał się
krwi
na miejsce tej utraconej Z każdą chwilą słabł, bruzdy na twarzy pogłębiały się,
wyostrzone bólem.
Był prastarą istotą i jak wszystkie istoty prastare, emocje i fizyczne rany odczuwał
intensywniej. W
zwykłej sytuacji po prostu zatrzymałby bicie serca i pracę płuc, żeby krew przestała
krążyć. Potem
zająłby się nim uzdrawiacz, a inni dostarczyliby mu tego, czego potrzebował.
Raven to wszystko zmieniła. Raven i to coś czy
ktoś co
ich obserwowało. Czuł niepokój.
Wiedział, że ktoś przyglądał im się z oddali, nawet wtedy, kiedy pokonywali te kilka
kilometrów
dzielących ich od jego domu.
Michaił...
syknął
Eric, gdy podjechali pod dom. Pozwól,
że ci pomogę.
Raven stała przy drzwiach, wpatrując się w bladą twarz Michaiła. Wyglądał na więcej niż
trzydzieści lat, na które go oceniała. Wokół ust zarysowały się białe linie, ale umysł mial
spokojny,
oddech wyrównany i swobodny. W milczeniu cofnęła się, żeby im umożliwić wejście.
Zraniła ją odmowa Michaiła, który nie zgodził się, żeby mu pomogła. Jeśli wolał
towarzystwo ludzi
swojej rasy, to ona nie zamierzała tracić twarzy i pokazywać im, że się tym przejmuje.
Przygryzła
dolną wargę, zacisnęła palce, starała się opanować zdenerwowanie. Musiała przekonać
się na
własne oczy, że jemu nic nie będzie.
Znieśli Michaiła na dół, do jego sypialni. Szła ich śladem.
Mam
sprowadzić lekarza? spytała,
choć miała wrażenie, iż woleliby, żeby zniknęła, że w jakiś
sposób im przeszkadzała. Instynktownie wyczuwała, że Michaił nie otrzyma pomocy,
której
potrzebował, dopóki ona się nie wycofa.
Nie,
maleńka. Wyciągnął
do niej rękę.
Splotła palce z jego palcami. Zawsze był taki silny, w tak świetnej fizycznej formie, a
teraz
leżał blady i wycieńczony. Zbierało się jej na płacz.
Michaił,
potrzebujesz pomocy. Powiedz, co mam robić.
Oczy, tak czarne i zimne, ociepliły się, kiedy tylko zatrzymał spojrzenie na jej twarzy.
Oni
wiedzą, co robić. To nie jest moja pierwsza rana ani cięższa od poprzednich.
Na jej twarzy pojawił się nieznaczny, pozbawiony radości uśmiech.
To
była ta sprawa zawodowa, którą musiałeś dziś się zająć?
Wiesz,
że tropię morderców mojej siostry. Głos
miał zmęczony, i wyczuła w nim napięcie.
Raven nie chciała się z nim kłócić, ale pewne rzeczy musiały zostać powiedziane.
Twierdziłeś,
że po prostu wychodzisz, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa. Niepotrzebnie mnie
okłamywałeś co do swoich zajęć. Wiem, że w tej okolicy jesteś wielkim ważniakiem, ale
przecież
ja sama tym się zajmuję. Tropieniem morderców. Michaił, mieliśmy być partnerami.
Byron, Eric i Jacques wymienili spojrzenia spod uniesionych brwi. Byron bezgłośnie
powiedział: ważniak", ale żaden nie odważył się uśmiechnąć, nawet Jacques.
Michaił zmarszczył brwi, wiedział, że ją dotknął.
To
nie tak, że z premedytacją powiedziałem ci nieprawdę. Chciałem tylko przeprowadzić
małe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]