[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zwycięstwa. Alix chciała zaprotestować, powiedzieć, że nie tego oczekiwała, jednak jej ciało już
zareagowało na tę kolejną pieszczotę, zmierzając do szczytu, którego tak mocno pragnęła.
Kiedy napięcie nieco ustąpiło, Pierce rozsunął delikatnie jej uda i wszedł w nią po mistrzowsku.
Przestała na chwilę oddychać, odpowiadała z całą energią na jego ruchy, czując, jak napięcie wzrasta
jeszcze bardziej.
Ich wzajemne pożądanie było zbyt wielkie, by mogło trwać długo i osiągnęli satysfakcję w odstępie
ledwie kilku sekund od siebie. Pierce opadł na nią z jękiem zadowolenia, a ona, pragnąc go nadal,
przytuliła go mocno. Nie chciała myśleć o niczym, wystarczała jej bliskość kochanego mężczyzny.
To, co właśnie między nimi zaszło, było wystarczająco wspaniałe i spontaniczne, na wszelkie
pytania będzie czas pózniej".
Pierce oddychał równiej i Alix zaczęła się nawet zastanawiać, czy nie zasnął. Przez chwilę leżała z
przymkniętymi oczami, po czym spróbowała wysunąć się spod niego.
- Nie! - Silna ręka uniemożliwiła natychmiast ten ruch. - Nie mam zamiaru utracić cię ponownie.
Alix poczuła, że do oczu napływają jej łzy radości. Jej tak pewny siebie mąż mówi coś, co wypełnia
bolesną pustkę. Zależy mu na niej. Dba o nią. Tylko czy to jest miłość? Nie potrafiła jeszcze ocenić,
czy to, co jej ofiarował, spełnia jej wszystkie oczekiwania.
- Nigdzie się nie wybieram - powiedziała cichym głosem przez ściśnięte gardło. - Po prostu jesteś
za ciężki.
- Przepraszam - mruknął sennie, niby to się odsuwając, a w istocie pociągając ją za sobą i tuląc
jeszcze mocniej.
Alix nigdy nie czuła się bardziej bezpiecznie. Jej dom był w jego ramionach. Obojętnie czy ją
kochał, czy nie. Miała tylko nadzieję, że jednak tak, bo wiedziała, że sama nie potrafi dłużej ukrywać
swojego uczucia. Jutro dowie się wszystkiego.
Rano obudził ich dziwnie znajomy dzwięk. Pierce zareagował pierwszy, a jego ruch sprawił, że Alix
niechętnie wracała do świata. Nadal była w jego ramionach, ale nawet jej lekki uścisk nie
powstrzymał Pierce'a, by wysunąć się delikatnie i wstać z łóżka. Uniosła się na łokciu, patrząc, jak
podchodzi do okna.
- Co to? - spytała bez zainteresowania, gdyż znacznie bardziej zajmowały ją wyraznie widoczne
mięśnie męża. Jak tylko wróci do łóżka, będzie mogła je
znowu pieścić, jak wczoraj.
Pierce westchnął.
- To helikopter - poinformował ją takim głosem, że natychmiast szybko usiadła na łóżku.
Zmarszczyła brwi, gdyż nic nie wskazywało na to, by Pierce był zaskoczony pojawieniem się
helikoptera. Wręcz przeciwnie.
- Spodziewałeś się go?
Odwrócił się do niej i sięgnął po szlafrok.
- Sam go wczoraj zamawiałem, ale nie sądziłem, że zaśpimy. Nic z tego jeszcze nie wynikało, ale
poczuła jakiś dziwny chłód.
- Po co tu przyleciał?
Pierce rzucił jej krótkie spojrzenie.
67
- Obawiam się, że nasz miodowy miesiąc właśnie się skończył. - Powiedział to bardzo spokojnie i
to właśnie zelektryzowało Alix. Było to tak, jakby wydarzenia sprzed pięciu lat właśnie się
powtarzały. Postanowiła nie poddać się panice.
- Co to znaczy? - zażądała wyjaśnień pełnym głosem, zadowolona, że nie dała po sobie poznać
emocji.
- To znaczy, że powinnaś się ubrać i spakować trochę rzeczy. Resztę wyślemy pózniej.
Odetchnęła z ulgą. Dobry Boże, ale ją przestraszył.
- Chcesz powiedzieć, że on przyleciał po nas?
Powiedz, dokąd lecimy, to będę wiedziała, co zapakować. Wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby.
- Tylko ty polecisz do Anglii.
- To znaczy, że mnie odsyłasz? - Nie mogła oderwać od niego oczu. Skinął głową.
- Zacznij się lepiej pakować. Czasu jest mało, a i tak już sporo zmarnowaliśmy.
Zmarnowaliśmy? Cały spędzony tu czas on uważa za zmarnowany? Nie pozwoli na to, by historia
powtórzyła się. Tym razem nie pójdzie mu tak gładko.
- Dlaczego?
- Co dlaczego? - spytał poirytowany, a ona poczuła, jak znów narasta w niej złos'ć.
- Dlaczego odsyłasz mnie do Anglii?
- Ponieważ mam na wyspie do załatwienia pewne sprawy, a nie chcę, byś się tu kręciła.
Tak łatwo mogłaby teraz dać się ponieść emocjom, ale była już starsza i mądrzejsza. Wiedziała, że
gdzieś dzwonią, ale nie wiedziała dokładnie gdzie. Sprawy do załatwienia? Jakie sprawy? Co się
takiego stało?
- Okłamałeś mnie, prawda? Od tego wczorajszego telefonu zależy więcej, niż gotów byłeś
przyznać? - zaatakowała teraz.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi, o co chodzi? Chyba mam prawo wiedzieć? Pięrce nie unikał jej
oskarżycielskiego wzroku.
- Nie chciałem cię niepokoić bez potrzeby - odparł krótko, a jej serce skoczyło do gardła.
- Uważasz, że propozycja, bym wyjechała do Anglii, jest dla mnie mniej niepokojąca? - zapytała
oschle, wstając z łóżka.
- Po prostu chciałem uniknąć niepotrzebnej kłótni na ten temat - powiedział twardo.
- Niepotrzebnej? - Nie umiała powstrzymać ironii. - Jest dokładnie przeciwnie. Jak mogę ci teraz
ufać, jeśli w ten sposób mnie traktujesz. Dlaczego mi nie powiesz, co to za drobna komplikacja"?
Pierce spojrzał na nią lodowato.
- Powiedziałem ci wszystko, co powinnaś wiedzieć
- oznajmił z kamienną twarzą, co tylko jeszcze bardziej ją rozgniewało
- Powiedziałeś mi to, co, twoim zdaniem, powinnam wiedzieć, a to zupełnie co innego! Co będziesz
robić, kiedy pozbędziesz się mnie w tak wygodny sposób?
Najwyrazniej nie spodobał mu się jej sarkazm.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]