[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łagodnego onieśmielenia.
Jednakże pan Nicolas już zniknął z matowego szkła, a chwilę pózniej drzwi do pokoju
otworzyły się.
Do łóżka podszedł elegancki mężczyzna w aksamicie i koszuli o bufiastych rękawach. Ujął
Różyczkę za ramiona i obrócił ku sobie.
 Powtórz mi wszystko to, co usłyszałaś... o żołnierzach
i tych jezdzcach.
Różyczka zaczerwieniła się.
 Błagam, tylko nie mówcie Kapitanowi  poprosiła, a kie
dy skinął głową, szybko opowiedziała mu całą historię.
Przez moment pan Nicolas stał nieruchomo i namyślał się.
 Chodz  rzekł i wyciągną} dziewczynę z łóżka.  Mu
szę ją natychmiast zabrać z powrotem do karczmy.
206
 Czy ja także mogę iść z wami, panie?  spytał Tristan.
Coś innego już przykuwało uwagę jego pana. Zachowywał
się, jakby nie usłyszał pytania.
Odwrócił się i skinął na nich, by mu towarzyszyli. Przeszli szybko korytarzem i wyszli z
domu tylnymi drzwiami, pan Ni-colas zaś dał im znak, by zaczekali, podczas gdy sam
podszedł do murów.
Przez długi czas spoglądał to w jedną, to w drugą stronę wzdłuż długiej ściany okalającej
wioskę. Panująca wokół cisza drażniła napięte nerwy Różyczki.
 Toż to głupota  mruknął, wróciwszy.  Wydaje się,
że wioska jest trochę za mało chroniona.
 Kapitan uważa, że uderzą na farmy i osiedlą się poza
murami wioski  odezwała się Różyczka.  Z pewnością wy
stawili też warty.
Pan Nicolas potrząsnął głową z dezaprobatą. Zamknął na klucz drzwi domu.
 Ależ, panie, kim są ci jezdzcy?  spytał Tristan. Miał
ponurą minę, a w jego postawie nie zostało nic z niewolnika.
 Nie przejmujcie się tym  odparł tamten surowo i ruszył
szybko przed siebie.  Teraz zabierzemy Różyczkę do jej pani.
Chodzcie szybko.
NIESZCZZCIE
Nicolas prowadził ich pospiesznie wąskimi, krętymi uliczkami, pozwalając Tristanowi i
Różyczce iść obok siebie. Tristan obejmował ją mocno, całował i głaskał. Zdawało się, że
pogrążona w nocy wioska jest kompletnie nieświadoma grożącego jej niebezpieczeństwa.
Nagle, kiedy zbliżyli się do placu, wokół którego stały karczmy i zajazdy, w mroku rozległ
się straszliwy hałas, wrzaski i uderzenia drewna o drewno  niewątpliwie odgłosy walenia
ogromnym, bojowym taranem.
Z wieży dobiegło bicie dzwonów. Wszędzie dokoła ludzie otwierali drzwi.
 Biegnijcie, szybko  zawołał Nicolas, odwracając się
i wyciągając ręce do Różyczki i Tristana.
Niemal ze wszystkich domów z krzykiem i wrzaskiem wybiegli mieszkańcy. Kobiety
zatrzaskiwały okiennice, a mężczyzni biegli odczepić niewolników przykutych do żelaznych
obręczy na ścianach. Nagie księżniczki i książęta wybiegali z tawern, karczem i Zakładu Kar.
Różyczka i Tristan biegli ile sił w nogach w kierunku placu, a zanim tam dotarli, za plecami
usłyszeli trzask pękającego drewna. Obróciwszy się, Różyczka dostrzegła, jak wschodnia
brama ustępuje, a przez nią wlewa się rzesza konnych, wrzeszczących w nie znanym jej
języku.
 Aowcy niewolników! Aowcy niewolników!  rozlegały
się krzyki ze wszystkich stron.
Tristan porwał Różyczkę z ziemi i pomknął po brukowanym placu w kierunku karczmy, a
Nicolas pędził obok niego. W tym czasie chmara jezdzców w turbanach już wlała się na plac,
a Ró-
208
życzka krzyknęła rozdzierająco, zobaczywszy, że drzwi i okna karczmy zamknięte są na
cztery spusty.
Wysoko ponad nią zamajaczył jezdziec o ciemnej twarzy, ubrany w powiewające szaty; u
jego boku lśniła ogromna wygięta szabla. Tristan usiłował uciec przed nim, lecz potężne
ramię spadło w dół, powaliło Tristana na ziemię, a dziewczynę pochwyciło i przerzuciło przez
siodło. Koń okręcił się na zadzie i pomknął w drugą stronę, a Różyczka krzyczała, ile tchu w
piersiach.
Wiła się pod przytrzymującym ją potężnym ramieniem, lecz na niewiele się to zdało.
Podniósłszy głowę, dostrzegła, że Tristan i Nicolas biegną w jej stronę, lecz wtedy tuż obok
nich pojawili się następni jezdzcy. Błysnęły ciemne twarze i nagle Nicolas został powalony
na ziemię, a Tristana uniosło dwóch najezdzców, wlokąc go między swymi końmi za
wyciągnięte ramiona. Jeden z jezdzców pomógł drugiemu przerzucić niewolnika przez siodło
i odjechali.
Powietrze wypełniły głośne pohukiwania, przerazliwe wrzaski i gwizdy, jakich Różyczka
nigdy wcześniej nie słyszała. Płakała i szlochała, podczas gdy mężczyzna, który ją pochwycił, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •