[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak - powiedziała cicho, popijając wodę, by złagodzić nagłą suchość w
ustach - o tym wiedziałam.
- Rzućmy okiem na kartę - zaproponował.
Allegra uświadomiła sobie, że on zdaje sobie sprawę, iż weszli na
głęboką wodę, i steruje ku płytszym, bezpieczniejszym brzegom.
- Wybrałaś już coś?
S
R
- Tak. Wezmę stek.
- A na początek?
- Sałatę.
Pojawił się kelner i - tak jak myślała - Stefano złożył zamówienie dla
nich obojga.
- A jaki madame życzy sobie stek?
Uprzedzając swego towarzysza, który zamierzał udzielić odpowiedzi,
Allegra odezwała się zimno:
- Mademoiselle życzy sobie średnio krwisty.
- Jeśli wolałaś sama zamówić - powiedział łagodnie, gdy kelner odszedł -
trzeba było mi powiedzieć.
- Nieważne - odrzekła stanowczo, chociaż nie wyglądał na przekonanego.
- Opowiedz mi wreszcie o Luciu - zasugerowała. - Czy to twój syn?
Stefano sprawiał wrażenie szczerze zaskoczonego.
- Nie. Ja nie mam syna. - Zamilkł na chwilę, a jej znowu się wydało, że
jakiś cień przemknął mu po twarzy. - Nie jestem żonaty - dokończył.
- Rozumiem.
Napiła się wody, starając się skupić myśli. Poczuła ulgę, a zaraz potem
złość, bo niby dlaczego miałaby się cieszyć, że on nie ma żony.
- Po prostu tak założyłam - wyjaśniła. - Większość dorosłych, którzy się
ze mną kontaktują w sprawie dzieci, to ich rodzice.
- To zrozumiałe - odparł. - A w rzeczywistości Lucio jest dla mnie jak
syn. A co najmniej bliski kuzyn. Jego matka, Bianca, to moja gospodyni.
I kochanka? - zastanawiała się Allegra. Mocno zacisnęła usta, żeby nie
wypowiedzieć na głos swoich podejrzeń, wiedząc, jakie to byłoby małostkowe
i dziecinne.
- Aha - skwitowała jego wyjaśnienie.
S
R
Uśmiechnął się, ale wyraz jego oczu był twardy.
- Prawdopodobnie wyobrażasz sobie znacznie więcej, niż jest w
rzeczywistości - odparł, a ona się zaczerwieniła. - Lucio i Bianca są dla mnie
jak rodzina. Jej ojciec, Matteo... - Przerwał i wzruszył ramionami. - Znaczące
w tej historii jest to, że ojciec chłopca, Enzo, zginął dziewięć miesięcy temu w
wypadku na traktorze, orząc ziemię wokół mojej willi w Abruzzo. Po jego
śmierci dziecko zaczęło tracić mowę. Miesiąc po tragedii przestało w ogóle
mówić. - Umilkł, a w jego oczach malowało się cierpienie.
- Wycofał się do własnego świata - domyśliła się. - Widziałam to już u
dzieci, które przeżyły nagły i poważny uraz. Czasami najłatwiej sobie z tym
radzić, egzystując bez żadnych uczuć.
- Tak - powiedział Stefano, a ona usłyszała ulgę w jego głosie. - Tak
właśnie jest. Nikt nie ma do niego dostępu, nawet jego matka. Nie płacze, nie
miewa napadów złości... Nie wykazuje żadnej aktywności i zdaje się nic nie
czuć.
Allegra przytaknęła ze zrozumieniem.
- Zakładam, że próbowałeś różnych terapii przez te dziewięć miesięcy.
- Został zbadany - wyjaśnił Stefano z ciężkim sercem - chociaż nie tak
szybko, jak powinien. - %7łal sprawił, że jego głos zabrzmiał ostro. - W chwili
wypadku ojca Lucio nie miał jeszcze czterech lat. To zawsze było spokojne
dziecko, nikt się więc nie zorientował, co się dzieje. Bianca poszła z nim do
psychologa, który stwierdził, że wycofanie się jest normalną oznaką żałoby. A
potem, ponieważ chłopiec zaczął tracić mowę i pojawiły się pewne niepo-
kojące zachowania, doradził badanie. Zdiagnozowano u niego ogólne
zaburzenie rozwoju.
- Autyzm - zasugerowała Allegra, a on tylko przytaknął. - Jak się
zachowywał?
S
R
- Możesz oczywiście zajrzeć do historii choroby, ale najbardziej
widoczne były brak mowy i kontaktu wzrokowego, automatyczne, powtarzalne
zabawy, nienormalny poziom koncentracji, niechęć do przytulania się czy w
ogóle kontaktu fizycznego.
Recytował objawy beznamiętnym głosem, ale Allegra potrafiła sobie
wyobrazić, jak on i matka Lucia się poczuli, gdy usłyszeli diagnozę lekarza.
Kelner przyniósł pierwsze danie i zajęli się jedzeniem, wdzięczni za to
krótkie wytchnienie od rozmowy.
- Diagnozę postawiono kilka miesięcy temu - Stefano wrócił po chwili do
swojej opowieści - ale Bianca jej nie zaakceptowała. Była pewna, że za-
chowanie dziecka ma związek z żałobą. Ja zresztą też tak uważam.
- Powiedziano ci, jak przypuszczam - odezwała się łagodnie Allegra - że
symptomy kojarzone z autyzmem często pojawiają się właśnie w jego wieku?
- Oczywiście, ale właśnie wtedy, gdy zginął jego ojciec? To zbyt duży
zbieg okoliczności.
- Nie miałoby sensu, gdyby stracił mowę wiele miesięcy po urazie -
odparła spokojnie. - Zwłaszcza w tak młodym wieku.
- Czy próbujesz mi powiedzieć, że on ma autyzm?
- To możliwe - stwierdziła. - Błąd w diagnozie zdarza się rzadko wśród
fachowców. Psychiatrzy nie przyklejają beztrosko dziecku takiej etykietki.
Opierają się na rozległych badaniach i danych...
- Wydawało mi się, że miałaś do czynienia ze zle zdiagnozowanym
dzieckiem - wtrącił Stefano chłodno.
- Tak, jednym na tysiąc. To był przypadek, że zareagował na terapię
sztuką, a ja akurat byłam pod ręką. - Potrząsnęła głową. - Nie jestem cudotwór-
czynią. Jeśli chcesz mnie zatrudnić, żebym udowodniła, że Lucio nie cierpi na
autyzm, nie mogę ci dać gwarancji, że to zrobię.
S
R
- Niczego takiego nie oczekuję. Jeśli po pracy z chłopcem dojdziesz do
tego samego wniosku, co inni lekarze, wtedy nie będziemy mieli wyboru i
zaakceptujemy to. Chcę jednak najpierw dać mu szansę na wyzdrowienie.
Przez ostatnie miesiące był leczony na autyzm. A jeśli jego rzeczywistym
problemem jest żal?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]