[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kate już miała odkręcić wodę w łazience, kiedy sobie przypomniała. Zarzuciła na siebie
jaskrawożółty szlafrok i pobiegła na bosaka do kuchni.
 Przypomniałam sobie. Miałam zadzwonić do ogrodnika i poprosić, żeby dostarczyli
nasturcje i inne kwiaty, byśmy mogli obsadzić nimi& rabatę.
 Kate, jest wrzesień.
 No to co?
 Czy nie zmarnieją o tej porze roku?
Kate zastanowiła się.
 Nieważne. Chcę je teraz posadzić. Mają je w szklarni w takich małych, plastikowych
pojemniczkach. Obojętne, ile kosztują. Zamówię wszystkie kolory. Tyle, by wystarczyło na
obsadzenie domu wkoło. Sprawdz, czy mogą je dostarczyć dziś po południu. Chcę je zasadzić,
kiedy tylko& wrócimy. Muszę to zrobić, Gus.
 Dobrze, Kate. Ale dla kogo to robisz? Dla Betsy?
 Co ma Betsy z tym wspólnego? Nie ma jej tu. Jest zajęta. Nigdy nawet nie widziała tego
domu. Robię to dla Donalda. To była jedna z ostatnich rzeczy, które powiedział. Wrócił z
tamtego odległego, mrocznego miejsca, w którym się znajdował, żeby& To dla Donalda. Jak on
kochał nasz stary ogródek. Kiedy spojrzy na ziemię, chcę, żeby go zobaczył. Zrobię to, żeby nie
wiem co  powiedziała Kate, prostując się energicznie.  Zrobię i już.  Na jej twarzy
malowała się taka determinacja, że Gus mógł tylko skinąć głową.
 Zadzwonię. Ile mam zamówić roślin?
 Tyle, by wystarczyło na obsadzenie wkoło całego ogrodu. Dużo.
 Dobrze, ale co to znaczy dużo? Setki? Tysiące? To będzie kosztowna zabawa, Kate.
 Tysiące i gwiżdżę na koszty. Och, ale Donald się ucieszy.
 Kate&
Dosłyszała troskę w jego głosie.
 Nie zwariowałam, Gus. A nawet jeśli myślisz, że tak, spełnij mój kaprys  powiedziała
wesoło.
Właśnie tak pomyślał, ale tylko przez chwilę. Sięgnął po telefon, jednocześnie dając jej ręką
znak, żeby poszła się myć.
Wracali z cmentarza ze wzrokiem utkwionym w ziemię, zbici w gromadkę, jakby szukając w
sobie nawzajem ciepła.
Gus pierwszy zobaczył ciężarówkę. Szklarnia Finnegana.
 Dzięki Bogu  mruknął.  Oto, czym się teraz zajmiemy, drogie panie  powiedział,
prowadząc je do domu.  Przebierzemy się, coś przekąsimy, napijemy się mrożonej herbaty i
pójdziemy do ogrodu.  Mówiąc to rozglądał się po olbrzymim pokoju dziennym. Wszystko
zabrano, dywan odkurzono, szpitalne łóżko stało puste. Pokój wyglądał normalnie. Zniknął nawet
szpitalny zapach. Przez otwarte drzwi na taras wpadał lekki, ciepły wietrzyk.
 Co tam będziemy robić?  spytała oszołomiona Della.
 Sadzić kwiaty  odparła lekko Ellie.  Sądzę, że jeśli natychmiast zabierzemy się do
pracy, skończymy za dwa tygodnie, licząc od przyszłego czwartku.  Wyprowadziła Dellę z
pokoju, nie oglądając się za siebie.
 Nie wiem, jak ci dziękować, Gus?  zapytała Kate, wspinając się na palce, by go
pocałować w policzek.
Nagle zmieszał się. Chciał powiedzieć:  Po prostu kochaj mnie, powiedz, że ci na mnie
zależy . Ale bał się, że się od niego odsunie, każe mu odejść.
 Zastanowię się  rzekł z namysłem.  Ellie się myli, skończymy dziś w nocy, nawet jeśli
przyjdzie nam sadzić kwiaty przy świetle księżyca. Zadzwoniłem do miejscowego college u i
wkrótce pojawi się kilkunastu studentów, by nam pomóc.
Kate znów go pocałowała, w oczach błyszczały jej łzy.
 Lubię pasztetową z krążkami surowej cebuli  powiedziała.
 O Boże! Nic nie mów, niech zgadnę. Z odrobiną ostrej musztardy?
 Niezupełnie z odrobiną. Smaruję musztardą cały plasterek cebuli.
 Ja też  oświadczył Gus.
 Zapomnijmy o mrożonej herbacie, wolę do pasztetowej piwo. Ellie i Della również.
 Jezu!  wykrzyknął Gus.
Kate uśmiechnęła się.
 A do tego chleb z masłem i musztardą.
 Nie wierzę. Nawet gdybym przemierzył cały świat, nie znalazłbym nikogo, kto ma takie
same upodobania kulinarne, jak ja. Sądzę, że jesteśmy sobie przeznaczeni.  Gus nabrał głęboko
powietrza spodziewając się, że Kate odsunie się od niego, powie coś, co zniweczy wszelkie
nadzieje na bardziej zażyłe stosunki między nimi.
 Naprawdę tak myślisz?  spytała poważnie Kate.
 Jasne  odparł, bo nic innego nie przychodziło mu do głowy.
 No, no, no  powiedziała jedynie Kate.
Gus wykonał w kuchni skoczny taniec, smarując wielkie krążki słodkiej, białej cebuli ostrą
musztardą. Razowiec był wczorajszy, ale jeszcze świeży, plasterki pasztetowej posklejane.
Próbował je porozdzielać, w końcu się poddał i wcisnął cebulę w mięso. Miał nadzieję, że nikt
nie I zajrzy pod kromkę chleba, by sprawdzić zawartość kanapki.
Jak dotąd był to okropny dzień, ale jeden z najlepszych w jego życiu, Miał tyle do
powiedzenia Kate, tyle rzeczy, o których nie chciał rozmawiać przez telefon ani opisywać w
listach. O sprawach ważnych dla niego, może | również dla niej. Zastanawiał się, czy to zle, że
czuje się, jakby tu należał, że pragnie się stać częścią tej małej rodziny. Jeśli był w błędzie,
wkrótce ktoś go oświeci.
 Jedzenie gotowe!  krzyknął.
Zjedli i wypili po dwa piwa na głowę. Gus okazał swoje zadowolenie, sprzątając ze stołu.
 Słyszę, że pojawiła się nasza ekipa ogrodnicza. Zamówmy coś na obiad. Smażony kurczak.
Puree z ziemniaków, surówka z kapusty. Ja stawiam  powiedział wspaniałomyślnie.
 Jesteś dobrym, przyzwoitym człowiekiem, Gusie Stewarcie  oznajmiła Ellie,
uśmiechając się szelmowsko.
 Uświadom to swojej matce  wymamrotał Gus.
 Już to wie. Właśnie od niej się tego dowiedziałam.  Ellie zrobiła oko.  Delli też to
powiedziała.
Kate zaczerwieniła się gwałtownie.
Pracowali i pracowali, co godzina robiąc dziesięciominutową przerwę. Na zmianę roznosili
mrożoną herbatę, piwo i zimną wodę. Jedynymi, którzy narzekali na bolące plecy i otarte kolana,
byli studenci, harujący przy wtórze piosenek Bruce a Springsteena i Roda Stewarta. Gus
oświadczył, że to nie jego krewny, dzięki Bogu.
 Która godzina?  spytała Kate, pociągając łyk piwa.
 Wpół do czwartej nad ranem  powiedział Gus zmęczonym głosem.  Nie miałem
pojęcia, że ogrodnictwo to takie wyczerpujące zajęcie. Tak mnie bolą plecy, że nie wiem, czy
kiedykolwiek będę się mógł wyprostować. A jak ty się czujesz, Kate?
 Wszyscy jesteśmy zmęczeni. Nie zapominaj, że ostatniej nocy praktycznie nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •