[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To jest właśnie problem. Od czasu, gdy wspomniałam o
moich planach, Francesca nie daje mi porozmawiać z
dziadkiem. Nie wiem, co robić, Neil. Może ty byś z nim
porozmawiał?
Zerwał się i podszedł do okna. Zbliżyłam się do mego.
Stałam tuż obok, czując bliskość męskiego ciała. Spojrzałam
w dół i ujrzałam silne, sprawne ręce, rozłożone na parapecie
niczym skrzydła ptaka.
- Naprawdę chcesz tam mieszkać?
- Muszę tu zostać do ślubu. A mam już dość Wielkiego
Domu. To niesamowite - wzdrygnęłam się - ale w nocy słyszę
jakieś dziwne dzwięki. Jak gdyby ktoś się skradał... i płacz...
- To tylko wyobraznia płata ci figle. - Położył rękę na
mojej dłoni. - Za dużo wyobrazni. Nie uciekniesz przed tym.
Napięłam się, nieprzyjemnie zaskoczona.
- Ona jest bardzo zdecydowaną kobietą - ciągnął dalej - i
nie pozwoli, aby Falconowie ją wyrzucili. Jest taka jak Hugh.
Ale ty... - Zamilkł na chwilę. - Ty jesteś zbyt łagodna, zbyt
delikatna. Aatwo cię zranić jak ptaka.
Serce waliło mi głucho, wzburzone śmiesznymi
nadziejami. Nie sądziłam, że Neil jest tak wrażliwy. Ale gdy
na niego popatrzyłam, jego wzrok błądził gdzieś z dala ode
mnie, jak gdyby myślał o kimś innym.
- Dlaczego chcesz tu zostać? - zapytał.
Nie wiedziałam jak wytłumaczyć swoje uczucia. Nie
chodziło tylko o to, że chciałam poznać okoliczności śmierci
ojca, było w tym coś głębszego: chęć poznania i zrozumienia
człowieka - Andrew Falcona. A tylko tutaj, w Siedzibie,
mogłam tego dokonać.
- Mój ojciec... - zaczęłam.
- Nie - przerwał mi - zostaw przeszłość w spokoju. To był
wypadek.
- Muszę być pewna.
- Głupio robisz, kopiąc w przeszłości. Możesz odkryć coś,
czego nie należy ruszać.
- A czy jest coś do odkrycia?
- Skąd mam wiedzieć?
Wrócił do stołu i usiadł na krześle. Zdziwiła mnie nagła
zmiana nastroju Lamonta. Nie rozumiałam, w jaki sposób
śmierć mego ojca mogła go dotyczyć.
- Neil... - zaczęłam.
Popatrzył na mnie. Zaskoczył mnie wyraz twarzy młodego
mężczyzny. Nie wiedziałam czy to ból, czy żal. Czułam, że
coś nas łączy. Jakaś wspólnota uczuć czy pragnień.
Nieświadomie poruszyłam się w jego stronę, ale on
zesztywniał tak bardzo, że bałam się go dotknąć.
- Niech tak będzie, Rosie. Ale mówię ci, pożałujesz swej
ciekawości. Lepiej zapomnieć.
Wstał, zwalając na podłogę stertę papierów.
- Czy coś jest nie w porządku? - spytałam, schylając się,
by zebrać rękopisy.
- Wy, kobiety, jesteście wszystkie takie sarnę - jakiś
nieprzyjemny ton pobrzmiewał w głosie Neila.
Znieruchomiałam z rękoma zawieszonymi w powietrzu.
Bałam się na niego spojrzeć. - Ciągle ryjecie w przeszłości.
Nic nie wróci życia nieżywym. Nic.
Obrócił się na pięcie i potykając się, wyszedł. Stałam
zdezorientowana. Widziałam przez okno jak idzie w kierunku
brzegu, a potem schodzi w dół klifu, na plażę. Gdy dobiegłam
do zbocza, był już na dole. Nie było sensu go ścigać.
Nie miałam zresztą na to ochoty. Jego wybuch poruszył
mnie do głębi. Czy Neil miał rację? Czy powinnam zapomnieć
o tajemnicy okrywającej śmierć mego ojca? Ale jakże bym
mogła? Zawsze miałam wątpliwości, wzmacniane w dodatku
latami przez zaskakującą niechęć matki do opowieści o ojcu.
W tym momencie przypomniał mi się mały incydent,
który zdarzył się, gdy miałam dziewięć czy dziesięć lat. Był
deszczowy dzień i bawiłam się wtedy samotnie na strychu. W
starej walizie znalazłam parę obrazów. Wyjęłam płótna, by
przyjrzeć się im w świetle. Bardzo się podnieciłam, gdy
odkryłam na nich podpis ojca.
Ponieważ był to temat zakazany, obrazy wzbudziły moją
ciekawość. W tym czasie wiedziałam tylko tyle, że Siedziba
Falconów jest miejscem, gdzie żył mój dziadek i gdzie utonął
ojciec. W subtelny sposób dano mi do zrozumienia, że wiąże
się z tą wyspą jakaś tajemnica.
Jakże chciwie studiowałam te obrazy. Dzięki nim Siedziba
stała się bardziej rzeczywista. Byłam tak zaabsorbowana
moim odkryciem, że nie usłyszałam wchodzącej matki.
Przestraszyłam się, gdy położyła mi rękę na ramieniu.
- Gdzie to znalazłaś? - zapytała.
Była zła. Jej błękitne oczy stały się fioletowe, a policzki
zalał rumieniec.
Bez słowa wskazałam na walizkę. Odebrała mi płótna,
schowała je z powrotem i zatrzasnęła zamki.
Błagałam, by mi ich nie odbierała. Ale nie zareagowała.
Chwyciła torbę i powiedziała:
- Nie chcę, żebyś myślała o Siedzibie Falconów. Nigdy ci
nie pozwolę tam jechać. Słyszysz mnie, Rosina? Obiecaj mi -
prosiła błagalnym tonem.
Uparcie milczałam.
Zabrała obrazy i nigdy więcej ich nie widziałam.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]