[ Pobierz całość w formacie PDF ]
charakterze jego gościa, a nie towarzyszki pani Elżbiety, Marianna zaś była
dość dobrze wychowana, aby gościa swego domu przyjąć jak najuprzejmiej.
Wkrótce po pani Sassneck przybyli i inni goście, bliżej spokrewnieni z
rodziną.
Pani von Sassneck czyniła honory domu we właściwy sobie, dobrotliwie
wytworny sposób, rozjaśniony cichą wesołością. Z pewnością siebie objęła
kierownictwo całej uroczystości.
Strona nr 97
Jadwiga Courths-Mahler
Goście zebrani byli w dużej sali, dyskutowano właśnie nad żywymi
obrazami. Kurt Bergen gorąco obstawał za nimi, podejmował się ich
zorganizowania. Te żywe obrazy miały być urządzone wieczorem w
przeddzień ślubu. Baronównie Mariannie kazano teraz wśród powszechnych
żartów opuścić salę, gdyż miała to być dla niej niespodzianka. Wyszła więc z
przyjaciółką z pensji do sąsiedniego pokoju. Kurt von Bergen zaczął zaraz
zręcznie komponować poszczególne, grupy i sceny.
Krytycznym wzrokiem wybierał spośród obecnych. Oczywiście każdy
miał jakieś życzenie, jakąś propozycję. Ale on zaprowadził rychło ład w tym
chaosie.
Anię zarekwirował przede wszystkim. Baron Rolf chętnie oddał do
dyspozycji sporą ilość starych kostiumów historycznych, przechowywanych
w jednym z pokojów wieżowych.
Rozpoczął się gorączkowy ruch. Przyniesiono i rozdano kostiumy. Panie
pewnym okiem wyszukiwały rzeczy, odpowiadające im najbardziej. Dla
stojącej skromnie na uboczu Ani nie pozostałoby zapewne nic ładnego, gdyby
nie pan Bergen, który objął kierownictwo i natychmiast zdobył cudowną
suknię brokatową, bogato haftowaną złotem, i wierzchnią szatę z długim
trenem z błękitnego aksamitu. Strój ten pochodził z czasów Wallensteina i
był doskonale zachowany.
Panie i panowie musieli się natychmiast udać do pokojów i poprzymierzać
szaty, za dwie godziny mieli zaś zjawić się znowu w salonie na przegląd, aby
można było ustalić poszczególne obrazy. Ci, którzy nie brali czynnego
udziału, mieli stanowić krytykę i oddawać głosy.
W dwie godziny pózniej przebrani stawili się z powrotem. Panie z
największym pośpiechem w miarę możności dostosowały rozmiary strojów
do swoich figur, podczas gdy panom trzeba było w niejednym pomocy.
Przeważnie były to jednak wspaniałe, malownicze postacie. Pod
kierunkiem Kurta Bergena wchodziły one pojedynczo na salę, defilowały
przed krytykującą publicznością i przyłączały się potem do niej, aby również
wydawać opinię.
Ale gdy zjawiła się Ania Sundheim i przeszła po sali z właściwym sobie
skromnym wdziękiem, przez szeregi obecnych przeszedł szmer. Zachwycone
i zazdrosne spojrzenia zawisły jak oczarowane na wysmukłej postaci.
Gdy w kilka dni pózniej odbyła się próba generalna, baron Hochberg
zamówił fotografa, który miał zdjąć poszczególne obrazy.
Następnie zrobiono jeszcze zdjęcia każdego z grających oddzielnie.
Wszystkie te fotografie, złączone w album, miały być wręczone młodej parze
na pamiątkę. Oczywiście i wszyscy uczestnicy otrzymali odbitki.
Strona nr 98
MIEJ SAOCCE W SERCU
21.
21.
Ania obawiała się, że nie będzie się czuła dobrze w Eckartsberge. Poznała
dostatecznie bezwzględność Marianny i sądziła, że będzie ją ona wśród
wspaniałego towarzystwa weselnego ignorowała. Stało się jednak inaczej,
wszyscy odnosili się do niej uprzejmie i życzliwie, a piękność jej i wdzięk
podbiły wiele serc.
Gdy więc przybyli Norbert von Sassneck i Fred von Bergen, zastali Anię
w doskonałym nastroju, otoczoną przez mnóstwo ludzi.
Jednakże ponad głowami wszystkich tych ludzi spojrzenia Ani i Norberta
w błysku szczęścia spotkały się na chwilę, na chwilę tylko, ale ta chwila
obdarzyła ich tajemną rozkoszą.
W przeddzień wesela wspaniała uczta rozpoczęła właściwe uroczystości.
Wznoszono toasty za zdrowie młodej pary, zasypując ją rymowanymi i nie
rymowanymi powinszowaniami. Marianna wyglądała ślicznie w cudownej
sukni, białej ze srebrnym haftem, Fred zaś nie odrywał od niej wzroku.
Po jedzeniu nadeszła pora żywych obrazów. Ponieważ przyćmiono
światła, a Fred siedział obok swojej Marianny, więc ta część uroczystości
była dla niego bardzo pożądana.
Ania stała za kulisami, czekając na swoją kolej. Póki sala była jeszcze
jasna, mogła przez szparę w draperii oddzielającej scenę od widowni
obserwować Norberta, siedzącego obok ładnej panienki, hrabianki Hohenegg.
Ciotka Elżbieta powiedziała jej, że hrabianka Hohenegg nie jest wprawdzie
tak bogata jak Marianna, ale mimo to może być uważana za dość
odpowiednią partię dla Norberta, toteż dobrze będzie, jeśli w czasie pobytu w
Strona nr 99
Jadwiga Courths-Mahler
Eckartsberge Norbert zbliży się nieco do niej.
Ania spoglądała więc ze smutkiem w ładną, roześmianą twarz hrabianki.
Była to bardzo miła panienka i stałaby się ona niewątpliwie daleko
odpowiedniejszą towarzyszką życia dla Norberta niż Marianna. Ale mimo to
Ania odczuwała wielki ból, widząc Norberta obok innej.
Wtem zbliżył się do niej partner.
Teraz nadchodzi nasza kolej. Czy mogę panią prosić?
Podał jej ramię i Ania weszła na podium. Musiała chodzić powoli, gdyż
długi aksamitny tren był ciężki. Kurt von Bergen szybko ustawił obraz. Ania
przyjęła natychmiast z wytwornym wdziękiem żądaną pozę i z nieświadomie
lękliwym wyrazem uniosła twarz ku partnerowi, który ujął jej dłoń, jakby
zamierzał podnieść ją do ust.
Kurt Bergen nalegał, aby Ania rozpuściła włosy, które spłynęły po
plecach. Doświadczonym wzrokiem poznał piękno tych cudownych włosów i
uważał, że wrażenie będzie znacznie silniejsze, gdy ukażą się one w całym
swoim przepychu i uroku.
Zasłona uniosła się.
Zapanowała absolutna cisza. Wszystkie oczy wlepione były w tę
czarowną postać dziewczęcą, stojącą w dumnej, a jednak pokornej zarazem
postawie przed ukochanym, który wyrusza na bój. Dopiero gdy zasłona
opadła z wolna, w szeregi widzów wstąpiło życie i zabrzmiały burzliwe
oklaski.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]