[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tak, zwykle przychodzę tu z psami.
- Ale nie dzisiaj?
- Nie. Gdybym je wzięła, mama chciałaby mi towarzyszyć, a
wolałam być sama.
- No to zepsułem ci wieczór - powiedział bez cienia ironii.
Chciała wykrzyczeć, że tak, że zepsuł jej nie tylko ten wieczór, lecz
RS
123
że zrujnował całe życie. Opanowała się jednak i tylko wzruszyła
ramionami.
- Dostałem twój list - powiedział w końcu.
- Tak?
Myślała, że powie coś więcej, ale Harry zachował milczenie.
- Nie rozumiem, po co tu przyjechałeś. Przecież chyba wszystko
wyjaśniłam ci w tym liście.
- Nie, nie wyjaśniłaś niczego.
- Ale przecież...
- Słuchaj, rozumiem, dlaczego nie chcesz wracać. W końcu to nie
były wakacje.
- Niczego innego się nie spodziewałam. Ostrzegłeś mnie przecież już
pierwszego dnia.
- Mimo to...
- Dawałeś mi miesiąc. Powiedziałeś, że tylko tyle wytrzymam.
- Myliłem się. Najwyrazniej stworzono cię z twardszego materiału,
niż myślałem. - Zastanawiał się przez chwilę. - Ale w końcu każdy ma
prawo się załamać. Najpierw ta historia z nożem, potem ciało wyłowione
z rzeki, a na koniec pęknięta czaszka. W dodatku cały czas ci
dokuczałem, wytykałem twoje nawyki, stosunek do medycyny,
społeczeństwa, rodziny, praktycznie do wszystkiego. Więc naprawdę
wcale się nie dziwię, że masz dosyć. Jednak z drugiej strony nie mogę
uwierzyć, że wolisz to świeże morskie powietrze i spokojne życie od
spalin i stresów starego Maybury.
- Po co tu przyjechałeś? - powtórzyła spokojnie.
- Prosić cię, żebyś zmieniła zdanie.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo nie chcę.
- Boisz się?
- Nie.
Wpatrywała się w morze. Maleńki kuter właśnie zarzucał sieci.
RS
124
- Więc dlaczego? Nie mogę cię zrozumieć.
- Mam swoje powody.
- Opowiesz mi o nich?
Może powinna? Może powinna spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że
nie może wrócić, bo go kocha, że nie będzie mogła pracować, wiedząc,
że jest z Juliet, że nie wytrzyma bez wspólnych śniadań w niedzielne
poranki i pośpiesznie jedzonych kanapek w przydrożnych barach? Może
powinna mu wyznać, że to wszystko tak wiele dla niej znaczy? Jak może
mieszkać tuż obok, wiedząc, że on spędza noce z Juliet, że na pewno
wkrótce się z nią ożeni...
Musi zdobyć się na odwagę, powiedzieć mu o wszystkim,
tymczasem Harry odezwał się pierwszy:
- Nie wiem, czy to ma dla ciebie znaczenie, ale czy zmieniłabyś
zdanie, gdybym poprosił cię o rękę?
W tej właśnie chwili zawyła syrena przepływającego nieopodal
promu. Kirstin pomyślała, że się przesłyszała.
- Co mówiłeś?
- Właśnie poprosiłem cię o rękę.
- Tak mi się wydawało, ale uznałam, że musiałam się przesłyszeć.
- Dlaczego?
- Bo gdy mężczyzna prosi kobietę o rękę, to zwykle ją kocha.
- To prawda - zgodził się.
- A ty mnie nawet nie lubisz.
- Skąd ci to przyszło do głowy? Kirstin starała się opanować.
- Po pierwsze dlatego, że nie zgadzasz się z żadnym moim słowem.
Nie możesz temu zaprzeczyć, bo sam przed chwilą się do tego
przyznałeś.
- Ale to wcale nie znaczy, że cię nie lubię. Ani też, że nie mogę cię
kochać.
- Może i tak. Ale jak możesz ożenić się ze mną, kiedy kochasz inną
kobietę?
Harry zatrzymał się. Na jego twarzy malował się wyraz kompletnego
RS
125
osłupienia.
- A kto mówi, że kocham inną?
- Wszyscy. Całe Maybury.
- Doprawdy? To może powiesz mi, kto jest tą szczęśliwą wybranką?
Czy to też tajemnica poliszynela?
- Być może. - Kirstin starała się mówić spokojnie, ale serce omal nie
wyskoczyło jej z piersi.
Harry stał przed nią z rękami w kieszeniach. Skulił się, jakby
obawiał się ataku.
- Zaraz mi powiesz, że to Val Metcalf.
- Więc wiesz, że i ona darzy cię uczuciem? - Kirstin uniosła brwi.
- Oczywiście, przecież nie jestem z kamienia. Wolałem jednak nie
reagować, żeby jeszcze bardziej nie komplikować sytuacji. Nie zrozum
mnie zle, Val jest rzeczywiście wspaniałą kobietą, lecz to nie...
- Juliet? - zapytała cicho. - Chciałeś powiedzieć, że Val to nie Juliet?
- Nie. Chciałem powiedzieć, że Val nie jest w moim typie. Więc
myślisz, że kocham Juliet?
- Sama nie wiem. - Wciąż panowała nad głosem. - Ty mi powiedz.
Przez chwilę nie odzywał się wcale.
- Kto ci o niej powiedział? - zapytał wreszcie.
- Trochę Estelle, a reszty dowiedziałam się w przychodni.
- I co ci właściwie powiedzieli?
- %7łe Juliet jest miłością twojego życia, że byliście zaręczeni, że
mieliście się pobrać.
- I co dalej? - zapytał z irytacją.
- %7łe Juliet spotkała Paula i wyszła za niego, i że ty nigdy nie
przestałeś jej kochać.
Harry zaśmiał się krótko.
- Więc to wszystko o mnie mówią, tak?
- Tak, ale czy to prawda? Wzruszył ramionami.
- Może kiedyś tak było, ale ludzie się zmieniają. A potem pojawiłaś
się ty.
RS
126
- Skoro coś do mnie czułeś, dlaczego nigdy mi o tym nie
powiedziałeś? - spytała z żalem.
- Po pierwsze, dałaś mi jasno do zrozumienia, że mnie nie cierpisz, a
po drugie, myślałem, że jesteś związana z tym swoim żeglarzem. Nie
chciałem rujnować ci życia.
- Zerwaliśmy ze Scottem. - Zauważyła, że ta wiadomość wyraznie
go ucieszyła. - Kiedy teraz o tym myślę, wydaje mi się, że nigdy nie
kochałam go naprawdę.
- Więc nie zamierzasz wyjść za niego za mąż?
- Nie, i chyba wcale nie miałam takiego zamiaru. Szli przez długą
chwilę w milczeniu, po czym Harry wziął ją za rękę.
- Jeszcze nie wyjaśniłaś mi, dlaczego nie chcesz wrócić do Maybury.
- Estelle powiedziała mi, że Juliet i Paul się rozwodzą.
- A co to ma wspólnego z tobą?
- Mówiła, że Juliet nigdy nie powinna była wychodzić za Paula za
mąż, bo naprawdę kocha tylko ciebie i że według niej dalej możecie
stanowić znakomitą parę.
- No dobrze, ale dalej nie rozumiem, jaki to może mieć wpływ na
twoją decyzję?
Kirstin nie mogła dłużej wytrzymać jego spojrzenia.
- Nie mogłabym tego znieść - szepnęła i odwróciła twarz w kierunku
morza.
- Czego nie mogłabyś znieść? - dociekał Harry.
- Oglądania was razem w mieszkaniu na tym samym piętrze.
- Czy mam z tego wnioskować, że jednak darzysz mnie uczuciem?
Zatrzymała się i spojrzała mu prosto w oczy.
- Ależ oczywiście. Od samego początku. Te wszystkie kłótnie
między nami tylko je potęgowały.
- Wydawało mi się, że sam mój widok działa ci na nerwy.
- Przyznaję, że czasami wyprowadzałeś mnie z równowagi.
Myślałam, że jesteś bezczelny i zadufany w sobie. O mało się nie
popłakałam, kiedy dowiedziałam się, że przejąłeś mój staż. Ale pózniej...
RS
127
- Tak?
- Pózniej chyba odkryłam twoją drugą twarz. Zrozumiałam, że jesteś
wrażliwy na ludzką krzywdę, na niesprawiedliwość. Czasami nawet
łudziłam się, że coś do mnie czujesz.
- A to kiedy?
- Na przykład wtedy u ciebie.
- Kiedy zrobiłem to, co teraz? - zapytał i delikatnie ją pocałował.
Kirstin poczuła smak morskiej soli na ustach.
- Tak, ale też przy innych okazjach. W czasie niedzielnych śniadań i
kiedy w nocy wyjeżdżaliśmy do chorych.
Ale potem Estelle przyszła do szpitala, opowiedziała mi o rozwodzie
Juliet i zrozumiałam, że to wszystko tylko mi się zdawało.
- Nieprawda. To ty miałaś rację, a Estelle się myli.
- Naprawdę?
Poczuła przypływ szalonej nadziei.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]