[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bo to była tak samo mocna wola jego jak i jej, uświadomiła sobie że pozwolił dokonać jej
wyboru, wiedział, że ona tego chce. Nie wszystkie wampiry zrobiły bo to. Lub mogłyby.
Skinął ostro głową, długie włosy zasłoniły mu twarz. Podniósł sportowa butelkę, opróżnił ją,
wydał odgłos obrzydzenia głęboko w gardle i powiedział, - Smakuje jak maliny. Nie cierpię malin.
Ohydna rzecz. z kłapnięciem zamknął swoją torbę. Trzymaj ją w bezruchu i ciszy przez jakiś
czas. Leczenie zakończyło się, ale jej ciało jest w szoku. Będzie zimna. Daj jej teraz wodę, jedzenie
za godzinę, ale nie za dużo obydwu. udało mu się odwrócić i uśmiechnąć, ale było w tym coś
rozbitego(załamanego). Musze się wyłączyć.
- I musisz odejść, - powiedziała Eve. To miał być żart, ale nie całkiem wyszedł.
Przepraszam. Czy jest cos co możemy zrobić ?
- Nie, - powiedział. Zostańcie tu. Cokolwiek się stanie, nie możecie znowu wyjść, nawet
za dnia.
- Zaczekaj. Michael nie wrócił, a powinien. Możesz się za nim rozejrzeć? Proszę?
Myrnin gapił się na Eve kilka długich sekund, wtedy wziął jej rękę w swoje i powiedział
poważnie, - Jeśli nie wrócił do ciebie, musisz zaakceptować to, że już nigdy nie wróci. To co jest
tam teraz to śmierć tak samo dla wampirów jak i dla ludzi nawet bardziej, ponieważ my jesteśmy
prawdziwymi celami. Michael podjął straszne ryzyko. Wiedział o tym.
Czas Przeszły. Myrnin mówił o Michaelu w czasie przeszłym. Claire poczuła Shana
osiadającego koło niej i jego ciepło oraz jego ciepłe ramię wokół trzymające ją blisko. Rozłożył koc
typu afgan dookoła nich obu.
- Jego nie może nie być, - powiedziała Claire. Nie teraz. Nie kiedy ja , - nie kiedy
wróciłam.
Eve wyglądała na przerażoną bez wyrazu, gdy utrzymywała spojrzenie Myrnina. Proszę, -
powiedziała ponownie. Jego nie może nie być. Proszę sprowadz go z powrotem!
Pocałował jej dłonie, najpierw jedną, potem drugą i odsunął się. Wszyscy staramy się
robić co w naszej mocy, - powiedział. I nie zapomnę o nim.
To, pomyślała Claire, było bardzo daleko od obietnicy.
Eve wyglądała na rozbitą, ale nie płakała. Stała i patrzyła jak Myrnin podchodzi do pustej
ściany w salonie, otwiera portal i przechodzi przez niego. Claire oczekiwała, że spojrzy do tyłu.
Ale nie zrobił tego.
- Eve, - powiedziała Claire. Jej głos brzmiał mocniej i jej przyjaciółka odwróciła głowę,
tylko troszkę, w jej kierunku. Proszę. Chodz usiądz.
Eve w końcu tak zrobiła, zwinęła się na kanapie z drugiej strony Claire i objęła ją
ramionami. Troje z nich zostało pod kocem, ściśniętych blisko, podczas gdy chłód utrwalał się w
domu, a deszcz walił w okna.
- Coś dziwnego, - powiedziała Eve. Rzeczy wydają się inne, Nie ty, ale to. Dom
Miała rację, zdała sobie sprawę Claire. Ona nie wyczuwała emocji domu, lub lęków; nie
odpowiadał, gdy dosięgała do niego.
Teraz to były tylko cegły i zaprawa i drewno.
Myrnin złamał dom Glassów by ją uwolnić.
Pierwsza wskazówka, że dzieje się z nią coś złego była po tym jak spożyła jedzenie i wodę, które
Myrnin zalecił i powstała z kanapy o własnych siłach. Shane unosił się wokół niej, oczywiście
zmartwiony, że może upaść w każdym momencie, ale ona czułą się. . . dobrze. Pewnie. Nawet
lepiej niż to, naprawdę.
- Naprawdę, powinnaś usiąść, - powiedział do niej. Godzinę temu byłaś
- Martwa, - powiedziała Claire i potarła tył szyi. Coś tam kliknęło, ale nie w zły sposób.
Bardziej jak ulga w napięciu. Potrząsnęła głową eksperymentalnie. Wszystko trzymało się razem.
Wiem. I tak bardzo cię przepraszam Shane. Wiem jak trudne to było dla ciebie. Widziałam.
Wiedział, że mówiła o broni, o tym desperackim momencie, gdy siedział plecami do drzwi, gdy
wydawało się jakby nie miał już nic do stracenia. Nie waż się robić tego ponownie. Obiecaj mi.
- Nie zrobię, - powiedział i objął ją ramionami. Czuł się z nią tak dobrze, tak prawdziwie i
ciepło i idealnie, jak gdyby byli stworzeni by do siebie pasować. Nie waż się nigdy więcej mnie
zostawiać, chociaż.
Pocałowała miękką, ciepłą skórę pod jego uchem i wyszeptała, - Musisz złożyć tą samą
obietnicę, wiesz.
- Tak, - wyszeptał z powrotem i przytulił ją wystarczająco mocno by zaprzeć jej dopiero co
nowo odzyskany oddech. Co zrobimy w sprawie Michaela?
- Nie wiem. Była nieszczęśliwie świadoma, że dla Myrnina i prawdopodobnie całej reszty
wampirów, jeśli zaginąłeś teraz to zostałeś uznany za martwego; co oznacza Naomi, Oliver,
Michael i cała reszta nie wróci nawet jeśli wciąż żyją nie jeśli ratowanie pozostawi się Amelie.
To gorsze niż to. Nie mogę być pewna, ale myślę myślę, że Amelie nie planuje tak naprawdę
puszczenie nas wolno, kiedy wampiry odejdą.
Cofnął ją na długość ramion. O czym ty mówisz?
Claire przełknęła mocno ślinę i powiedziała, - Myślę, że ona zamierza nas zabić. Nas
wszystkich. Wydaje mi się, że zamierza zabrać stąd wampiry i zniszczyć całe miasto, aby być
cholernie pewnym, że jej wrogowie także tu umrą.
Eve powiedziała głucho, - *Wysadzmy cały teren z orbity. O jedyny sposób aby się
upewnić*.
Ten tekst ze starego filmu zawsze ich rozśmieszał, ale nie teraz. Nie tym razem.
Ponieważ tym razem to rzeczywiście prawda.
Shane puścił Claire i przeczesał dłońmi swoje kudłate włosy w rozproszonym,
niespokojnym geście. Nie mogę tego zrobić. Myrnin po co cie sprowadzał z powrotem jeśli
miałabyś zginąć ponownie? Dlaczego miałby to robić?
Claire nienawidziła tego mówić, ale znała odpowiedz, w swoim sercu. Ponieważ on coś do
mnie czuje i chciał dać mi szanse żyć. Jak on. Z nim. Ale odmówiłam.
Shane odwrócił się i spojrzał na nią, pustym wyrazem twarzy, który szybko zmienił się
w . . . coś innego. Claire cieszyła się, że Myrnin wyszedł póki jeszcze mógł. Wspaniale, -
powiedział. Wiedziałem.
- To nie tak. On jest& - Potrząsnęła głową z frustracją. To nie tak, że on jest we mnie
zakochany albo coś tych rzeczy; to bardziej skomplikowane niż to. Myślę, że ona sam dokładnie
nawet tego nie rozumie.
Tak, on kocha cię tylko za twój umysł, - powiedział Shane i uderzył dłonią o blat stołu.
Jedna z pustych, ale wciąż wymazana krwią fiolek wyleciała poza krawędz stołu.
Claire była co najmniej pięć stóp dalej, ale bez pomyślenia o tym, podeszła na przód,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]