[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Początkowo się stresował, ale do nowego otoczenia przyzwyczajałam go bardzo powoli. Teraz,
gdy przychodzi do nas Artur, Igor od razu wpada w podróżnicze podekscytowanie.
Skoro już mówimy o dogoterapii, wspomnę również o naszych wizytach w tyskiej ochronce dla
dzieci.
Byliśmy tam dwukrotnie raz na krótko, by Ajki poznał otoczenie, i drugi raz, by pobyć z
dzieciakami trochę dłużej. Pomysłodawczynią była Taia, która jest tam wolontariuszką. To ona
przygotowała piękny plakat, na którym zostały wypisane zasady naszego spotkania (m.in. jeden
z punktów informował, że dzieci nie jedzą chrupek od psa], Również Taia zrobiła dla
dzieciaków psie medale - zdobywał je każdy, kto brał udział w konkurencjach. Przyjechaliśmy
tam całą Ajkową ekipą", czyli ja, Igor, Taia, Kinia i Krzysiek.
Spotkanie miało charakter edukacyjny - przez zabawę uczyliśmy, jak postępuje się z psem,
czym się go karmi, czym różni się pies przewodnik od psa asystującego, jakie rasy najczęściej s
ą pomocnikami ludzi itd. Nie zabrakło jednak atrakcji takich jak przeciąganie liny i zbieranie
chrupek razem z Igorem.
Królewicz cały czas się udziela i sprawia wielu osobom sporo radości :).
Wtorek, 14 pazdziernika 2008
ROZKAAD JAZDY
Rok akademicki za pasem, a ja ztapatam jesienny spadek formy i pół weekendu przeleżałam na
Ruince. Jedyny tego plus to to, że przeczytałam półtorej książki. Poza tym byłam marudna, bo
okropnie mnie drażnią spadki formy i czasami tracę do nich cierpliwość. Leżenie jednak dało
efekt i jestem gotowa do działania.
Swoją drogą muszę być gotowa, bo od tego tygodnia zaczynam zajęcia. Mój rozkład jazdy na
kilka następnych miesięcy jest dosyć ambitny:
- poniedziałki - wspólnie z Krzyśkiem brniemy przez epoki literackie,
- wtorki - dogoterapia,
- środy i czwartki - uczelnia,
169 - od czwartku do poniedziałku praca,
+ gibanie z Gibonem, czyli rehabilitacja,
+ ćwiczenia z Wujkiem Olkiem,
+ raz w miesiącu Klub Dobrej Książki i Wspólnota Dorosłych.
Im więcej do zrobienia, tym więcej czasu! I tego się trzymajmy.
Czwartek, 16 pazdziernika 2008
BYWAJ TAKIE DNI...
Wczoraj mieliśmy niewiarygodnego pecha. Chyba go wyczerpaliśmy na kilka następnych miesi
ęcy.
Lista nieszczęść w porządku chronologicznym:
1. Z rana odezwały się moje plecy-zjadłam tabletkę, Mama zrobiła opatrunek
i postanowiłam o tym nie myśleć. Musiałam jechać na uczelnię, stwierdziłam, że o plecach
pomyślę wieczorem.
2. Na spacerze Igor wykorzystał chwilę nieuwagi i zjadł pół osiedlowego śmietnika. Cud, że si
ę nie rozchorował.
3. Nie przyjechał nasz autobus, musieliśmy czekać na następny, a Mrówka zmuszona została
do biwakowania na przystanku w Katowicach, gdzie nas oczekiwała.
4. W tę środę po raz pierwszy w tym semestrze mieli nas odwozić po wykładzie klerycy.
Zapomnieli o tym, coś nam chyba przekaz informacji w którymś momencie nawalił. Tym
sposobem stanęłam przed dylematem co robić? Pózno, ciemno, do domu daleko, Tata w
pracy, a Mrówka mieszka w zupełnie innej części Zląska. Zadzwoniłam do seminarium, złapa
łam kolegę kolegi, który mi kleryków załatwił, i mówię:
Słuchaj, wykombinuj mi kogoś, bo nie mam jak wrócić do domu!
I już miałam obstawę.
Nie ma sytuacji bez wyjścia! Paweł mówi, że Opatrzność nade mną czuwała, bo oni właśnie
wychodzili biegać. Złapałam go w ostatnim momencie. Zapominalskich nie zlokalizowano, ale
myślę, że mają przekichane ;), bo jak już staliśmy na przystanku, to dzwoniono do mnie z
przeprosinami.
5. Przyjechał autobus bez otwieranej klapki i chłopcy musieli wepchnąć mojego elektryka do
środka własnymi siłami.
Kiedy wróciłam do domu, odetchnęłam z ulgą, że to już koniec. Igor był wykończony, chyba za
bardzo się wczuł w mój nastrój. Leżąc w łóżku, pomyślałam sobie, że i tak wiele nieprzyjemno
ści nas ominęło. Na przykład Igor mógł do-
stać niestrawności po śmieciach, a nie dostał i był bardzo grzeczny. Mogłam nie trafić na Pawła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]