[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rowany i spalony; skonfiskowano mu wszystko, co posiadał.
Do czego wracać? We Francji nie miał żadnego zródła wsparcia
ani zarobku, musiałby więc ugiąć kolana przed uzurpatorem
z Korsyki z nadzieją, że uda mu się odzyskać przynajmniej
część majątku. W Anglii natomiast była jego droga Marie
i dobrze prosperujÄ…ca firma.
W Brytanii pozostali jedynie zatwardziali rojaliści, którzy,
na ile tylko pozwalały im środki, starali się odtworzyć przyjęcia
przedrewolucyjnego Paryża. Dyskusje, poważne dysputy na
temat filozofii i sztuki - w przeciwieÅ„stwie do rozmów Ang­
lików o koniach i pogodzie. Improwizowane koncerty i recitale
- wszystko w otoczce wytwornej francuszczyzny. Goście
przynosili bÄ…dz Å›wiece, bÄ…dz polana do kominka, a na odchod­
nym każdy wrzucał dyskretnie do małej wazy stojącej na
kominku szylinga lub dwa, żeby zwrócić gospodarzowi koszty
przyjęcia.
Anna uczestniczyła w takim przyjęciu w ostatnią sobotę.
- Ach, mademoiselle - wzdychał pewien młody hrabia. -
Czy kiedykolwiek wrócimy do ojczyzny?
- A czy Anglia nie stała się jeszcze pana domem? - zapytała
Anna. Hrabia był rok lub dwa lata starszy od niej; co mógł
pamiętać z Francji?
- Nigdy! - MÅ‚odzieniec wzdrygnÄ…Å‚ siÄ™ wymownie. - Ta
kuchnia! Ta wstrętna pogoda!
- Jednak sÄ… tu rzeczy godne podziwu, monsieur.
- Nic mi nie przychodzi do głowy.
- Anglicy są bardziej egalitarni. Klasy społeczne nie są tu
153
tak sztywno rozdzielone. Każdy człowiek z wykształceniem
i inteligencją może liczyć na podniesienie pozycji społecznej.
- I pani się to podoba? Tiens! Mamy tu jakobitkę. - Odwrócił
siÄ™ do madame de Saisseval. - Mademoiselle de Cardonnel nie
ma szacunku dla urodzenia.
- Urodzenie to nie wszystko - dumnie odparła Anna. Nagle
pomyÅ›laÅ‚a o Luke'u Redbournie, przedsiÄ™biorcy z City. W Pa­
ryżu jej klasa spoÅ‚eczna z pewnoÅ›ciÄ… by go nie nie zaakcep­
towała. I kto byłby przegrany? To oczywiste, że arystokracja
powinna korzystać z inteligencji wszystkich obywateli.
- Mademoiselle była jeszcze dzieckiem, kiedy tu przybyła
- taktownie wtrąciła madame de Saisseval. Wiedziała, że
ojciec Anny żył pod jednym dachem z kochanką, która na
dodatek prowadziła w jego domu cukiernię! Biedne dziecko
musiało wysłuchiwać Bóg wie jakich nauk tej strasznej kobiety.
- Nie wolno ci się wyrzekać swojego urodzenia, ma chere
- upomniała Annę.
- Nie wyrzekam się tego, kim jestem, madame - odparła
Anna. - Ale najważniejszy jest dzień dzisiejszy.
- Ach - odrzekła madame de Saisseval - może masz rację,
że my wciąż żyjemy przeszłością.
- I jeszcze ten Bonaparte, ten samozwańczy imperator! -
zawołał hrabia. - Kto wie, kiedy będziemy mogli wrócić do
ojczyzny? Ja osobiści nigdy go nie uznam!
Anna odsunęła się. Nie widziała dużej różnicy między
autokratyzmem króla Ludwika a Napoleona. Zastanawiała się,
jak długo jeszcze będzie musiała zostać na przyjęciu, kiedy
tuż przed nią stanął postawny młody mężczyzna. Wydał się
jej znajomy, ale nie potrafiÅ‚a sobie przypomnieć, skÄ…d. Z pew­
nością nie należał do rodzin imigrantów, z którymi utrzymywała
kontakty.
154
- Widzę, że mnie pani nie poznaje
- Muszę wyznać, monsieur, że nie.
- Nic dziwnego. Ostatni raz spotkaliśmy się przed trzynastu,
czternastu laty.
Anna zdumiała się.
- Wielkie nieba! Pan jesteś... nie to niemożliwe, pan jesteś
moim kuzynem Bertrandem?
Młody mężczyzna ukłonił się.
- A obecnie, po śmierci pani szacownego ojca, wicehrabią
de Cardonnel.
- Ale... pański ojciec, pańscy bracia?
- Ojciec został stracony w dziewięćdziesiątym czwartym,
a obydwaj bracia nie żyją
- Przykro mi, monsieur. - Anna zebrała myśli. - Teraz sobie
przypominam. Tata mówił mi o pańskim ojcu. Ale bracia... To
bardzo smutne. Mogę zapytać, jak to się stało?
- Zaciągnęli się do armii księcia Brunswick. Auguste zginął
w ostatnim roku, walczÄ…c przeciwko Francuzom, a Marcel
zmarł od ran pod Eylau. Ja przybyłem do Anglii z la Ferronays. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •