[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A może zaszyła je w którejś kołdrze? - wtrącił się Sean. - Sama mi kiedyś
pokazywała, jak się je wypycha watą.
- Watoliną - poprawiła go Erin z uśmiechem. Wade pokręcił głową z
powątpiewaniem.
Taka ilość pieniędzy musi dużo ważyć. Nie mówimy przecież o kilku banknotach.
- Mogła je podzielić - upierał się Sean - i zaszyć w kilku kołdrach.
- Może. - Erin pokręciła sceptycznie głową. - Ale wtedy zszywając materiał,
podziurawiłaby schowane banknoty. Tak czy inaczej, można sprawdzić - dorzuciła,
widząc zawiedzioną minę chłopca. - Nie chciałabym rozpruwać wszystkich kołder,
ale można je starannie obmacać.
- Mogła też zakopać gdzieś te pieniądze - odezwał się Wade.
- Sama nie wiem. Nie miałaby chyba dość siły. Choć, z drugiej strony, z takim
zapałem pielęgnowała swoje róże...
Wade wsunął ręce do kieszeni.
- Trzeba przeszukać ogród. Można też wziąć wykrywacz metali i sprawdzić, czy
czegoś nie ma.
- Jeden może być w szopie. Pamiętam, że dziadek używał go, kiedy szukał
nabojów z czasów wojny secesyjnej.
- Ale super! - podniecił się Sean. - Mogę zobaczyć, czy dalej tam jest?
- Jasne.
Sean wybiegł z pokoju i już po sekundzie trzasnęły frontowe drzwi.
Erin westchnęła.
- Powinien założyć kurtkę. Na dworze jest chłodno. Wade objął ją i razem
przeszli do holu. Przy drzwiach przystanęli.
- Chyba tak naprawdę nie myślisz, że znajdziemy te pieniądze? - zapytała Erin,
odwracając się ku niemu.
- Nie. - Jego wzrok prześlizgnął się od jej oczu po usta, i z powrotem. - Ale
przynajmniej Sean będzie miał zajęcie przez jakiś czas - dorzucił z uśmiechem. - A
może nawet będziemy mieli szansę pobyć przez chwilę tylko we dwoje.
Bardziej prawdopodobne wydaje mi się to, że wszystkie dzieciaki z Millstown
zwalą nam się na głowę, żeby szukać skarbu.
Wade otoczył dłońmi jej twarz. W jego piwnych oczach dostrzegła spokój, siłę i...
czułą troskę.
- Nie martw się o pieniądze - powiedział po chwili. - Coś wymyślimy.
Pochylił głowę i musnął ustami jej usta. Tym pocałunkiem chciał jej dodać otuchy.
Potem cofnął się, pogłaskał ją delikatnie po plecach i wyszedł na dwór. Patrząc w
ślad za nim, pomyślała, że i on nie włożył kurtki.
Gdy wracała korytarzem do kuchni, uwagę jej przykuł misternie rzezbiony
sekretarzyk. Przystanęła i zmarszczyła brwi. Nienawidziła wyprzedawać rodzinnych
pamiątek, ale nie miała wyjścia. Musi przecież spłacić długi.
Przesunęła dłonią po ukochanym meblu i wzrok jej padł na stos listów, o których
zdążyła zapomnieć. Zaczęła je niechętnie przeglądać. Kolejne rachunki... Tego jej
jeszcze trzeba. .. Tępy ból narastał pod czaszką.
Nagle zobaczyła logo banku na kopercie. Poczuła przypływ nadziei. Chwyciła
kopertę i przycisnęła do piersi. Przyznali jej pożyczkę! Dzięki Bogu! Będzie wreszcie
mogła uregulować przynajmniej część płatności.
Rozerwała z uśmiechem kopertę. Jednak w miarę jak czytała, uśmiech znikał z jej
twarzy. Poczuła, że robi jej się słabo.
Ojciec Mike'a pisał, że jest mu przykro. %7łe bardzo chciał pomóc, ale jej zdolność
kredytowa jest praktycznie żadna. Słyszał też, że szkoła nie przedłuży z nią umowy.
Na koniec życzył jej powodzenia i zapewniał o nieustającej życzliwości.
A co do jej prośby o pożyczkę - została załatwiona odmownie.
Rozdział 14
Następnego dnia po południu Wade wjechał ciężarówką Norma przez bramę
Mills Feny, ostrym łukiem ominął sporą dziurę, a potem zerknął we wsteczne
lusterko, żeby sprawdzić, czy deski nie zsunęły się z przyczepy. Westchnął i w
myślach dopisał kolejny punkt do swojej listy. Jeżeli nie chce połamać resorów, musi
jak najszybciej wyrównać podjazd.
Ale kiedy znajdzie na to czas? Musi przecież odremontować wieżę, naprawić
dach...
Jego uwagę zwróciła biała furgonetka meblowa, zaparkowana przed werandą. Z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •