[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sukni z zielonym przybraniem i gałązką serpentynową w dole przy samej falbanie.
Choćby mi na kolanach przysięgał, już nie uwierzę, że mnie kocha, a nie mój
posag. I na cóż mi ten posag? Na to chyba, żeby nie wiedzieć, czyli jakie uczucia
sama w kim budzę.
Honorata szczęśliwa jedna, nic nie mając wcale, boć kto mógł wiedzieć, że ją
matka moja tak wyposaży, choć jest mi mleczną siostrą, ale mamka moja, a jej
matka dawno nie żyje i na łaskawym chlebie u nas była, a gajowy ją pokochał
i bez niczego chciał brać za żonę. Tom przecie dobrze w lesie widziała, jak się
ku sobie skłaniali, i aż spłonęłam cała natenczas, w oczach mi się zmąciło przed
Zaduszkami jeszcze. Spytałam ją, wyparła się, alem widziała, że prawdy nie mówi,
tyle że parę miesięcy temu dzieckiem prawie byłam i jeno dziwowałam się, nic
nie pojmując. A potem ta awantura straszna od babci, co wachlarz z rubinem
w rączce zaginaj, pamiątkowy, a komuś wypożyczony, chyba ciotce Klementynie,
co go w końcu moja matka odnalazła, ale wśród okropnych niesnasek. Całkiem
mi wszystko inne z głowy wyleciało, bom wszak ów wachlarz raz jeden widziała.
Jakoby ogień płonął. . . A skryte wszystko było przede mną, jak to przed dzieckiem,
i do tej pory nie wiem, o co rzecz szła, ale babcia wreszcie wachlarz zabrała
i spokój nastał, a zaraz potem na pierwszy bal mi pozwolono. Przeto dopiero
teraz wiem o Honoracie i gajowym. Do ołtarza poszli i wtenczas właśnie na jaw
wyszło, iż moja matka ją wyposaża, do nóg jej padli, ze szczęścia płacząc, ale
przez to wiadomo, że dla samej ją wziął, a nie dla majętności. Też bym tak chciała
45
i tak myślę, jak by tu ubogą dzieweczkę symulować. . .
Ukrycie pereł z diamentowym zapięciem nie bardzo pomogło, bo kolejny
wielbiciel, jakiś pan Florian, od samego początku wydał się głupio, iż w stanie
majątkowym młodej damy jest doskonale zorientowany. Matyldzie nie podobał
się wcale, ostro skrytykowała jego cienki nos, blisko siebie osadzone oczy i nawet
pozwoliła sobie na wysoce nieprzyzwoitą uwagę o jego nogach. Mianowicie, jej
zdaniem, były krzywe. Nie chciała męża z krzywymi nogami z przyczyn niedo-
kładnie wyjaśnionych.
Z wysiłkiem odczytawszy informacje o trzech sukniach balowych, jednej ama-
zonce i kapelusiku z woalem, jednej tragedii w postaci pryszcza na samym środku
czoła, jednej klęsce na balu, kiedy to Matyldzie odłamał się obcasik, początkach
nowego romansu Petroneli z nowym stajennym, Justyna dotarła do pierwszego
komunikatu o własnym pradziadku.
. . . jak pan Mateusz tego mazura zatańczył! W powietrzu płynęłam, a oczy mu
lśniły niczym latarnie. Pierwszym raz go ujrzała, a nie wiem, kim jest, bo mówio-
no, że dopiero co z jakichś wojaży wrócił. Nie chciałam zbytnio patrzeć na niego,
żeby sobie w głowie nie zawrócił, ale same oczy mi się obracały ku niemu. Ener-
giczny się bardzo wydaje. Czyli też i on również posażnej panny szuka? Jeśli tak,
gorzko się na mnie zawiedzie!. . .
Nader mętnie prababcia wyjaśniała dalej, jakim to sposobem zamierza przed
panem Mateuszem symulować ubóstwo. Zaczynał już występować niemal na każ-
dej stronie, budząc uczucia kontrowersyjne, to był miły, to okropny, to pozwalał
sobą pomiatać, to znów sam pomiatać usiłował, to czekało się na niego w na-
pięciu, to nie chciało się go więcej widzieć na oczy. Zalążki pózniejszych kłótni
pojawiły się już w pierwszych chwilach znajomości, a otumaniony uczuciami Ma-
teusz najwyrazniej w świecie został zręcznie oszukany. Mimo wszystko uwierzył
w uległość panienki.
Gdzieś po trzech latach udręk optycznych Justyna, przebrnąwszy przez
oświadczyny, rekuzy, burzliwe zrywania, pojednania i czułe uściski, oficjalne na-
rzeczeństwo i całą wyprawę, osiągnęła wreszcie ślub pradziadków. Sama wypra-
wa zajęła jej blisko pół roku, bo do nieczytelnych bazgrołów traciła cierpliwość
i dawała sobie niekiedy dłuższy urlop, chociaż te wszystkie tasiemki, monogra-
my, peniuary, kokardy, powleczenia na pościel, ścierki i ręczniki, klejnoty od na-
rzeczonego, od tatusia, od babci, od ciotki Klementyny i od ojca chrzestnego, te
srebra i kryształy, te faramuszki rozmaite, rękawiczki, wachlarze, puzderka i para-
solki, te posążki, zegary i umbrellci, stanowiły spis rzeczy wręcz upojnie piękny.
46
Część owych rzeczy uchowała się jeszcze i przybyła z Błędowa, część Justyna
sama pamiętała, a resztę doskonale umiała sobie wyobrazić.
Nim ślub zawarto, na scenę wyszła intercyza. I cóż się okazało, wbrew oby-
czajom i wszelkiej przyzwoitości, wbrew obowiązkowej głupocie i skromności
dobrze wychowanych panienek, prababcia osobiście wtrąciła się do sprawy. To
z jej inicjatywy tatuś wraz z przyjacielem-%7łydem, uzdolnionym notariuszem, wy-
smażyli dokument przeciwko Mateuszowi. Rzecz jasna, młoda dama nie wystą-
piła jawnie i z hukiem, podpuściła tatusia cichutko i podstępnie, ale twardo. Nie
popuściła, bo wciąż chciała być kochana dla siebie samej, a nie dla posagu.
Dziwiła się nawet w pamiętniku, że narzeczony tak ulegle na wszystko się
zgadza, suponując delikatnie, że chyba jest głupi. Nie była to wada odstręczająca.
. . . to już nie wiem, bo wszystkie, a to i ciotka, i baronowa, i Klaryssa, i pani
Waldecka, i różne inne osoby, powiadają, że głupi mąż to doskonała rzecz, byle
żona rozumna i już dookoła palca można go sobie owinąć. A tylko jedna pani Ja-
worska przeczy i mówi, że głupi mąż to straszne nieszczęście, aleć tak mniemam,
że idzie jej o ten cały majątek, co go już całkiem prawie stracił. Otóż i z tej przy-
czyny ową intercyzę tak chcę mieć uczynioną, by nie mógł stracić tego co moje.
Bożeż mój, intercyza, rok temu jeszczem tego słowa wcale nie znała!
Albo i to możliwe, że mnie istotnie kocha. Zosieńka moja, prawdziwy anioł,
tak mówi. Nie zazdrości mi nawet, choć ciągle jeszcze nieco zgnębiona chodzi,
ale widzę, że moim szczęściem się cieszy, a może to być, że pan Henryk w grę
wchodzi. Jakoś wtedy bywa, kiedy i Zosia przyjeżdża, a chociaż serce ma złamane,
nie pokazuje wstrętu do niego. I powiada, że pan Mateusz świata za mną nie widzi,
a słyszała, że za dziwo go mają, bo żadnych długów nie narobił, majątek po ojcu
jeszcze pomnożył i żenić się może, z kim zechce. Dla panny, a nie dla posagu. To
[ Pobierz całość w formacie PDF ]