[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sebastian Fabian Klonowie (1545-1602) napisał poemat o galicyjskich żebrakach Worek
judaszowy, gdzie wymienił główne profesje żebraków i ich specjalizacje. W 1612 r. ukazał
się satyryczny poemat o życiu żebraków w Rzeczypospolitej Peregrynacja dziadowska.
Psychologia wypraszania jałmużny w następnych latach się nie zmieniła. W wydanym w
1885 r. we Lwowie przez Franciszka Ksawerego Mroczka zarysie etnograficznym
znajdujemy przykłady starych żebraczych powiedzeń: Tatuńciu miłościwy, Sokole ulubiony!
Panoczku! Nie mijajcie biednego kaleki, ślepego, ciemnego, bezrobotnego! Hejże, tatuśku,
spójrz na mnie łaskawym okiem!" itd.
Na ogół uważano, iż dziady byli bliżej Boga niż przeciętni obywatele, gdyż więcej mieli
wolnego czasu i więcej się modlili. Dając żebrakom jałmużnę, ludzie przykazywali im
jednocześnie modlić się za konkretne osoby. Wierzono, iż na niedającego nędzarzowi datku
spadnie kara w postaci choroby. Inna legenda głosiła, iż po śmierci każdy mógł liczyć na
odpuszczenie grzechów proporcjonalnie do wysokości jałmużny danej żebrakom.
Już w latach 70. XTV w. istniał przytułek dla biedaków w szpitalu przy kościele św. Elżbiety,
który mieścił się na dzisiejszym placu Iwana Pidkowy. Od 1403 r. działał dziadowski szpital
św. Ducha. Na początku XVII w. klasztor św. Aazarza, położony na Kaliczej
75
Górze, przeniesiono do specjalnie zbudowanego pomieszczenia przy obecnej ulicy
Kopernika. W klasztorze tym spokój odnajdowali nie tylko kalecy i ubodzy, ale również stare
brzydkie panny, które nie wyszły za mąż i pomagały zbierać pieniądze na utrzymanie
żebraków. Dla biedaków i żebraków wszystkie klasztory Lwowa organizowały obiady i
kolacje. Bernardyni codziennie karmili 20-30 osób, dominikanie 30, franciszkanie aż 60.
Oprócz tego wszystkie zakony rozdawały chleb i dawały magistratowi ofiary dla ubogich w
wysokości 300-500 zł na rok. Wyjątkową szczodrością" wsławili się lwowscy jezuici, którzy
nie karmili żebraków, lecz każdego miesiąca dawali magistratowi 5 zł na potrzeby
nieszczęsnych starców i ubogich.
Magistrat średniowiecznego Lwowa był stosunkowo tolerancyjny dla miejskich żebraków.
Przeprowadzono tylko kilka szerokich kampanii mających na celu oczyszczenie miasta z
biedoty. Anty-żebracze akcje stosowano w czasach, gdy istniało zagrożenie pomorem, chcąc
oczyścić miasto z jego nosicieli. I tak w 1548 r. ustanowiono specjalną posadę dozorcy, który
strzegł porządku sanitarnego w mieście; w zakresie jego kompetencji znajdowało się też
wypędzanie dziadów z miasta. O świcie rewizor wraz ze strażą miejską obchodził miasto i
wyganiał żebraków za mury. W normalnych czasach biedacy nie potrzebowali takiego
nadzoru. Za żebraka w roku 1559 przebrał się książę Symeon Słucki i, oszukując w ten
sposób strażników, próbował dostać się do Halszki Ostrogskiej, która schroniła się u
dominikanów przed prześladowcami.
W %# w. liczba żebraków we Lwowie znacznie się zwiększyła. Sprzyjały temu upadek
ekonomiczny Rzeczypospolitej i niepewne czasy polityczne. We Lwowie większość
budynków niszczała, niwecząc tym samym przytułki dla bezdomnych. Do walki z szerzącym
się żebractwem zabrali się austriaccy właściciele. Na dużą liczbę nędzników zwrócił uwagę
podczas swej wizyty we Lwowie Józef II. %7łycząc sobie rozwiązania tego problemu, cesarz
odwiedził szpital dla żebraków i kalek. W wydanym w 1786 r. przez urząd rozporządzeniu
O karmieniu prawdziwych ubogich" polecano
76
stworzyć przy cerkwiach i kościołach społeczne komitety, zbierające pieniądze na utrzymanie
biedoty. Według urzędników, codziennie wydawano na wyżywienie biedaków nie mniej niż 3
krajcary na dorosłego i 1,5 krajcara na dziecko.
W 1787 r. zreorganizowano nadzór nad żebrakami. Wówczas to zjednoczono szpitale przy
kościołach św. Ducha, św. Stanisława i św. Aazarza i utworzono miejski zakład dla kalek. We
wrześniu następnego roku ogłoszono Rozporządzenie o społecznym bezpieczeństwie",
zgodnie z którym żebraków, którzy śpią na ulicach" nakazano zamykać na 24 godziny w
więzieniu. Podczas ostrej zimy w 1803 3., kiedy na przedmieściach zamarzło kilka osób,
lwowski magistrat zmuszony był uruchomić dla żebraków specjalne noclegownie. W kilku
miejscach we Lwowie biedakom wydawano ciepłe posiłki. Czynsz i drewno dla tych
zakładów opłacało miasto. %7łebractwo w dalszym ciągu się szerzyło, więc w 1811 r.
gubernator stworzył komisję do spraw żebraków i ubogich. W jej skład weszli przedstawiciele
magistratu i wszystkich świątyń miasta, przewodniczącym został ormiański duchowny Jan
Szymonowicz. Z inicjatywy gubernatora 22 lutego 1811 r. przeprowadzono rewizję i spis
wszystkich żebraków. Cudzych", wśród których najwięcej było przybyszy z Bukowiny,
wysiedlono z miasta, a swoich odesłano do zakładu dla ubogich. Na mocy rozporządzenia
namiestników z 1 marca tego samego roku przy zakładzie dla ubogich stworzono Dom Pracy,
aby żebracy mogli zarabiać na swoje utrzymanie. Po krwawych wojnach napoleońskich w
1814 i 1816 r. wydano rozporządzenia w sprawie żebraków-kalek wojennych. Takich
inwalidów nakazano odprawić do rewirów wojskowych, by tam sprawdzono ich przydatność
do służby wojskowej. W 1860 r. założono dobroczynne towarzystwo św. Józefa z Arymatei,
które na własny koszt opiekowało się biednymi i żebrakami. W ciągu następnego
ćwierćwiecza towarzystwo pochowało 16 000 osób.
17 listopada 1888 r. zakład dla ubogich otrzymał swój statut. W 1893 r. miasto wyłożyło 28
000 reńskich na zakup wielkiej noclegowni. W następnych latach corocznie wydawano
4000
77
reńskicft i dostarczano drewno na ogrzewanie pomieszczeń Przytułku zimą. Nowa
noclegownia, oddzielająca mężczyzn i dzieci, mieściła się przy ulicy Kleparowskiej. Przy
zakładzie pracowały Warsztaty, wytwarzające meble, obuwie i plecione chodniki. Na święta
do noclegowni przychodzili rzymscy i grekokatoliccy dUchowni. Pod koniec minionego
stulecia w zakładzie corocznie zimowało blisko 400 osób. Pierwszego listopada 1893 r.
tworzono podobny przytułek dla kobiet, którym opiekowały się mniszki z różnych zakonów.
W drugiej połowie XIX w. za miejską rogatką Ayczakowa przez jakiś csas istniała prawdziwa
żebracza republika. Mieszkali tam starcy, wspólnie prowadzący gospodarstwo. Ponieważ ich
chałupki stały już na terenie Krywczyc, lwowska policja przymykała na nie oczy. Nędznicy,
czując się coraz pewniej, poczęli dokuczać pobliskiemu otoczeniu. Kiedy ich orgie przeszły
wszelkie granice wytrzymałości, ingerowała policja. Biedota została wygnana z Krywczyc i
przesiedliła się do północnej części Lwowa.
W latach 80. XIX w. darmowym legowiskiem lwowskich żebraków były stosy siana Józefa
Rosnera za rogatką Janowską. Siano, które przemysłowiec gromadził dla austriackiej armii,
przechowywał w szopach odkrytych ze wszystkich stron i dlatego stale nocowali tam
włóczędzy. Szczególnie zimą większość biedaków szukała noclegu w składach Rosnera.
Liczba gromadzących się tam osób była tak wielka, że nic dziwnego, iż wreszcie zakończyło
się to tragedią. 17 stycznia 1886 r. o godzinie czwartej rano składy Rosnera podpalono. Na
miejsce pożaru szybko dotarli strażacy i tłum lwowian, ale nie zapobiegli katastrofie. Z
dymem poszło kilka tysięcy metrów sześciennych siana pierwszej klasy, przeznaczonego dla
cesarskiej kawalerii. Nie to było najstraszniejsze. W płomieniach zginęło kilkudziesięciu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]