[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ale co to oznacza dla nas? - spytała z werwą Candy.
Rafe się uśmiechnął, robiąc dla większego efektu pauzę, a potem
wszystko wyjaśnił. Czeka ich wiele pracy. Allman Industries musi pokonać
wszystkich rywali, którzy będą się starać o ten teren. Jakie winnice można tam
założyć! To miejsce było doskonałe pod względem położenia i warunków
glebowych. Do tej pory pasły się tam wyłącznie krowy. Po wygraniu przetargu
trzeba zaplanować sposób wykorzystania terenu.
- To będzie wielka bitwa - rzucił sceptycznie menedżer Jerry Perez. -
Wszyscy wielcy deweloperzy będą walczyć o tę ziemię.
- Dlatego musimy działać bardzo szybko i przekonać paru legislatorów,
że nasza oferta jest najlepsza - odparł z satysfakcją Rafe. - Dzwoniłem już w
tej sprawie do Austin. Ale w tej chwili najważniejsze jest to, żeby przygotować
plan tej ważnej bitwy, który przedstawimy na konkursie.
41
S
R
Uśmiechnął się, wzruszając ramionami.
- Niezle pomyślane, co? I tak musimy wykonać tę pracę. W poniedziałek
rano wrócimy do firmy i połowa roboty będzie już za nami.
Potem dalej wyjaśniał, co trzeba zrobić. Gestykulował z ożywieniem, a
wszyscy obecni kiwali głowami. Miał ich w ręku. Był wspaniały, po prostu
istny geniusz.
Kiedy skończył, potoczył wzrokiem po zebranych.
- Co o tym myślicie? - spytał z dumą.
Przez dłuższą chwilę panowała nieprzyjemna cisza.
- To świetnie, Rafe, ale... - Uśmiechnęła się niepewnie Candy. - Myślę,
że powinniśmy poddać ten pomysł pod głosowanie.
- Głosowanie? Dlaczego nie. - Osobiście nie miał nic przeciwko
oficjalnym procedurom. - Wszyscy, którzy popierają mój plan, niech podniosą
ręce.
- Chwileczkę! - zawołała Candy, zerkając na Shelley. - Nie sądzisz, że to
powinno być tajne głosowanie?
Shelley powoli podniosła się z krzesła. Jej twarz była zarumieniona,
jakby była czymś zdenerwowana. Rafe nie miał pojęcia, o co chodzi.
- Tak - powiedziała głośno, spoglądając na niego wyzywająco. - Trzeba
przeprowadzić tajne głosowanie.
To była zwykła strata czasu. Mimo to Rafe westchnął i skinął głową.
- Dobrze. Zróbmy tajne głosowanie.
Oczywiście to nie było takie łatwe. Najpierw ktoś musiał znalezć blok
papieru, potem odpowiednią liczbę ołówków, a na koniec Shelley zażądała
krótkiego podsumowania obu planów, żeby przypomnieć wszystkim główne
tezy.
42
S
R
- Mój plan dotyczy problemu pracowników, którzy mają dzieci. Jak
zorganizować nad nimi opiekę, zwłaszcza nad najmłodszymi, chorymi i tymi,
które kończą wcześnie zajęcia w szkole. W zaproponowanym przeze mnie
scenariuszu nasza firma mogłaby zorganizować centrum opieki, gdzie
pracownicy przyprowadzaliby maluchy. Każda osoba, która korzystałaby z
centrum, musiałaby od czasu do czasu zajmować się wszystkimi dziećmi. To
byłby swego rodzaju podział pracy. Firma zatrudniłaby koordynatora i
przyznałaby dodatkowe wolne dni chętnym do udziału w tym projekcie.
Potem Shelley przedstawiła w skrócie plan Rafe'a, starannie podkreślając
wszystkie jego zalety. Choć Rafe był zadowolony z jej podsumowania,
niecierpliwie zerkał na zegarek. Kiedy wreszcie zarządzono głosowanie, wpisał
szybko nazwę swego planu i wręczył kartkę Shelley. Potem usadowił się w
miejscu, z którego mógł dokładnie obserwować jej usta.
Kiedy spojrzała na niego, chytrze się uśmiechnął. Już nigdy nie zdradzi
się, jak bardzo podoba mu się ta kobieta.
- Dziękuję wszystkim za udział w głosowaniu - powiedziała z poważną
miną. - Mój plan wygrał. Przygotowałam dla was instrukcje, które przekażę po
zebraniu. Jest już dosyć pózno. Za pół godziny rozpoczyna się popołudniowy
wykład, więc jeśli ktoś ma jakieś pytania...
Rafe zamrugał, nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy.
- Chwileczkę! - zawołał ze złością. - Co to znaczy, że twój plan wygrał?
Shelley oblizała zmysłowe wargi i spojrzała na niego ze spokojem.
- Dostałam więcej głosów, Rafe.
- Nie wierzę - powiedział przez ściśniętą krtań. - Musimy to sprawdzić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •