[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ty wymieniasz się zaklęciami z Miotłą.
 Miotła to wioskowy czarodziej. Ten jest kimś więcej. Poznał najwyższą sztukę w Wielkim Domu
na Roke!
 Powiedział mi, jak tam jest  przerwała jej Ważka.  Najpierw przechodzi się przez miasto,
Thwil. Z ulicy widać drzwi, ale zamknięte. Wyglądają zupełnie zwyczajnie.  Czarownica słuchała,
niezdolna oprzeć się pokusie poznawania sekretów, zarażona namiętnością towarzyszki.  Kiedy
zapukasz, wychodzi z nich mężczyzna, zupełnie zwyczajny mężczyzna i poddaje cię próbie. Musisz
wymówić pewne słowo, hasło. Dopiero wtedy cię wpuści. Jeśli tego słowa nie znasz, nigdy nie
wejdziesz do środka, ale jeżeli przekroczysz próg, zobaczysz, że od wewnątrz drzwi wyglądają
zupełnie inaczej. Zrobione są z rogu z wyrzezbionym pośrodku drzewem, a framugę mają z jednego
zęba smoka, który żył dawno temu, przed Erreth-Akbem, przed Morredem, zanim w Ziemiomorzu
zjawili się ludzie. Na początku żyły tu tylko smoki. Ząb znaleziono na górze Onn w Havnorze,
pośrodku świata, a liście wyrzezbionego drzewa są tak cienkie, że prześwieca przez nie światło.
Same drzwi jednak są mocne i jeśli Odzwierny je zamknie, nikt nie zdoła ich otworzyć zaklęciem.
Potem Odzwierny prowadzi korytarzem przez kolejne sale, przybysz czuje się kompletnie zagubiony i
oszołomiony i nagle znajduje się pod otwartym niebem na Podwórcu Fontanny, w sercu Wielkiego
Domu. Tam właśnie czekałby Arcymag, gdyby wciąż tam był...
 Mów dalej  mruknęła czarownica.
 To wszystko co mi opowiedział  odparła Ważka, powracając z krainy wspomnień na jakże
znajomą dróżkę przed domem Róży. Był ciepły, pochmurny wiosenny dzień. Jej siedem mlecznych
owiec pasło się na Wzgórzu Irii. Brązowe gałęzie dębów kołysały się lekko.  Jest bardzo ostrożny,
gdy opowiada o swych mistrzach.
Róża skinęła głową.
 Ale opowiedział mi o niektórych uczniach  ciągnęła Ważka.
 Nie ma w tym nic złego.
 No nie wiem. Historie o Wielkim Domu są cudowne, ale sądziłam, że ci ludzie będą... sama nie
wiem. Oczywiście gdy tam przybywają, są zwykłymi chłopcami, ale myślałam...  marszcząc brwi,
spojrzała na pasące się na wzgórzu owce.  Niektórzy są na prawdę zli i głupi  powiedziała w
końcu cicho.  Wstępują do Szkoły, bo są bogaci, i studiują, by wzbogacić się jeszcze bardziej albo
by zdobyć władzę.
 Ależ oczywiście  wtrąciła Róża.  Po to tam są.
 Lecz moc... przecież mi opowiadałaś, to nie to samo co zmuszanie ludzi, by spełniali twoje
życzenia albo ci płacili...
 Czyżby?  Nie.
 Skoro słowo potrafi leczyć, inne słowo potrafi ranić. Skoro ręką możesz zabijać, ręką możesz też
uzdrawiać. Kiepski to wóz który jezdzi tylko w jedną stronę.
 Lecz na Roke uczą się właściwie wykorzystywać swą moc, tak by nie czynić szkody i nie dla
zysku.
 Według mnie w sumie wszystko sprowadza się do zysku. Ludzie muszą jakoś żyć. Ale co ja mogę
wiedzieć? Zarabiam na życie, robiąc to, co umiem, nie mieszam się jednak do sztuk wyższych, jak
przywoływanie zmarłych. To niebezpieczne.  Róża uczyniła gest odwracający zły urok.
 Wszystko jest niebezpieczne  odparła Ważka, spoglądając ponad owcami, wzgórzem i
drzewami w bezbarwną, rozległą pustkę, martwą niczym niebo przed wschodem słońca.
Róża obserwowała ją uważnie. Zdawała sobie sprawę, że nie wie, kim jest Irian, kim może się
stać. Owszem, to rosła, silna, niezręczna, niewykształcona, niewinna, gniewna kobieta, ale jeszcze
przed laty Róża dostrzegła w niej, w małej dziewczynce coś więcej, coś wykraczającego poza to,
kim była. A gdy Irian spoglądała w dal poza światem, zdawało się, że wkracza w miejsce bądz czas
zupełnie oderwany od naszego.
 Uważaj  mruknęła ponuro czarownica.  Wszystko jest niebezpieczne. A najbardziej wtrącanie
się w sprawy magów.
Miłość, szacunek i zaufanie nie pozwoliły Ważce zlekceważyć ostrzeżenia Róży, nie potrafiła
jednak dostrzec w Kości niczego niebezpiecznego. Nie rozumiała go, owszem, nie mogła jednak się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •