[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ledwo się przedstawił, pasierbica rusza do szturmu: -Dzwonisz, żeby mi powiedzieć, że nie
przyjdziesz.
- Owszem. Po wszystkich tych latach jest tyle do zrobienia. Nie mam ani chwili wolnej. Wybacz
mi.
- Kiedy wyjeżdżasz?
Ma właśnie powiedzieć  dziś wieczorem", lecz wpada mu do głowy, że przyjedzie się z nim zo-
baczyć na lotnisko. Kłamie: - Jutro rano.
- I nie masz czasu się ze mną spotkać? Jestem wolna, kiedy tylko zechcesz!
- Nie.
- Jestem przecież córką twojej żony!
Emfaza, za jaką niemal wykrzyczała ostatnie zdanie, przypomina mu wszystko, co niegdyś w
tym kraju budziło jego wstręt. Wzburza się i szuka ostrej odpowiedzi.
Jest szybsza od niego: - Milczysz! Nie wiesz, co powiedzieć! %7łebyś wiedział, mama mi odradza-
ła telefon do ciebie. Uprzedzała mnie, że jesteś egoistą.
Zasranym, głupim egoistą.
Odłożyła słuchawkę.
Idzie w stronę stolika i czuje się jak ochlapany błotem. Nagle, bez żadnego związku logicznego,
przebiega mu przez myśl zdanie:  Miałem w tym kraju wiele kobiet, lecz żadnej siostry." Jest zdzi-
wiony tym zdaniem i słowem: siostra; zwalnia kroku, aby odetchnąć tym tak miękkim słowem: si-
ostra. Istotnie, w tym kraju nigdy nie znalazł żadnej siostry.
- Coś nieprzyjemnego?
- Nic poważnego - odrzekł, siadając. - Ale nieprzyjemnego, owszem.
Milknie.
Ona także. Nasenne proszki z nocy bez snu dają o sobie znać; czuje zmęczenie.
Chcąc się go pozbyć, nalewa resztkę wina i pije. Pózniej kładzie rękę na ręce Josefa: - Lepiej
chodzmy stąd. Napijmy się czegoś, zapraszam.
Podchodzą do baru, z którego rozchodzi się głośna muzyka.
Irena cofa się, po czym się opanowuje; ma ochotę na alkohol. Piją przy kontuarze po lampce ko-
niaku.
Patrzy na nią: - Co ci jest?
Wskazuje głową.
- Muzyka? Chodzmy do mnie.
46
Dowiedzieć się z ust Ireny o jego obecności w Pradze było dość szczególnym zbiegiem okolicz-
ności. Ale w pewnym wieku zbiegi okoliczności tracą swą magię, już nie zaskakują, stają się banal-
ne. Wspomnienie Josefa nie wywołuje w niej wstrząsu. Z gorzkim humorem przypomina sobie
tylko, że lubił straszyć ją samotnością i że, istotnie, skazał ją właśnie na samotny obiad.
Jego opowiadanie o samotności. Być może słowo to pozostaje w jej pamięci, gdyż wydawało się
wówczas tak niezrozumiałe: mając dwóch braci i dwie siostry, nie znosiła zgromadzeń; nie miała,
gdy była młoda, swego pokoju do pracy, do lektur, i z trudem znajdowała jakiś kąt, żeby się odo-
sobnić. Wyraznie nie mieli tych samych problemów, ale rozumiała, że w ustach jej przyjaciela sło-
wo samotność nabiera sensu bardziej abstrakcyjnego i szlachetnego: przejść przez życie, nie
wzbudzając niczyjego zainteresowania; mówić i nie być słuchaną; cierpieć i nie wzbudzać współc-
zucia; żyć zatem tak, jak ona żyła pózniej.
Zaparkowała samochód w dzielnicy odległej od domu i zaczęła szukać jakiegoś bistra. Kiedy nie
ma z kim wybrać się na obiad, nigdy nie idzie do restauracji (gdzie samotność usiadłaby naprzeciw
niej, na pustym krześle, i by ją obserwowała), woli zjeść kanapkę przy kontuarze. W chwili gdy
przechodzi przed witryną, widzi własne odbicie. Przystaje. Patrzeć na siebie jest jej wadą, może
jedyną. Udając, że przypatruje się wystawie, spogląda na siebie: czarne włosy, niebieskie oczy, ok-
rągła twarz. Wie, że jest piękna, wie 0 tym od dawna, i jest to jej jedyne szczęście.
Pózniej uprzytomnia sobie, że widzi nie tylko swoją nieostro odbitą twarz, lecz i witrynę sklepu
mięsnego: zawieszona tusza, ucięte udka, świńska głowa ze wzruszającym 1 przyjaznym pyskiem,
a głębiej w sklepie obdarte ciała kurcząt, ich łapki uniesione bezradnie, uniesione tak po ludzku, i
nagle przeszywa ją przerażenie, jej twarz zastyga; wyobraża sobie siekierę, siekierę rzezniczą, si-
ekierę chirurga, zaciska pięści i usiłuje wygnać koszmar.
Dzisiaj Irena postawiła pytanie, które słyszy od czasu do czasu: dlaczego nigdy nie zmieniła
fryzury. Nie, nie zmieniła jej i nie zmieni, gdyż jest piękna wtedy tylko, gdy w ten sposób układa
włosy wokół głowy. Znając gadulstwo i brak dyskrecji fryzjerów, swojego znalazła w dzielnicy, do
której żadna z jej przyjaciółek nigdy nie zachodzi. Musiała zachować tajemnicę swego lewego ucha
za cenę ogromnej dyscypliny i całego systemu środków ostrożności. Jak pogodzić pragnienie
mężczyzn i pragnienie, by w ich oczach być piękną? Najpierw szukała kompromisu (rozpaczliwe
podróże za granicę, gdzie nikt jej nie znał i gdzie nie mógł jej zdradzić żaden brak dyskrecji), po
czym, pózniej, stała się radykalna i poświęciła życie erotyczne dla swego piękna.
Stojąc przy kontuarze, pije powoli piwo i je kanapkę z serem. Nie śpieszy się, nie ma nic do ro-
boty. Jak w każdą niedzielę: po południu będzie czytała, a wieczorem zje u siebie samotną kolację.
47
Irena spostrzegła, że zmęczenie nie odstępuje jej na krok. Będąc przez chwilę sama w pokoju,
wyciągnęła z miniba-ru trzy buteleczki z różnymi trunkami.
Otworzyła jedną i wypiła. Wsunęła dwie pozostałe do torebki, którą położy101 ła na nocnym sto- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •