[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dermottowi, a skoro tak, to muszą się starać zachować Tess przy życiu. Thomasie 
zwrócił się do krewnego, który jechał tuż obok  zadmij w róg, niech Martin da nam
znać, gdzie jest.
Thomas zadął dwa razy i odjął róg od ust. Po chwili z głębi lasu wiatr przywiał
115
odpowiedz.
 Znalazł coś?  spytał Reyan, bo nie znał tutejszych sygnałów.
 Najpewniej, mój chłopcze, najpewniej. Gdy Martin węszy za śladem, to tak się skupia,
że niczego nie słyszy, a skoro teraz odpowiedział od razu, to znaczy, że coś znalazł.
Jedzmy, nie dajmy mu czekać.  Silyio ścisnął wierzchowca ostrogami i ruszył pełnym
galopem. Reyan podążył zanim, nie oglądając się na resztę  dwunastu zbrojnych z
przybocznego orszaku Silyia.
Martin czekał w miejscu, gdzie bór zaczynał gęstnieć.
 Znalazłem ślady trójki jezdzców, jechali w tę stronę.  Wskazał ręką kierunek.
 To bardziej na wschód, niż myślałem  mruknął Silyio. Zsiadł konia i uważnie obejrzał
ślady znalezione przez Martina.  Sprawdziłeś, gdzie prowadzą dalej?
 Cały czas w tym samym kierunku  odparł Martin, z namysłem gładząc się po
kruczoczarnej czuprynie.  Jeśli jadą do Douglasów, to nadrabiają szmat drogi.
Chyba że jadą do Thurkettle a  podsunął Reyan.
 Też mi to przyszło na myśl  zawtórował Silyio.
 Ale dlaczego? Do Douglasa mieliby bliżej i to on wyznaczył nagrodę  zdziwił się
Thomas.
 Kto wie, czy Thurkettle nie da więcej Jemu bardziej jeszcze zależy na śmierci Tess, bo
chodzi mu nie tylko o jej milczenie, ale i majątek  rzekł Silyio.  Wygląda na to, że
MacKinnon wybrał sobie Thurkettle a na kata dziewczyny i chyba wiem dlaczego.
 Bo Thurkettle zada jej więcej cierpień  dokończył Reyan ponuro, a trwoga ścisnęła
mu serce.
 Tego się obawiam. Wiadomo, jaki Thurkettle bywa okrutny w gniewie, a nasza
hrabianka rozpaliła jego złość do białości. Znając go z tej strony, wahałem się przed laty,
czy wysłać ją do niego.
 Ale wysłałeś  syknął Reyan z nieukrywaną wściekłością, winiąc Silyia za to, że w
ogóle śmiał ją kiedyś oddać w ręce Thurkettle a.  To było gorsze niż błąd.
 Tak sobie życzyła jej matka, chyba ze względu na Brendę. Wydawało jej się, jak dziś
sądzę, że na Tess dobrze wpłynie towarzystwo rówieśniczki. Eileen nie przepadała za
Fergusem, ale też nie miała powodów sądzić, że jej rodzony brat skrzywdzi małą.
Chodziło także o majątek Tess, którym władał. Gdyby poszła do sądów, i tak by
przegrała. Prawo mamy ułomne.
 Przepraszam.  Reyan westchnął z zakłopotaniem.  Szukałem winnych, a ty,
panie, byłeś pod ręką.
 Nie musisz przepraszać, mój chłopcze, bo nie jestem bez winy.  Silyio spojrzał na
Martina.  Wiem, że nie przepadasz za długą jazdą, ale trudno, musisz jechać z nami.
Zbyt wysoka jest stawka.
 Nie mam żalu, panie. Zrobię wszystko, żeby uratować panienkę. Szkodami tylko, że
nie nauczyłem jej, jak znajdować drogę. Bardzo by jej się to przydało.  Martin pokręcił
głową i skoczył na siodło.
 Nigdy byś jej nie nauczył, synu. Tess to beznadziejny przypadek pod tym względem.
Ruszamy. Trzeba jechać, póki jeszcze jasno.  Spojrzał na Reyana.  Odbijemy ją 
powiedział z mocą.  Może to zabrzmi zle, ale okrucieństwo Thurkettle a będzie nam
116
sprzyjać.
 Niemożliwe.
 A jednak tak. Nie zamorduje jej od razu. Będzie smakował swoje, pożal się Boże,
zwycięstwo. Będzie chciał, żeby cierpiała, a to znaczy, że da nam, choć tego nie wie,
czas na działanie.
Reyanowi serce ścisnęło się na myśl o męczarniach, jakie Fergus zgotuje Tess.
 Jedzmy  ponaglił.  Nie traćmy czasu.  Pognał przed siebie prosto w stronę
zamku Thurkettle a, skąd tak niedawno i jemu, i Tess udało się ujść z życiem.
Jeśli tylko piśniesz, dziewko, zaknebluję cię na nowo i nie dostaniesz ani kropli wody 
ostrzegł Dermott, wyjmując knebel z ust Tess.
Nawet nie próbowała krzyczeć. Usta i gardło miała tak wyschnięte, że nie zdołałaby
dobyć głosu. Była tak spragniona, że nie marzyła o niczym, tylko o wodzie. Z
wdzięcznością przyjęła podsunięty jej kubek.
Księżyc już był wysoko, ale w gęstwinie, w której zatrzymali się, aby dać wytchnienie
spracowanym wierzchowcom, i tak ledwie co było widać. Gdy Dermott odszedł, usiadła
na ziemi, rozmyślając nad sposobami ucieczki. Po chwili podniosła do ust spętane ręce z
nadzieją, że uda jej się przegryzć więzy.
 Nawet nie próbuj, bo ci się i tak nie uda  syknął MacKinnon, kucając obok niej. 
Sznur jest solidny, stracisz tylko zęby, a i tak wylądujesz u swojego wuja  dodał z
drwiną.
Przeklęła go w myślach, lecz miał rację. Nie da się przegryzć więzów. Złościło ja. jednak,
że przejrzał jej plany.
 Nie mam wuja, tylko stryja. Nazywa się Silyio Comyn.
 Nie kłam. Thurkettle jest rodzonym bratem twojej matki.
 Ale nic mnie z nim nie łączy. To nie mój krewny, lecz zdrajca, morderca i złodziej, i taki
sam łajdak jak ty.  Krzyknęła z bólu, gdy MacKinnon z wściekłością uderzył ją w twarz.
 Ani bicie, ani nawet moja śmierć niczego nie zmieni. I tak zginiesz. Na twoim miejscu
zaczęłabym się modlić o łaskę, choć i tak jej nie dostąpisz. Król potraktuje cię dokładnie
tak, jak morderców swego ojca.
MacKinnon drgnął, przejęty lękiem, i dziewczyna to widziała, choć starał się nie dawać
niczego po sobie poznać.
 Jakub Drugi to trup. Zginie jak dwa razy dwa jest cztery, tylko że ty, jędzo, nie
dożyjesz tej chwili, mimo że śmierć będzie cię pożerać powoli, bardzo powoli. Powiadają,
że Thurkettle to straszny okrutnik i tym okrutniejszy, im bardziej wściekły.
Mówił prawdę. Myśl o tym, co ją czeka, trwożyła ją coraz bardziej. Modliła się w duchu o
siłę, która pozwoli jej śmiało spojrzeć śmierci w oczy, a tym samym nie dać satysfakcji
ani Thurkettle owi, ani MacKinnonowi Skoro jej los był już przesądzony, niech dane jej
będzie umrzeć, jak przystało na hrabiankę Comyn-Delgado, z podniesionym czołem.
Szukała też w myślach odpowiednich słów, aby dać MacKinnonowi nauczkę, gdy raptem
spostrzegła, że nie patrzy już na nią, lecz pożera wzrokiem jej nogi, przezierające przez
podartą suknię. Złowieszczo łakomy wzrok zdradzał, co kołacze w jego łajdackiej głowie.
Tess zesztywniała z obrzydzenia, gdy dotknął jej łydki.
 Widzę, że domyślasz się, co zamierzam  mruknął, oblizują wstrętnie wargi.  Umilę
117
ci ostatnie godziny, bo niewiele już ci ich zostało.
Niby z tobą miałoby mi być przyjemnie? Ze zdrajcą i obrzydliwcem? Spójrz tylko na
siebie, ty padalcu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •