[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Twoja mama nie ma żadnej rodziny. - Clio zniżyła głos.
56
- To kobieta, która nie ma swoich. - Powiedziała to w taki sposób, że Kit
domyśliła się, iż przyjaciółka powtarza zasłyszane słowa.
Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała, rozzłoszczona nie na żarty.
To, co słyszałaś.
Oczywiście, że mama ma rodzinę. Ma nas. To my jesteśmy jej rodziną.
To trochę osobliwe, że nic poza tym.
Nie ma w tym nic osobliwego. Z jakiegoś powodu ciągle się jej czepiasz, a
miałaś dać temu spokój.
To ty się lepiej uspokój.
Nie uspokoję się i wracam do domu. - Kit zeskoczyła z kozetki. Clio
wpadła w panikę.
Nie chciałam powiedzieć nic złego.
To po co w ogóle mówiłaś? Co za kretynka mówi rzeczy, których nie chce
powiedzieć?
Ja tylko mówiłam...
Co mówiłaś?
Już sama nie wiem...
Ja też nie. - Kit wybiegła z pokoju.
Już wychodzisz? Tak wcześnie? - U stóp schodów stała mama Clio. Pani
Kelly zawsze wyczuwała, kiedy Clio i Kit się kłóciły.
- Chciałam wam zanieść kruche ciasto - powiedziała. Wielu awanturom
udawało się zapobiec dzięki podanemu w porę poczęstunkowi. Ale nie
tego dnia.
Clio na pewno chętnie zje, ale ja już muszę wracać - oświadczyła Kit.
Przecież jest jeszcze tak wcześnie!
Moja mama może się czuć samotna. Widzi pani, ona
jest kobietą, która nie ma swoich. - Kit postanowiła być
Dzielna do granic możliwości. Ciemnoczerwony rumieniec
na policzkach i szyi pani Kelly potwierdził, iż trafiła bardzo
celnie. Wyszła, delikatnie zamykając za sobą drzwi, i stwierdziła
z uśmiechem, że Clio zbyt dużo ciasta na pewno nie dostanie.
Dobrze jej tak - pomyślała z satysfakcją. Mam nadzieje,
iż pani Kelly odgryzie jej nos.
57
Mamy nie było w domu. Rita oznajmiła, że pani wyjechała na jeden dzień
do Dublina.
- A po co? - zapytała Kit.
- A czy my nie chciałybyśmy się tam wybrać? - odrzekła Rita.
- Ja na pewno nie. Nikogo tam nie mam - odparła Kit.
- W Dublinie są miliony ludzi - zauważył Emmet.
- Tysiące - poprawiła go zamyślona Kit.
- No więc? - ciągnął Emmet.
- No więc nic - Kit nie chciała o tym mówić. - Co czytałeś z siostrą
Madeleine?
- Williama Blake'a. Siostra Madeleine dostała od kogoś jego wiersze i
bardzo się jej podobają.
- Znam tylko jeden wiersz Blake'a, Tygrysa.
- Napisał ich od groma. Tygrys jest w naszych wypisach, ale Blake napisał
tysiące wierszy.
- Może raczej dziesiątki - poprawiła go Kit. - Może. To powiedz któryś.
- Nie pamiętam żadnego.
- Nie daj się prosić. Przecież wciąż je powtarzasz.
- Znam taki jeden o grajku... - Emmet podszedł do okna, stanął przy nim
tak jak w chatce pustelnicy i popatrzył przed siebie.
"Zagraj piosenkę o Baranku!" Zagrałem ją radośnie, śmiało. "Zagraj mi
znów to samo, grajku!" Zagrałem; dziecię zapłakało*.
* William Blake, Pieśni niewinności w przekładzie Stanisława
Barańczaka.
Był z siebie taki dumny.  Grajku",  zagraj",  zagrałem" - trudno to było
wymówić, zwłaszcza że słowa te tyle razy się powtarzały. Siostra
Madeleine musiała być naprawdę genialna, skoro udało się jej Emmeta
wyleczyć.
Kit nie zauważyła, że w czasie recytacji do kuchni wszedł tata. Ale Emmet
ani razu się nie potknął. Jego wiara w siebie
58
była zadziwiająca. I gdy tak siedzieli w ten wrześniowy wieczór, Kit
przeniknął nagle zimny dreszcz. Doznała wrażenia, że mama w ogóle nie
należy do rodziny, że ich rodzina składa się tylko z niej, Emmeta, taty i
Rity. I że mama już do nich nie wróci.
Wróciła. Zziębnięta i zmęczona. W pociągu wysiadło ogrzewanie i psuł się
po drodze aż dwa razy. Jak było w Dublinie?
- Głośno, tłoczno i wszyscy dokądś pędzili. Właśnie dlatego mieszkamy w
Lough Glass - tata
promieniał szczęściem.
Właśnie dlatego mieszkamy w Lough Glass - powtórzyła bez entuzjazmu
mama.
Kit wpatrywała się w ogień płonący w kominku.
Jak dorosnę, to chyba zostanę pustelnicą - oznajmiła nieoczekiwanie.
Samotne życie na pewno by cię nie cieszyło. To życie dla takich
dziwaczek jak ja.
- To siostra jest dziwaczką?
Jestem dość... osobliwa. Czy to nie śmieszne słowo: "osobliwa"? Kiedyś
rozmawiałam o tym z Emmetem. rozmyślaliśmy nad tym, skąd się wzięło.
Kit przypomniała sobie, iż właśnie tego słowa użyła Clio, mówiąc, że
mama nie ma swojej rodziny.
Czy jako dziecko czuła się siostra urażona, kiedy ludzie mówili
niepochlebne rzeczy o rodzinie siostry? Nie, moja droga, nigdy. To jak się
siostra broniła?
Chyba uważałam, że każdy, kto zarzuca cokolwiek mojej rodzinie,
popełnia błąd. - Kit milczała. - Tak jak popełniliby błąd ci, którzy
chcieliby zarzucić coś twojej rodzinie.
Wiem - bąknęła Kit bez przekonania.
Twój tata jest jednym z najbardziej szanowanych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • granada.xlx.pl
  •