[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nią.
- Jestem artystą i robię to, co mi się podoba. I tego właśnie ludzie spodziewają się
po mnie. - Jake uśmiechnął się do niej i w tym momencie dał się słyszeć radosny głos
gosposi, akceptującej zamówienie. - A nie mówiłem? Tego właśnie ludzie chcą. Pani
Teal byłaby rozczarowana, gdybym się zachowywał jak zwykły człowiek. A więc
odpręż się! - rozkazał. - Opuść nogi na ziemię. Nie bój się, będę wiedział, jak cię
jeszcze raz identycznie upozować.
- Czy mogę zobaczyć, co już namalowałeś? - zapytała wyraznie podniecona.
On jednak przecząco pokręcił głową, a jego uśmiech natychmiast zgasł.
Wyglądało to, jakby usłyszał jakąś impertynencję.
- Nikt, dokładnie nikt nie może patrzeć na to, co maluję, nim ostatecznie nie
zakończę pracy.
- Nawet twoje modelki?
- Nawet one - powiedział z naciskiem.
W tym momencie pojawiła się w studiu pani Teal z kubkami gorącej kawy. Była
uśmiechnięta, rozradowaną wyraznie zadowolona, że w jakimś sensie i ona uczestniczy
w tym twórczym procesie.
- Pospaceruj sobie, gdy będziesz popijała kawę - wydał polecenie.
Emma nie zareagowała. Podszedł więc do niej i sam niemal siłą postawił ją na
podłodze. Ona jednak zachwiała się i utraciła równowagę. Jake zdążył chwycić ją
wpół, przyciskając do siebie. Przez sekundę czuła ciepło i siłę męskiego ciała. Do jej
nozdrzy dotarł zapach płynu po goleniu, mieszający się z wonią czystego ciała. Dziwny
dreszcz przebiegł jej po plecach. Zdała sobie sprawę, że wpatruje się w jego oczy,
ciemnobrązowe ze złocistymi plamkami, ocienione czarnymi gęstymi rzęsami.
- Wszystko w porządku? - zapytał. W jego głosie wyczuła jakiś ton, którego nie
zrozumiała. Uciekła więc spojrzeniem w bok i wyprostowała się, cała wewnętrznie
spięta.
- Dziękuję ci - powiedziała z trudem. Wzięła kubek z kawą i zaczęła spacerować
po pokoju, zgodnie z jego dyspozycją.
- Czy to pozowanie nie będzie jednak dla ciebie zbyt dużym obciążeniem? -
zapytał Jake z udaną troskliwością.
48
S
R
Dziwne uczucie nadal ją przepełniało. Przedtem, gdy siedziała na sofie i patrzyła
na niego, czuła się, można powiedzieć, normalnie. Teraz odnosiła wrażenie, że jest
okaleczona, jakby dziwaczna. Ta myśl sprawiła, że głos jej nabrał ostrych tonów.
- Nic mi nie zaszkodzi. Nie jestem w żadnym sensie inwalidką.
- Jak sobie życzysz - odparł sztywno. - Odpocznę u siebie w pokoju. A ty możesz
dalej spacerować. Spotkamy się tutaj dokładnie za dwadzieścia minut.
Emma skinęła głową potakująco, a on wziął ją za rękę, niezbyt delikatnie, i lekko
popchnął w kierunku drzwi.
- Możesz przejść się po holu, albo gdzie będziesz chciała - mruknął.
- Nie wierzysz mi, boisz się, że popatrzę na obraz? - zapytała ze złością.
- A dlaczego miałbym wierzyć? - warknął.
- Nie mogę powiedzieć, żeby fakt, iż mnie malujesz, zmienił zasadniczo twój
stosunek do mnie - powiedziała urażona.
- Sądziłaś, że będzie inaczej? - zapytał zjadliwie. - Mój charakter został
ukształtowany, nim ty przyszłaś na świat. Przywykłem do niego.
Jake wyszedł z pracowni, przekonany, że ona pójdzie za nim. I tak też się stało.
Za żadne skarby świata nie zostałaby w studiu.
Dwadzieścia minut pózniej on zbiegł lekko po schodach, a ona czekała już przy
drzwiach.
- Wszyscy są na miejscu, gotowi do dzieła - Jake rzucił półpytąjąco, z lekkim
uśmiechem. Emma nie miała najmniejszej ochoty, by dać się złapać na tę przynętę.
- Obiecałam pozować, zatem jestem na miejscu i o czasie.
- Idealna modelka - mruknął sucho, wprowadzając ją do pracowni.
Emma usadowiła się na sofie, spoglądając na niego buntowniczo. Odpięła, wedle
poprzedniego zalecenia, dwa górne guziki od sukni i podniosła spódnicę nawet nieco
wyżej, niż on to przedtem uczynił.
- Całkiem niezle - powiedział. Podszedł do niej i nieco poprawił jej upozowanie.
- A teraz, ponieważ kontrolujesz już swoje odruchy, jeśli pozwolisz...
Rozpiął z dużą wprawą kolejny guzik przy jej sukni i zsunął ją nieco z jednego
ramienia. Emma wstrzymała oddech, starając się nie wpadać w panikę. Zmienił jeszcze
udrapowanie szalika i dopiero gdy zakończył te korekty, obrzucił spojrzeniem jej szyję
i ramiona, zatrzymując wzrok odrobinę dłużej na prowokujących wypukłościach piersi.
Ich oczy spotkały się. Była świadoma, że Jake chce ją przestraszyć, ale wiedziała,
że jest bezpieczna. Pani Teal znajdowała się bardzo blisko, a poza tym było aż nadto
oczywiste, że on zabawia się jej kosztem.
49
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]