[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- No... jak myślisz, ile pożyje ze złamanym pseudo-
kręgosłupem?
Popatrzyła na zwierzę w dole. Zdołało oderwać kilka
centymetrów pnącza, stracił przy tym wąski pasek
sierści. Gdyby dać mu jeszcze parę minut...
- Może sprawdzimy? - zaproponowała ponuro.
- Niezła myśl. Ty wez tył, ja skoczę tuż za głową. Na
trzy: raz, dwa, trzy.
Jin odepchnęła się od drzewa, wznosząc się łukiem
tak wysoko, jak tylko się odważyła. Sun leciał
równolegle z nią... minęli górny punkt łuku i zaczęli
spadać.
- Nie! - ryknął Layn, ale było już za pózno. Jin trafiła
lamparta w sam środek grzbietu, zginając kolana
dopiero w ostatniej chwili, po to by przenieść jak
najwięcej siły uderzenia na ciało zwierzęcia. Sun
uderzył w ułamek sekundy po niej. Jin poczuła i
usłyszała dwa trzaśniecia.
- Nie, do diabła, nie! - ponownie wrzasnął Layn,
przyklękając obok bezwładnego lamparta... ale tym
razem Jin usłyszała w jego głosie dziwną nutę
rezygnacji. - Do diabła z tym...
Kiedy wstał, wyraz jego twarzy skutecznie uciszył
wszelkie komentarze, jakie mogły przyjść Jin do
głowy. Sun nie był aż tak powściągliwy.
- Czy jest jakiś problem, panie instruktorze? -
zapytał z ironią w głosie. - Chciał pan chyba,
żebyśmy go zabili, prawda?
Layn przeszył go spojrzeniem ostrym jak promień
lasera.
- Mieliście tylko bezpiecznie mnie stamtąd
wyprowadzić - odparł z oburzeniem. - A nie... -
Odetchnął głęboko. - Chciałem was poinformować,
kadecie, że wy, para idiotów, zniszczyliście właśnie
centralny przekaznik ruchu niezwykle kosztownego
robota. Mam nadzieję, że jesteście
usatysfakcjonowani.
Sunowi szczęka opadła, a oczy Jin otworzyły się
szeroko, kiedy spojrzała na lamparta.
- To chyba tłumaczy - usłyszała samą siebie -
dlaczego nie strzelił pan do niego z lasera.
Layn miał taką minę, jakby był gotów gryzć
kamienie.
- Wszyscy, powrót do kwater - prychnął. - Wieczorne
zajęcia o zwykłej porze. Do tego czasu jesteście
wolni. Zejdzcie mi z oczu.
Pukanie do jej drzwi było delikatne, niemal
nieśmiałe.
- Tak?! - zawołała Jin, podnosząc wzrok znad
czytnika.
- To ja, Mander Sun - odpowiedział znajomy głos. -
Czy mogę wejść?
- Oczywiście - powiedziała Jin, marszcząc czoło i
otwierając drzwi.
Wyglądał na zawstydzonego, kiedy wszedł
niepewnym krokiem do pokoju.
- Pomyślałem, że ktoś powinien obejrzeć twoje
dzisiejsze skaleczenie - powiedział.
Spojrzała zaskoczona na szybko gojący plaster na
lewej ręce.
- Nie ma problemu, nie było głębokie, tylko trochę
się paskudzi.
- Aha - kiwnął głową. - W takim razie...
przepraszam, że cię niepokoiłem...
Zawahał się, z nieco niepewną miną.
Jin oblizała wargi. Powiedz coś - rozkazała samej
sobie. Jak na złość, miała jednak pustkę w głowie.
- Hm, przy okazji - wydobyła z siebie, kiedy Sun
odwracał się już w kierunku drzwi - myślisz, że Layn
będzie nam robił problemy z powodu tego robota?
- Niech lepiej nie próbuje - powiedział, odwracając
się ponownie. - Jeśli mają zamiar wyskakiwać z
takimi sprawdzianami, to niech potem nie narzekają,
że nie robimy tego, czego od nas oczekiwali. -
Zawahał się przez moment. - Ten pomysł z
winoroślą, hm... to było całkiem niezłe.
Wzruszyła ramionami.
- Tak naprawdę, to nie było aż takie odkrycie -
przyznała. - Mój dziadek zrobił kiedyś coś
podobnego z oszalałą gantują. A skoro już
rozdajemy komplementy, to ty też spisałeś się niezle.
Szybko zrozumiałeś, o co chodzi.
- Nie miałem specjalnego wyboru - powiedział
kwaśno. - Nie wyglądało na to, żebyś miała czas na
tłumaczenie.
- Głupi robot - mruknęła, potrząsając głową. -
Wstyd, że sami się tego nie domyśliliśmy. Layn
dostałby chyba zawału, gdyby ktoś z nas podszedł i
pogłaskał lamparta.
Sun uśmiechnął się szeroko.
- Myślę, że i tak był bliski zawału. - Jego uśmiech
przeszedł w minę pełną zażenowania. - Wiesz,
Moreau... Jin... muszę przyznać, że z początku nie
podobało mi się to, że jesteś w oddziale. Nie z
powodu tradycji, o których opowiadał Layn, ale
dlatego, że żadna z kobiet, jakie znałem, nie miała
tego, no... nie wiem, jak to nazwać... instynktu
zabójcy, który niezbędny jest wojownikowi.
Jin wzruszyła ramionami, zmuszając się, by spojrzeć
mu w oczy.
- Mógłbyś się zdziwić - powiedziała. - Poza tym w
dzisiejszych czasach Kobry zajmują się raczej
patrolowaniem niż konkretnymi działaniami
wojennymi, przynajmniej w spokojniejszych
rejonach światów.
- Dosyć tego - mruknął Sun, unosząc ręce w
udawanym rozdrażnieniu. - Nie przeszkadza mi
twoja obecność, ale nie, dziękuję, nie dam się
wciągnąć w dyskusję na temat przydatności kobiet
jako Kobr. - Zerknął na zegarek. - Za jakieś pół
godziny mamy test z technik zwiadowczych. A niech
to, muszę się jeszcze trochę pouczyć.
- Ja też. - Jin oblizała wargi. - Dzięki, że wpadłeś,
Mander. Ja, hm...
- Mandy - powiedział, otwierając drzwi. - Wszyscy
tak na mnie mówią. Do zobaczenia na zajęciach.
- W porządku. Cześć.
Przez dłuższą chwilę po jego wyjściu Jin wpatrywała
się w zamknięte drzwi. Nie była do końca pewna, czy
powinna zaufać ciepłym uczuciom, które się w niej
odezwały. Czyżby naprawdę kończyła się jej izolacja
w grupie? Tak łatwo i szybko? Tylko dlatego, że
nieświadomie pomogła utrzeć nosa ich gburowatemu
i wymagającemu instruktorowi?
Uśmiechnęła się nagle. Oczywiście, że tak. Jeśli
istniała jakakolwiek wojskowa tradycja silniejsza od
pozostałych, to był nią stosunek kadetów do całej
reszty, wyrażający się sformułowaniem "my przeciw
nim" ... a w szczególności przeciwko instruktorom.
Pomagając Sunowi zniszczyć robota Layna, Jin
znalazła się nagle po stronie "my".
A przynajmniej - pomyślała - wykonałam pierwszy
krok. Na razie to wystarczało. Pierwsze lody, jak
mawiał jej ojciec, zawsze najtrudniej przełamać.
Zmarszczyła na chwilę brwi, bowiem
niespodziewanie przyszła jej do głowy dziwna myśl.
Przecież Layn nie mógł celowo pozwolić jej zniszczyć
tego robota... a może? Nie, oczywiście, że nie. Sam
pomysł był absurdalny. Przecież powiedział, że
wolałby, żeby jej się nie udało.
A propos udawania się... Obróciwszy się z powrotem
do czytnika, wyświetliła szybki przegląd lekcji
technik zwiadowczych. Zbliżał się przecież test.
Rozdział 8
Na biurku odezwał się budzik. Corwin spojrzał na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]