[ Pobierz całość w formacie PDF ]
natychmiast zdecydowałem się zniszczyć klucz.
Przechytrzył ich pan uśmiechnął się Adam.
No, nie było to takie proste, ale udało się. Mówiąc szczerze, wiedziałem, w co się
pakuję. Nie mógłbym jednak dowiedzieć się, jakie mają plany, jeśli nie wziąłbym udziału w
tym, co robili.
I działał pan na własną rękę?
Na polecenie przełożonych Logowskiego wyjaśnił Kołynin.
Skąd pan wiedział, że oni też nie są w zmowie?
Bo zawiadomiłem ich już po zniszczeniu klucza. Taka była instrukcja z
osiemdziesiątego dziewiątego roku. W razie zagrożenia lub chociażby próby wykradzenia
pozostałych kluczy zniszczyć własny i zawiadomić tak zwanego głównego agenta
operacyjnego sekcji F. Nie mogę panu zdradzić, kim jest człowiek, który obecnie pełni tę
funkcję. To ściśle tajne.
W czym zatem problem? spytał w końcu Adam.
W tym, że trwa to już dość długo, a udało im się wykraść klucz Logowskiego i
oczywiście Gawina. A mój, jeśli ma się pozostałe... niestety da się odtworzyć. To piekielnie
kosztowne i trudne, ale możliwe. Gdyby znalezli kobietę, o której panu wspomniałem,
zamach byłby przygotowany już kilka miesięcy temu. Na szczęście nie wyszło im to. Ale
równocześnie pracowali nad planem B. Centrala w Moskwie przekazała informację, że
najprawdopodobniej mają już trzeci klucz. Dlatego ich ścigam, a teraz rozmawiam z panem.
Jest pan pewien, że unieszkodliwienie ludzi Gawina rozwiąże sprawę?
Tylko oni wiedzą, czym naprawdę jest Marika odparł Kola. Przez kilka lat
przyglądali się tamtym badaniom. Jeśli ktoś inny chciałby ją wykorzystać, musiałby zacząć
od nowa, jak my kiedyś. A wiadomo, że to w tej chwili niemożliwe.
Adam skinął potakująco głową, podniósł się i otworzył lekko okno.
Co jest teraz najważniejsze dla Ultry?
Oni wyjeżdżają, prawda?
Nie wiem, Ultra enigmatycznie mi o tym opowiadała.
Gawin i jego ludzie ciągnął Kołynin wyjeżdżają stąd. Oznacza to, że są prawie
gotowi. To ich taktyka. Ale wrócą, tylko nie jako Rosjanie, nie pod tymi nazwiskami i nie
tędy.
Jasne... powiedział nagle jakby do siebie Adam. Od strony Niemiec... Przecież to
granica wewnątrzunijna, nikt ich nie zauważy.
Zauważy. Jeśli będzie wiedział, kogo szukać. Kołynin wyjął niewielką teczkę z
dokumentami. Tu są zdjęcia, charakterystyki, wyszkolenie i metody działania każdego z
nich. Oczywiście tych głównych. Z płotkami i ochroniarzami sami sobie musicie poradzić.
Kto tu jest oprócz Gawina?
Kolejny miętowy cukierek zniknął w ustach Koli.
Mózg systemu, Grigorij Miczuin. Wieloletni współpracownik i zastępca Logowskiego.
To z nim nawiązali kontakt Arabowie. On zaprogramował przebieg akcji, wyznaczył cenę i,
być może, ma trzeci klucz. To on przyjedzie do Polski razem z ludzmi Gawina.
Skąd ta pewność?
Proszę mi wierzyć. Przyjedzie.
To wszystko?
Nie. Pozostali bohaterowie tych notatek to ludzie Miczuina. Niektórzy bardzo grozni.
Na przykład Garri Własow... kiedyś zabójca na usługach KGB, dzisiaj robi to samo dla tego
samego szefa, ale już poza strukturami. Miczuin to jedyny pracujący w SWR członek tej
grupy.
A ten... jak to pan mówił, facet z sekcji F? Dlaczego nic nie robi!? Macie zdrajcę we
własnym wywiadzie i nic!?
Kołynin uspokoił Adama szybkim ruchem ręki i rzucił okiem na korytarz.
Do czasu. Poza tym, jak pan widzi, ja tu jestem wyjaśnił. Już panu mówiłem.
Musimy mieć wszystkich i jeszcze dowody. Pan teraz zadzwoni do Ultry i jej ludzi i
spowoduje ich przyjazd do Katowic. Te papiery są ważne, nie możemy ryzykować. Ja
podholuję pana, najdalej jak się da, i znikam. Skontaktuję się, kiedy tylko będzie taka
potrzeba.
Nie wiem, czy zdążą...
Helikopterem? Powinni. Niech pan dzwoni.
Adam wsiadł do dużego vana z zaciemnianymi szybami i od razu zatrzasnęły się za nim
drzwi. W samochodzie oprócz Ultry rozpoznał pułkownika Krentza, ale pozostałych osób
nigdy nie widział. Szczególnie zaintrygował go nieprzytomnie rozczochrany blondyn w
porozpinanej i niewyprasowanej koszuli w kratę. Patrzył na Kniewicza wyłupiastymi oczami,
wywołując w nim lekkie zaniepokojenie.
Znów się spotykamy, panie Adamie mruknął Krentz nie bez ironii. Lepiej, żeby
miał pan rację, że to coś ważnego.
Wyjeżdżają? spytał prosto z mostu dziennikarz. Agenci spojrzeli po sobie. Pułkownik
przytaknął skinieniem głowy.
Tak odparła Ultra. Minęli granicę. On ci powiedział?
On mi powiedział westchnął Kniewicz. To jest teczka, którą mi dał. Wizytówki
wszystkich, którzy was interesują, sugerowany sposób działania i obstawienia terenu. Punkty
kluczowe lasu skierniewickiego wręczył papiery Krentzowi. Resztę wam opowiem. Nie
pozwolił mi notować.
Pułkownika Krentza znasz, a to są agenci Kaj i Robert Ultra dokonała prezentacji i
wskazała dwóch osiłków siedzących za nią. Nie znasz także naszego oficera naukowego,
którego nadludzkim wysiłkiem udało nam się, specjalnie dla ciebie, wydobyć spod ziemi,
skąd nigdy nie wychodzi. Potargany jegomość ani drgnął, podczas gdy mówiła o nim, ale
wciąż przypatrywał się podejrzanie Adamowi. Sokrates, bądz człowiekiem poprosiła
Ultra. Po kilku sekundach oficer naukowy wyciągnął niespodziewanie rękę do Kniewicza.
Dzień dobry chrypnął trochę za głośno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]