[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiatrem i wodą. Namalowanie pentagramu na jego pokładzie będzie niemożliwe.
Narysowanie magicznego diagramu nie było konieczne, ale alternatywne sposoby też nastręczały
wiele trudności. Mógł sporządzić wizerunek demona w miniaturze, na pergaminie albo w postaci
posążka. To ostatnie było całkiem proste - miał wosk i opal w magicznych kieszeniach - ale gdy tylko
postawi posążek na pokładzie, pierwsza fala zmyje go za burtę. I jak, na milczącą Królową Pająków,
zdobędzie kawałek łańcucha?
Wtedy przypomniał sobie amulet, który ocalił Valasa przed widmami. Jego łańcuszek, wyblakły
na kolor ołowiu z jak najbardziej odpowiedniego materiału, wciąż wisiał na szyi zwiadowcy.
Pharaun wskazał głową amulet i zapytał:
- Mam rację, twierdząc, że twój amulet przestał już działać?
Valas zmarszczył brwi z niepokojem, ale kiwnął głową.
- Czy mogę w takim razie dostać łańcuszek, na którym wisi? - zapytał mag, wyciągając rękę.
Valas posłuchał, ale postarał się zsunąć go z łańcuszka tak, aby pozostawał ukryty pod tuniką.
Pharaun domyślał się, dlaczego. Sądząc po jego kształcie, został wykonany przez elfy zamieszkujące
powierzchnię. I to nie pierwsze lepsze, ale wyznawców Labelasa Enoretha, Pana Długowieczności.
138
Gdyby Quenthel zauważyła, że zwiadowca go nosi, wpadłaby w bezgraniczną wściekłość. Wolałaby,
żeby widma zabiły jej cennego sojusznika, niż przyznać, że amulet wykonany przez słonecznych jest
czymkolwiek innym niż obrazą boską.
Gdy Valas podawał łańcuszek Pharaunowi, Danifae nachyliła się do ściany lodu, wydychając w
mroznym powietrzu kłęby pary.
- Ostrożnie - ostrzegł Pharaun. - Nie dotykaj lodu językiem.
Spojrzała na niego z pogardą, po czym wskazała burzę ruchem brody.
- Jeśli zamierzasz spętać demona, lepiej bierz się do roboty - powiedziała. - Wir zaczyna się
oddalać.
Kiwając głową, Pharaun ukucnął i rozpoczął przygotowania. Z kieszeni piwafwi wyjął bryłę
pszczelego wosku kupioną wiele miesięcy temu w Menzoberranzan od handlarza ze Zwiata Ponad oraz
czarny opal wielkości małego paznokcia poprzecinany czerwonymi żyłkami. Ogrzał wosk, ugniatając go
palcami, po czym urobił zmiękczoną bryłkę, lepiąc z niej nogi, ręce, ogon i pysk demona uridezu.
Posążek był prymitywny, ale musiał wystarczyć. Po otwarciu mu piersi paznokciem mag wepchnął do
środka opal, po czym zakleił ranę. Owinął łańcuszek wokół jednej z nóg figurki i zabezpieczył, łącząc ze
sobą dwa ogniwa.
- Gotowe - oznajmił, wskazując z satysfakcją łańcuch wżynający się lekko w kostkę woskowej
figurki. - To powinno go utrzymać wystarczająco długo, żebyśmy zdążyli się dostać do Otchłani.
139
ROZDZIAA 32
Gdy pysk robala zamknął się wokół niej, Halisstra zacisnęła powieki. Krzyknęła, gdy fala kwasu
rozbryznęła jej się na odsłoniętych częściach ciała - twarzy, szyi i dłoniach - ale pożałowała tego, bo
smród kwasu wdarł się jej w nozdrza. Strumyczki kwasu pociekły jej po włosach i karku, parząc pierś i
plecy po dostaniu się pod kolczugę i watowaną tunikę.
Uczepiwszy się rękojeści miecza Seyll, starała się stawić opór falującej, ssącej sile robala, który
usiłował ją przełknąć. Zdołała zaprzeć się nogami o jego dolną szczękę, ale kiedy spróbowała otworzyć
mu paszczę, ześliznęły jej się buty. Robal połknął ją, wyrywając jej z rąk rękojeść miecza.
Gdy mięśnie gardła robala zacisnęły się, przesuwając ją w dół przełyku, Halisstra zaczęła się
modlić. Otwarcie płonących warg oznaczało przełknięcie kwasu, co tylko zwielokrotniłoby jej mękę,
więc modliła się w duchu, żarliwie, błagając Eilistraee o pomoc. Choć czuła, jak jej skóra pokrywa się
bąblami, nie próbowała rzucać zaklęcia uzdrawiającego - mogło tylko odwlec nieuniknione a zamiast
tego prosiła o coś, co pomoże jej uciec.
Robal miotał się na wszystkie strony, gwałtownie wyginając Halisstrę to w jedną, to w drugą.
Słyszała głuche, stłumione odgłosy, które musiały być ciosami miecza Rylda, ale potem potwór zwinął
się raptownie i uderzenia ustały. Jego ruch wycisnął Halisstrze całe powietrze z płuc - a ona nie śmiała
oddychać. Zamiast tego wyciągnęła rękę w dół, szorując nią o uwalaną kwasem kolczugę, aby dotknąć
amuletu zawieszonego u pasa obok pustej pochwy.
- Eilistraee, - modliła się. - Pomóż mi. Ześlij mi broń.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]